A A+ A++

Wraca pytanie o udział stale rosnącego streamingu w tworzeniu efektu cieplarnianego i przyspieszaniu katastrofy klimatycznej. Netflix właśnie zapowiedział zmiany.

30 minut oglądania Netflixa generuje tyle emisji co 4 mile pokonane samochodem – takie alarmujące dane obiegły w ubiegłym roku internet, elektryzując pandemicznie unieruchomionych i przyklejonych do ekranów ludzi. Szybko zostały zdementowane jako wielokrotnie przesadzone, ale pytanie o udział stale rosnącego streamingu w tworzeniu efektu cieplarnianego i przyspieszaniu katastrofy klimatycznej pozostało.

Internet ze źródeł odnawialnych?

Dzisiaj wywołany do tablicy Netflix ogłosił, że godzina streamingu jego seriali i filmów w ubiegłym roku generowała tyle dwutlenku węgla co przejechanie jednej czwartej mili (400 m) samochodem osobowym na benzynę. Platforma powołuje się na dane grupy badawczej DIMPACT, do której dołączyła; jej celem jest wypracowanie konsensusu w sprawie sposobu pomiaru śladu pozostawianego przez streaming i inne zastosowania internetu. Projekt DIMPACT prowadzi uniwersytet w Bristolu, tamtejsi naukowcy stworzyli kalkulator, który Netflix wykorzystał do weryfikacji własnych szacunków.

Ślad węglowy samego Netflixa w ubiegłym roku wyniósł 1 100 000 ton dwutlenku węgla. Z czego połowa to pochodna fizycznej produkcji filmów i seriali pokazywanych na platformie. Pozostałe 45 proc. wygenerowała sama firma – praca jej biur, dokonywane zakupy, działania marketingowe. Za ostatnie 5 proc. odpowiadać mają usługi dostarczane Netflixowi przez Open Connect i Amazon Web Services, pozwalające przesyłać strumieniowo treści. Ten ostatni (korzysta z jego usług także m.in. HBO) w 2019 r. ogłosił stworzenie trzech nowych farm wiatrowych jako krok w stronę przejścia w całości na energię ze źródeł odnawialnych.

Czytaj też: Sprawdź, jaki ślad węglowy zostawiasz

Netflix neutralny klimatycznie

Wraz z publikacją tych danych platforma Reeda Hastingsa ogłosiła swoje „zobowiązanie klimatyczne”: „Net Zero + Nature: Our climate commitement” (Zerowa emisja netto + przyroda: nasze zobowiązanie klimatyczne). Opracować go firmie pomogło 60 naukowców, a jego twarzą jest powołana w ubiegłym roku na stanowisko dyrektorki do spraw zrównoważonego rozwoju Netflixa dr Emma Steward. Nowa strategia zakłada osiągnięcie zerowej emisji netto gazów cieplarnianych do końca przyszłego roku i kontynuację w kolejnych latach.

Plan zakłada trzy kroki. Stopniową redukcję emisji firmy – z horyzontem do 2030 r. Utrzymanie istniejących pochłaniaczy dwutlenku węgla – inwestowanie w przedsięwzięcia, które zapobiegają przedostawaniu się dwutlenku węgla do atmosfery, z ochroną zagrożonych obszarów naturalnych, kluczowych w walce z globalnym ociepleniem, jak lasy tropikalne, na czele. Oraz eliminację dwutlenku węgla z atmosfery poprzez wspieranie organizacji i programów służących regeneracji kluczowych naturalnych ekosystemów, jak odtwarzanie łąk, lasów namorzynowych i zdrowych gleb.

Czytaj też: Wiosna 2021. Polskie nowości dla Netflixa

Apple, Facebook, BBC. Oni już to robią

Netflix trochę nie miał wyjścia. Po pierwsze, jak zauważyła sama dr Steward, jego „celem jest tworzenie rozrywki dla świata, a to wymaga istnienia zamieszkiwalnego świata, który można bawić”. Po drugie, skoro platforma w coraz liczniejszych serialach i filmach przyrodniczych przekonuje swoich widzów do dbania o naturę – „Naszą planetę” z Davidem Attenborough włączyło dotąd 100 mln gospodarstw domowych – to sama wreszcie powinna dać dobry przykład. I po trzecie, konkurencyjne globalne korporacje medialne już to zrobiły.

Jak wylicza w niedawnym artykule „The Wired”, w styczniu 2020 r. Microsoft obiecał, że do 2030 r. przejdzie na produkcję neutralną pod względem emisji dwutlenku węgla. W jego ślady poszły Apple i Facebook, a Google obiecał, że będzie korzystał wyłącznie z energii odnawialnej. Białą księgę ze szczegółowym opisem śladu węglowego swoich usług streamingowych w ubiegłym roku opublikowało BBC. Podobnie jak Netflix, m.in. ITV i Sky – brytyjski gigant uczestniczy w programie DIMPACT i szuka oszczędności emisyjnej.

Czytaj też: Nie tylko węglowy. Jaki ślad wodny zostawiamy?

Kultura dla klimatu

Jak podawał w ubiegłym roku portal Medium.com, streaming jest „bardziej zielony”, niż moglibyśmy się spodziewać, biorąc pod uwagę rozrost zjawiska. Co jest zasługą rozwoju technologicznego. Wielkie korporacje używają sztucznej inteligencji do cyfrowej optymalizacji zużycia energii. Google′owi np. współpraca z DeepMind, brytyjską firmą z sektora AI, pozwoliła w 2019 r. ograniczyć zużycie energii o ponad jedną trzecią. „W rezultacie centra danych na całym świecie zużywają tylko ok. 1 proc. globalnego zużycia energii elektrycznej, mimo że ruch w internecie wzrósł trzykrotnie od 2015 r.” – podsumowuje Medium. Pytanie, czy da się tak na dłuższą (i o ile?) metę.

Tymczasem troska o naturę przyświeca także mniejszym niż giganci streamingu organizacjom kulturalnym. Wczoraj ogłoszona została inicjatywa „Kultura dla klimatu”, stworzona przez warszawskie instytucje. Na stronie www.kulturadlaklimatu.pl znaleźć można ekoprzewodnik z radami, jak tworzyć, działać i produkować kulturę bez szkody dla środowiska.

Czytaj też: Kulturalny ślad węglowy

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSN: Czysta kartoteka Jana T. powinna zostać wzięta pod uwagę przy wyroku
Następny artykuł​Mi Mix Fold – składany smartfon Xiaomi z płynną soczewką