To prawda, że pokój jest pierwszym darem Zmartwychwstałego, ale Chrystus nim nie obdarzał dopiero i jedynie po swoim Zmartwychwstaniu. Ewangelista Jan ukazuje, że Syn Boży ofiarował uczniom dar pokoju jeszcze przed swoją męką, a dokładnie na Ostatniej Wieczerzy: «Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!» (J 14,27).
Jezus mówi: «pokój mój daję wam», a słowo «mój» oznacza, że przekazuje uczniom nie jakikolwiek pokój, ale dokładnie ten pokój, który ma w swoim wnętrzu. Innymi słowy: Pan dzieli się z nimi pokojem swojego własnego serca. Nasuwa się tu od razu pytanie: jaki jest w owej chwili ten Jego pokój? Przecież to był moment, kiedy Judasz już odszedł do arcykapłanów, aby według wcześniejszej umowy zdradzić im miejsce przebywania Mistrza (por. J 13,30; 18,3). Chrystus zatem doskonale zdawał sobie sprawę, że godzina Jego męki właśnie się zaczyna (por. 13,1). Co więcej On wiedział o wszystkim, co Go spotka (zob. J 18,4). W zapowiedziach męki, śmierci i zmartwychwstania opisuje przecież uczniom swoje przyszłe cierpienia (zob. np. Mk 10,33-34). Być może jest nam trudno to sobie wyobrazić i wczuć się w sytuację Jezusa mającego poznanie tego, co mu przyjdzie wycierpieć, bo nasza przyszłość jest przed nami zakryta i nikt z nas nie wie, jak będzie wyglądało jego przejście do
domu Ojca, ani w jaki sposób będą tam odchodzić osoby, które kochamy. Tymczasem Syn Boży zna godzinę swego przejścia jeszcze zanim się rozpoczęła. On ma przed oczyma nadchodzące cierpienie i to właśnie czas, gdy ono jest „tuż za progiem” wybiera na przekazanie uczniom swojego pokoju. Dlaczego? Ponieważ dla uczniów doświadczenie, że ich Mistrz jest pełen pokoju nawet w godzinie panowania ciemności (por. Łk 22,53) jest kluczowe. Ono uświadamia im, iż pokój, który od Niego otrzymują, nie zależy od zewnętrznie sprzyjających okoliczności. Tym samym rodzi się w nich pewność, że ten pokój będzie w stanie również w nich pozostać w czasie największej burzy, która by się mogła wokół nich rozszaleć i w najgłębszej ciemności, która by ich mogła otoczyć.
Pan obdarzając uczniów swoim pokojem ukazuje im jednocześnie źródło, z którego wypływa Jego pokój: «Niech się nie trwoży serce wasze… W domu Ojca mego jest mieszkań wiele… Idę przygotować wam miejsce.» (J 14,1-2). Źródłem Jezusowego pokoju jest Ojciec, przez którego czuje się kochany (zob. J 3,35; 5,20; 15,9) i który Go nigdy nie pozostawia samego (zob. J 8,29). Chrystus jest świadom, że wyszedł od Ojca, aby znów do Niego powrócić (por. J 13,3) i tak przeżywa swoje ziemskie życie. On we wszystkim, czego doświadcza – a więc także w cierpieniu i śmierci – widzi powrotną drogę do ojcowskiego domu i raduje się na myśl o zbliżającym się spotkaniu (por. J 14,28). Syn Boży nigdy nie traci z oczu celu swego ziemskiego życia, którym jest Ojciec. W obliczu śmierci nie koncentruje się na niej, ale pozostaje wpatrzony w Ojca, który Mu daje życie i który nigdy Mu tego życia nie przestanie dawać. On jest pewien, że życie, które ma z Ojca (por. J 5,26) jest silniejsze od śmierci. Wie, że musi cierpieć i umrzeć, ale nie wątpi, że powstanie z martwych. W Jego zapowiedziach męki widzimy, że szedł naprzeciw cierpieniu i śmierci z pewną wiarą w swoje zmartwychwstanie (zob. Mt 16,21; 17,22-23; 20,18-19). Dlatego pozostaje pełen pokoju. Niepokój i zatrwożenie apostołów pochodziły natomiast z niesłyszenia obietnicy życia wiecznego, z ich braku wiary w życie wieczne. Oni są skupieni tylko na tym, co dotyczy tego życia. Słysząc zapowiedzi śmierci i zmartwychwstania Jezusa, do ich umysłów i serc dochodzą jedynie słowa o Jego cierpieniu i śmierci, jakby pozostawali całkowicie głusi na oznajmienie, że On już po 3 dniach powstanie z martwych (por. Mt 16,22). Po śmierci Jezusa, to przecież nie uczniowie pamiętają Jego słowa o zmartwychwstaniu, lecz arcykapłani i faryzeusze (zob. Mt 27,33; Mk 16,11-14).
Mistrz widząc podczas ostatniej wieczerzy trwogę apostołów wobec zapowiedzi swego odejścia, powtarza im dwukrotnie: «Niech się nie trwoży serce wasze» (J 14,1.27). Jakby chciał im powiedzieć: Nie bójcie się mojej okrutnej śmierci, bo przez nią wracam do Ojca i nie bójcie się też swojej śmierci – jakakolwiek by ona nie była – bo nie zostaniecie w niej. Wy jedynie przez nią przejdziecie do ojcowskiego domu – tak, jak przechodzi się przez próg – aby żyć z nami na wieki (por. J 14,2-3). Tata na was czeka od stworzenia świata (por. Ef 1,4). Syn Boży przekazując im swój pokój, daje im swoje przekonanie, iż ich życie – tak jak Jego – zależy tylko i wyłącznie od Ojca, a nie innych ludzi czy też od tego, co dzieje się wokół nich lub z nimi. Daje im pewność, iż mają Ojca, który jest mocniejszy od wszystkich i że nikt ani nic nie zdoła ich wyrwać z Jego rąk (por. J 10,29). To dlatego również ich serce może być zawsze pełne pokoju, niczym serce niemowlęcia znajdującego się w ramionach kochającej matki (por. Ps 131). Takim było serce Jezusa podczas całego Jego ziemskiego życia. On żył na ziemi z przekonaniem, że Jego Ojciec panuje nad wszystkim, także nad czasem i wydarzeniami. Ewangelista Jan bardzo mocno akcentuje ten fakt mówiąc o godzinie Jezusa: «Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.» (J 7,30; zob. J 8,20). To ten pokój – a więc tę ufność i zawierzenie Ojcu – Jezus zostawia swoim uczniom. Mistrz przecież – jak dobrze wiemy – nie usunie cierpienia z życia apostołów i również oni w przyszłości będą pić kielich, który teraz On zaczyna pić (por. Mt 20,23). Jego pokój nie polega na braku krzyża czy jego wyeliminowaniu, ale opiera się na pewności zwycięstwa zawartego w tym krzyżu: na zmartwychwstaniu, którym obdarza Ojciec.
Jednakże owo wezwanie, aby serca apostołów się nie trwożyły nie oznacza, iż odtąd już nie mogą się bać albo że już nie będą odczuwać żadnego strachu. Sam Pan Jezus doznawał lęku przed godziną cierpienia (por. J 12,27). Jest to natomiast wezwanie do tego, aby w każdym odczuciu strachu kierowali swój wzrok i serce w stronę Ojca. Pokój Chrystusa jest darem uzdalniającym apostołów do przeżywania sytuacji zagrożenia tak, jak On, a więc jako okazji do jeszcze większej ufności Ojcu: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!» (Mt 26,42). Ten pokój to Jezusowa umiejętność uczynienia z sytuacji całkowitej ciemności i pozornego końca – czym zdawała się być Jego śmierć na krzyżu – miejsca bezgranicznego powierzenia się Ojcu: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego» (Łk 23,46).
Obdarzając uczniów swoim pokojem Jezus zaznacza jeszcze, że obdarza ich swoim pokojem nie tak, jak świat. Albowiem pokój świata zawarty jest w logice całkowicie przeciwnej do sposobu myślenia Chrystusa. Logika świata jest egoistyczna, tzn. świat daje swój pokój tym, których celem jest ocalenie przede wszystkim własnego życia, a nie życia innych, bo na pierwszym miejscu stawiają oni siebie i swoje sprawy. Słyszymy tę logikę w osobach przechodzących obok ukrzyżowanego Jezusa i szydzących z Niego: «ocal sam siebie… zejdź z krzyża» (Mt 27,40). Pokój świata możemy więc porównać do pokoju najemnika, który ten odczuwa po tym, jak udało się mu uciec przed nadchodzącym wilkiem i ocalić własną skórę (por. J 10,12-13). Jest to pokój oparty jedynie na sobie samym, na swoim sprycie, na swej inteligencji i sile, itd. Zewnętrznym owocem takiego pokoju jest ustawiczna walka o swoje, a tym samym wymierzanie samemu sprawiedliwości tym, którzy wobec nas zawinili. Po taki pokój sięgają ci, którzy jeszcze nie poznali, iż mają Ojca, któremu mogą zaufać i któremu mogą powierzyć siebie i wszystkie swoje sprawy. Jest to jednak niebywale kruchy pokój, ponieważ bardzo łatwo może zostać zburzony przez nieprzewidziane okoliczności czy sytuacje przekraczające nasze marne siły. Możemy powiedzieć – używając Jezusowego porównania z Kazania na górze (zob. Mt 7,24-27) – że pokój świata jest niczym dom zbudowany na piasku, tzn. obala się w gruzy podczas doświadczenia okoliczności, nad którymi nie potrafimy zapanować lub podczas spotkania przeciwnika, do pokonania którego nasze siły nie są wystarczające. Zostajemy wtedy z niczym i już nie mamy się gdzie schronić.
Tymczasem pokój Jezusa nie ma nic wspólnego z pokojem tego świata. Jego pokój to nie pokój najemnika, ale dobrego pasterza, który oddaje swoje życie za owce (por. J 10,11). Chrystus nie ocala siebie, ponieważ woli ocalić nas, a w chwili pojmania troszczy się przede wszystkim o swoich uczniów: «Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» (J 18,8). Jego zaufanie Ojcu sprawia, że w sobie samym zadaje śmierć wrogości (por. Ef 2,16-17) i tak zyskuje pokój, który przejawia się na zewnątrz konkretnym postępowaniem: na zło odpowiada dobrem, na nienawiść – miłością, na oszczerstwa – milczeniem… Piotr, który w Ogrójcu wyciąga miecz i odcina słudze arcykapłana ucho (zob. J 18,10) jest – wraz z pozostałymi apostołami – świadkiem, jak ich Mistrz natychmiast Malchosa uzdrawia (zob. Łk 22,51). Po latach ten apostoł napisze do swych braci w wierze: «Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami. On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie…» (1P 2,21-23).
Przyjąć dar Chrystusowego pokoju, to przyjąć Jego sposób myślenia, wartościowania, odczuwania i postępowania (zob. Flp 2,4-11). Ten, kto to uczynił pozwala Jezusowi żyć w sobie (por. Ga 2,20), i razem z Nim, w Nim i przez Niego także oddaje się Ojcu, «który sądzi sprawiedliwie». Tym samym już nie potrzebuje sam za wszelką cenę walczyć o swoje ocalenie czy też sam wymierzać bliźniemu sprawiedliwość (por. Rz 12,14.17-21). Chrystus Jezus stał się jego pokojem (por. Ef 2,14).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS