Justyna Zorn, organizatorka protestów pod archidiecezją gdańską w sprawie odwołania metropolity gdańskiego: Z jednej strony czuję satysfakcję, że Kongregacja Nauki Wiary oficjalnie i publicznie przyznała rację nam, wiernym z archidiecezji gdańskiej. Pierwsza moja myśl była taka: super. Cieszę się, że mogliśmy poznać opinię Kongregacji na temat abp. Głódzia, że postępowanie wobec niego się zakończyło, że prawda i sprawiedliwość zatriumfowały, mówiąc górnolotnie. Z drugiej strony czuję niedosyt. Zgadzam się z Katarzyną Otczyk, że hierarchowie kościelni wcześniej znali tę decyzję i w kontekście ingresu abp. Wojdy opublikowanie jej dzisiaj jest mocno po czasie, zwłaszcza że wczoraj w katedrze Oliwskiej padły słowa podziękowania abp. Głódziowi za 12 lat posługi.
Myślisz, że to było zaplanowane?
– Tak. Straciłam zaufanie do hierarchów Kościoła katolickiego i dlatego myślę, że Nuncjatura Apostolska wstrzymała publikację decyzji papieża. Gdyby zrobiła to przed ingresem abp. Wojdy, uroczystość wyglądałaby inaczej. Arcybiskup Stanisław Gądecki, jako sekretarz Konferencji Episkopatu Polski, nie mógłby powiedzieć, że świeccy to ogon w Kościele, a ogon nie może kręcić głową. Te słowa by już nie padły.
Emerytowany metropolita gdański zasłużył na taką karę czy powinna być dotkliwsza?
– Zdecydowanie dotkliwsza. Mam poczucie, że kara dla abp. Głódzia jest bardzo, ale to bardzo symboliczna. Biorąc pod uwagę szereg zarzutów wobec niego, wydaje mi się, że adekwatną karą byłoby wydalenie go ze stanu duchownego. Suma na rzecz Fundacji św. Józefa, jaką ma wpłacić z osobistych funduszy, powinna być jawna. Biorąc pod uwagę znany opinii publicznej majątek abp. Głódzia, ta suma powinna mieć sześć zer. Zadośćuczynienie abp. Głódzia powinno być milionowe.
Ty i inni wierni z archidiecezji gdańskiej przyłożyliście rękę do tego, by został ukarany.
– Myślę, że i protesty, i spotkanie z nuncjuszem apostolskim, i publikacja apelu do papieża we włoskiej prasie, że te wszystkie nasze działania sumarycznie zaowocowały tym, że zwyczajnie pewnych spraw nie dało się już zamieść pod dywan. To, co robiliśmy, nie miało w mojej opinii jakiegoś decydującego wpływu, ale wywierało presję na Kościół katolicki. Dziękuję mediom, które nasze działania nagłaśniały.
To przełom, początek nowego Kościoła katolickiego w Polsce?
– Chciałabym, żeby tak było, ale z drugiej strony mam poczucie, że działania Kościoła katolickiego w sprawie ukrócenia pedofilii księży są spóźnione, ich skala jest zbyt mała. Jest mi smutno, że Kościół nie chce czerpać z dobrych praktyk sądów świeckich, które, publikując wyrok, informują opinię publiczną o tym, jaka jest kara i za co. Kwoty odszkodowań podawane są do publicznej wiadomości, a tu nie ma informacji, jaką sumę ma zapłacić abp. Głódź. Mam wrażenie, że Kościół dopiero zaczyna się uczyć, jest na początku drogi. Używając innego porównania, mam wrażenie, że jest dopiero w przedszkolu.
Jak zachowa się Episkopat Polski?
– Episkopat Polski nie ma jeszcze wypracowanej procedury na wypadek tego typu decyzji papieża, więc wydaje mi się, że nie zrobi nic, nie odniesie się do tego, nie wyda oświadczenia w tej sprawie.
Inni biskupi, którzy tuszowali pedofilię, też zostaną ukarani?
– Chciałabym, żeby inni biskupi, którzy jak emerytowany metropolita gdański dopuścili się zaniechań, też zostali ukarani w taki sposób, by osoby pokrzywdzone miały poczucie, że doczekały się chociaż namiastki sprawiedliwości. Nie znam wszystkich spraw, ale w pierwszej kolejności Watykan powinien zająć się sprawą bp. Jana Szkodonia z archidiecezji krakowskiej, która ostatnio ucichła. Należy też wyjaśnić sprawę bp. Rakoczego czy bp. Tomasika. Wierni powinni wiedzieć o wszystkich sprawach, jakie toczą się przed Kongregacją Nauki Wiary. To minimum ludzkiej przyzwoitości.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS