– Współczuję tym młodym chłopakom Kinga, którzy przyjechali z nami zagrać mecz. Zostawili wysłani na rzeź. Wiemy, że w Kingu są zakażeni koronawirusem, ale wiemy też, że są zawodnicy, którzy trenują. My na pewno nie kalkulowaliśmy – mówi w rozmowie z Interią Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa.
W najbliższy czwartek, władze Polskiej Ligi Koszykówki, podczas uroczystego spotkania z władzami jednego z miast, poinformują, gdzie odbędą się półfinały i wielki finał tegorocznego sezonu w Energa Basket Lidze – przekazał Interii prezes Polskiego Związku Koszykówki Radosław Piesiewicz. Tymczasem już we wtorek rozpoczną się ćwierćfinały.
Z drugiego miejsca walkę w najlepszej ósemce rozgrywek rozpocznie Legia Warszawa. Zespół ze stolicy awansował na drugą pozycję, zwyciężając w niedzielę z Kingiem Szczecin aż 137-43.
Niedzielny mecz przeszedł do historii polskiej koszykówki. Za jednym razem Legia ustanowiła aż dwa rekordy ekstraklasy. Wygrała największą w historii rozgrywek różnicą punktów, zdobyła też najwięcej punktów w regulaminowym czasie gry. Pierwszy z rekordów należał wcześniej do swoich poprzedników z CWKS Legii, którzy 3 lutego 1952 roku pokonali Spójnię Gdańsk 108-23. Drugi rekord dzierżyli Czarni Słupsk. 18 marca 2007 roku wygrali z Unią Tarnów 124-42.
Do stolicy King przyjechał w ośmioosobowym składzie złożonym wyłącznie z juniorów, na co dzień występujących w 3. lidze. Część koszykarzy Kinga Szczecin jest zakażona koronawirusem. Z tego powodu mecz został przełożony o tydzień.
– Mam mieszane uczucia. Ciężko jest mi jednoznacznie powiedzieć, dlaczego King przyjechał tylko w juniorskim składzie. Współczuję tym młodym chłopakom. Zostawili wysłani na rzeź. Wiemy, że w Kingu są zakażeni koronawirusem, ale wiemy też, że są zawodnicy, którzy trenują. Może w imię wyższych celów związanych z play-offami zmontowano taki, a nie inny skład. Taką decyzję podjęto w Szczecinie i należy ją uszanować. Słyszałem też takie opinie, że w play-offach woleli zagrać z nami niż ze Stalą Ostrów Wielkopolski. My na pewno nie kalkulowaliśmy – mówi Interii Wojciech Kamiński.
Dzięki zwycięstwu, Legia awansowała na drugie miejsce w tabeli, i to właśnie z Kingiem Szczecin, który zajął siódme miejsce zmierzy się w ćwierćfinale Energa Basket Ligi.
– Z pewnością King Szczecin to bardzo mocna drużyna. Widać, że prezes klubu Krzysztof Król wpompował w ten zespół dużo pieniędzy. Bardzo zależy im na osiągnięciu dobrego wyniku w tym sezonie. Na pewno będą bardzo dobrze przygotowani do tej rywalizacji. Play-offy to jest także całkiem inna gra. Bardzo specyficzna, rządząca się swoimi prawami. Spodziewam się ciężkich meczów. Jakość zawodników w Szczecinie jest bardzo wysoka. Koszykarze tego zespołu mają duże umiejętności. Personalnie są bardzo mocni, mogą dużo namieszać w decydującej części rozgrywek – dodaje.
Pierwszy mecz odbędzie się już w czwartek na Bemowie. Drugie spotkanie zaplanowano na sobotę. Potem rywalizacja przeniesie się do Szczecina. Ewentualne piąte spotkanie rozegrane zostanie w stolicy. Rywalizacja toczyć się będzie do trzech zwycięstw.
– Jestem przeszczęśliwy, że sezonie zasadniczym, w 30 meczach zanotowaliśmy 21 zwycięstw. Cieszymy się z tego ogromnie. Na ten moment to nam jednak nic nie daje. Już za kilka dni, w meczach z Kingiem, chcemy udowodnić, że to drugie miejsce po fazie zasadniczej się nam należało. W trakcie sezonu mieliśmy bardzo dużo zmian personalnych. Dziękuję wszystkim za bardzo duże zaangażowanie oraz za to, że wszyscy dobrze podeszli do swojej pracy i dobrze ją wykonali – mówi trener Legii.
W przypadku awansu do półfinału, Legia nie będzie mieć przewagi własnego parkietu. Zarząd ligi zdecydował, że półfinały i finał rozegrane zostaną w “bańce”. Na razie nie wiadomo w której hali.
Najgorsze byłoby to, gdybyśmy musieli zagrać w “bańce” u swojego przeciwnika. Ale, żeby tak się stało … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS