To już pewne: w meczu z Anglią reprezentacja Polski będzie musiała radzić sobie bez Roberta Lewandowskiego. Piłkarz Bayernu doznał kontuzji w jednej ze swoich ostatnich akcji meczu z Andorą, w którym wcześniej strzelił dwa gole. Uraz więzadła pobocznego w kolanie wykluczy go z występu w ostatnim marcowym meczu eliminacji mistrzostw świata w Katarze.
Świerczewski o kontuzji Lewandowskiego: Wydawałoby się, że z takimi przeciwnikami powinien odpocząć, ale kontuzji można się nabawić wszędzie
– Na Wembley nie będziemy mieli wielu okazji i do tego przydałoby się mieć na boisku takiego strzelca. Ale czy bez Roberta będziemy żyć? Będziemy, musimy się dostosować do sytuacji. Nie będę rozpaczał, bo czy w takim razie mamy nie jechać? Nie jest tak, że bez niego nie wyjdziemy na boisko. Choć to lider i kapitan, który potrafi zrobić coś z niczego i byłby nam bardzo potrzebny – przyznaje Piotr Świerczewski, były piłkarz reprezentacji Polski, który dwukrotnie grał z Anglią w 1999 r. (1:3 w Londynie i 0:0 w Warszawie w ramach eliminacji do mistrzostw Europy).
Zbigniew Boniek gościem specjalnym “Sekcji Piłkarskiej! Oglądaj teraz!
W Polsce wybuchła dyskusja na temat tego, czy Lewandowski powinien zostać oszczędzony przez Paulo Sousę w niedzielnym meczu z Andorą. – Robert rozgrywa chyba najwięcej minut spośród wszystkich naszych reprezentantów, jest jednym z najbardziej eksploatowanych zawodników w Europie. Gra w Bundeslidze, Pucharze Niemiec, Lidze Mistrzów, a dokłada do tego mecze reprezentacji. Wydawałoby się, że z takimi przeciwnikami jak Andora powinien odpocząć. Ale kontuzji można się nabawić wszędzie: na treningu też, a nawet schodząc ze schodów. Zawodnicy z Andory grali dość brutalnie. Wchodzili nie fair, a sędzia powinien ich trochę bardziej wykartkować – twierdzi Świerczewski.
Kto zastąpi Lewandowskiego w ataku? – Nie wiem, czy teraz będziemy znowu grali dwójką napastników, czy wybierzemy jednego. Pewnie zagra Arek Milik, może to będzie jego mecz. Wielkie spotkania odkrywają wielkich ludzi. Świetnie byłoby zobaczyć dobry mecz w wykonaniu Piątka. Wierzę w tych zawodników, bo to są sportowcy, którzy chcieliby w pewnym momencie wyjść z blasku Roberta. Strzelają bramki, Piątek trafił z Węgrami, a Milik jeszcze czeka. Chciałbym, żeby z Anglikami zostali bohaterami – wskazuje Świerczewski.
Świerczewski uderza w Sousę: To było taktyczne nieporozumienie
Były kapitan kadry nie jest zadowolony ze stylu gry, jaki sprawdzał w pierwszych meczach eliminacji trener Paulo Sousa. – Z Andorą i z Węgrami graliśmy tak, że ja nie widziałem żadnych przemyślanych rozwiązań. Nie rozumiem tego. To było taktyczne nieporozumienie. Zawodnicy wywiązali się ze swoich obowiązków, bo zdobyli punkty w obu meczach, choć z Węgrami pewnie mogliśmy nawet wygrać. Ale styl? Z Węgrami w obronie zagraliśmy nie wiadomo co. Mam wrażenie, że sami zawodnicy gubili się w tym, co mieli grać. Dla mnie przestawianie taktyki na trzy dni treningowe nie miało sensu, ale może Paulo Sousa ma swój pomysł i widzi to trochę inaczej. Przeciw Andorze wystąpili trzej środkowi napastnicy i nie wiadomo, kto grał gdzie. Ja tego nie odczytałem. Dziś nikt nie gra, bo jak największe kluby wystawiają trzech ofensywnych piłkarzy, to oni są rozdzieleni, mają inne zadania. A tutaj tego nie widziałem. Później wpuściliśmy dwóch skrzydłowych na ten sam bok i oni sobie tylko przeszkadzali. Według mnie to nie ich wina, tylko tego, jak tym zarządzał trener. Katastrofa – krytykuje Piotr Świerczewski.
– To była tylko Andora i po takim meczu te wszystkie błędy można wybaczyć, bo przeciwnik nie był silny. Ale gdyby przeciwko nam zagrali cwańsi zawodnicy z lepszej reprezentacji, to już byśmy nie mieli takiej przewagi. Z Anglią to na pewno nie wypali. To było nijakie ustawienie i jeśli wyjdziemy tak na Wembley, to może nas czekać sromotny łomot. Oby nie, ale naprawdę tak bardzo cieszymy się zwycięstwem z Andorą? Z krajem, który ma niewiele większą liczbę ludności niż Zamość? Jakaś babcia wystawiłaby nasz skład i pewnie też byśmy z nimi wygrali – dodaje Świerczewski.
Początek spotkania z Anglią na Wembley w Londynie o godzinie 20:45 w środę, 31 marca. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS