A A+ A++

Restauracja Drukarnia otworzyła się w 2017 r. w należącym do Polskiej Agencji Prasowej kompleksie budynków przy ul. Mińskiej 65 na Kamionku. Wcześniej działał tu m.in. słynny klub Fugazi (choć istniał zaledwie 11 miesięcy, zagrało w nim ponad 300 zespołów). Na parterze Drukarni były restaurację i bistro, w podziemiu – scena klubowa, gdzie koncertowali m.in. Ania Rusowicz, Krzysztof Krawczyk czy Reni Jusis.

W połowie marca na profilu Drukarni na Facebooku wyświetlił się emocjonalny komunikat.

“Drodzy, z bólem serca przekazujemy wam wiadomość o zamknięciu naszej Drukarni. Daliśmy z siebie dużo przez minione cztery lata, przetrwaliśmy z waszą pomocą pierwszy lockdown spowodowany pandemią Covid-19. Nie pokonał nas wirus. Wygrała polityka, nieszczere intencje i działania dla osiągnięcia prywatnych korzyści” – napisali właściciele lokalu.

Dodali, że musieli właśnie zwolnić z pracy kilkanaście osób. A ich lokal “został zawłaszczony”. “Zarząd budynku uniemożliwia nam wejście do restauracji, przywłaszczył sobie całe wyposażenie, zachowując się, jakby stał ponad prawem. Odmawia wydania rzeczy prywatnych naszych pracowników, dokumentów firmowych, a nawet kas fiskalnych. Czujemy się okradani” – oświadczyli restauratorzy.

Zapowiedzieli walkę o swoje prawa w sądzie.

“Zainwestowaliśmy 4,5 mln złotych”

Radosław Krasny, współwłaściciel Drukarni, aby opowiedzieć o konflikcie z zarządem budynku Mińska 65, cofa się w czasie o ponad cztery lata. W 2016 r. restauratorzy podpisali umowę najmu lokalu, jeszcze z poprzednim prezesem zarządu. Ustalili, że wykonają gruntowny remont, w zamian za to przez 31 miesięcy będą mieć 50 proc. ulgi w czynszu. Umowę podpisali na trzy lata, z gwarancją przedłużenia na kolejne trzy. 

Krasny wspomina: – To miejsce wyglądało jak ruina. Zainwestowaliśmy ogromne pieniądze. Za remont ok. 1,5 tys. m kw., wentylację, klimatyzację, system ostrzegania pożarowego zapłaciliśmy ok. 4,5 mln zł. Z blaszaka zrobiliśmy perełkę. Niestety, pół roku od podpisania umowy zmienił się prezes spółki zarządzającej budynkiem. Cofnięto nam ulgę w czynszu. A ponieważ nadal, zgodnie z umową, płaciliśmy tylko 50 proc., złożyła sprawę do sądu, żeby wyegzekwować resztę. Sąd oddalił jej pozew, przyznając nam rację.

“Nasz lokal zaplombowano”

Kiedy w 2019 r. umowa między restauratorami a zarządcą budynku wygasła, właściciele Drukarni chcieli ją przedłużyć. Jednak prezes zarządu Anna Podwójcic przez 15 miesięcy podpisywała tylko comiesięczne aneksy do poprzedniej umowy. Dlatego w październiku 2020 r. Drukarnia postawiła ultimatum: umowa długoterminowa lub rozwiązanie umowy.

– 5 października dostaliśmy od pani prezes komunikat, że umowa nie zostanie przedłużona i mamy dwa dni na opuszczenie lokalu. Poszliśmy do Polskiej Agencji Prasowej jako właściciela budynku. W połowie stycznia PAP napisał, że nie będzie dalej przedłużać umowy. Zdecydowaliśmy, że opuścimy lokal, a o zwrot nakładów inwestycyjnych będziemy walczyć w sądzie. Poinformowaliśmy o tym zarządcę budynku, który siedem dni po tej informacji, 4 lutego, włamał się do lokalu, zaplombował go i przejął wszystkie rzeczy – opowiada restaurator.

Wspólnicy z Drukarni zapewniają, że sam sprzęt, który znajduje się w lokalu, kosztuje ok. 800 tys. zł. Są tam też dokumenty firmowe i kasy fiskalne. – Nasi pracownicy nie mają dostępu do swoich prywatnych rzeczy. Jest ryzyko, że będziemy ponosić odpowiedzialność karno-skarbową, bo przez wyłączenie kas fiskalnych nie mogliśmy rozliczyć lutego. Ponieważ nie mamy dokumentów, nie możemy wystąpić o wsparcie z tarczy – wylicza Krasny.

Jest przekonany, że sprawa ma charakter polityczny: – Mój wspólnik, Dariusz Jakubowski, kandydował z listy PO na radnego. Pani prezes jest po drugiej stronie barykady. Podejrzewam, że to może być powód.

PAP: Byli najemcy mają zobowiązania

Poprosiliśmy o wyjaśnienia Polską Agencję Prasową. W piśmie podpisanym przez Annę Podwójcic czytamy, że “umowy najmu pomieszczeń restauracji zakończyły się 31 października 2020 r. (na wniosek samych wynajmujących) i od tego czasu zajmowali oni lokal bezumownie, wbrew woli spółki Mińska 65”. Według spółki byli najemcy mają wobec zarządzającego budynkiem “wymagalne i nieuregulowane zobowiązania”.

Zarzuca im nieuprawnione korzystanie z lokalu od listopada do lutego, kiedy to czterokrotnie wzywano najemców do opuszczenia lokalu “Sześć kolejnych terminów zwrotu pomieszczeń, wyznaczonych przez Spółkę w powyższych wezwaniach, upłynęło bezskutecznie” – czytamy.

Anna Podwójcic zapewnia, że spółka Mińska 65 podjęła “kosztowne czynności polegające na spisie z natury ruchomości znajdujących się w pomieszczeniach z udziałem notariusza”. “Jeżeli nie uda się uzgodnić z najemcami zgodnego z prawem trybu odbioru rzeczy, spółka Mińska rozważa oddanie ich do depozytu sądowego” – podsumowuje.

Prezes Podwójcic nie chciała z nami rozmawiać. Mejlem wysłaliśmy pytania, m.in. o to, ile wynosi ewentualne zadłużenie Drukarni wobec PAP, jaka jest wartość sprzętu znajdującego się w lokalu, dlaczego odmówiła restauratorom odebrania rzeczy z lokalu. Nie dostaliśmy dpowiedzi.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSkąd się wziął koronawirus? Nowe informacje z Wuhan
Następny artykułWyzwania związane z realizacją skomplikowanych produktów i projektów