A A+ A++

Ale przejdźmy do tematu. Przed kilkoma tygodniami sprawdziliśmy stopnie Lilly, mojej najstarszej. Powiedzieć, że były złe, to nic nie powiedzieć. Jednak prawdziwym zagrożeniem byłyby ewentualne późniejsze konsekwencje. Praktyczna Śląska Żona skrolowała ekran i banda jedynek wyszczerzyła się na nas jak stado złośliwych upiorków. Praktycznie biorąc, Lilly leżała na łopatkach. Sterowiec stanął w płomieniach. Góra lodowa rozpruła kadłub transatlantyku. Lody pacnęły na chodnik. Katastrofa jedynkowa. Historia, matematyka, angielski…! Angielski? Jedynka z angielskiego? Jak się jej to udało? Angielski jest przecież jej drugą naturą. Już prędzej kot ogłupieje, a Putin nie będzie wiedział, jak otruć labradora.

Po prostu się wściekłem

Przyznaję, że poczułem się cokolwiek oszukany. Poświęcaliśmy Lilly czas i uwagę. Daliśmy jej także swobodę. Dzieci powinny nauczyć się samodzielnie radzić sobie z zadaniami. W naszym domu panuje kultura uczenia. Oraz czytania. Po powrocie z Irlandii PŚŻ z oczywistych powodów przejęła obowiązki związane z zadaniami domowymi. Codziennie po powrocie z pogrążonego w zarazie Śląska spędza długie godziny w magicznym królestwie ułamków oraz polskiej gramatyki. Dziadek przyjeżdża i pomaga Lilce w niemieckim. Szkoła dała jej laptopa, więc nie musi uczyć się zdalnie za pomocą nokii model 1994. Przyszło nam do głowy, że być może nie powinna być sama w pokoju. Przeprowadziliśmy ją zatem na dół, do kuchni, gdzie i ja pracuję. Ubiegły tydzień wyglądał tak: nas dwoje przy jednym stole klepie klawiaturę. Byłem tam, aby jej pomóc w razie potrzeby, ale zawsze gdy pytałem, odpowiedź była taka sama: „wszystko w porządku”.

I wtedy sprawdziliśmy stopnie raz jeszcze.

Więcej jedynek.

Były i takie przedmioty, gdzie w ogóle nie została sklasyfikowana. Najwidoczniej jedynka nie oddawała prawidłowo katastrofalnego poziomu jej wyników. Czuło się rozdarcie nauczycieli: wkleić emotkę kupy czy raczej pierwszą linijkę modlitwy powszechnej. Nie muszę dodać, że po prostu się wściekłem. Przykro mi z tego powodu. Wiem, że nie tak zachowuje się współczesny rodzic, ale bywa, że trzeba po prostu walnąć młotem i uwolnić drzemiącego Thora. A może „Szczęki” lepiej oddadzą to, co działo się w naszym domu przez następną godzinę? A dokładniej: zakończenie filmu, kiedy to rekin rzuca się na Quinta. Przyznaję, że sam nie wiedziałem zbyt dobrze, jaka jest w tym wszystkim moja rola. Możliwe, że nawet pokazywałem zęby, ale z drugiej strony – to nie mnie rekin rozszarpuje na pół? Łzy, łzy, i łzy… I wiele pytań, na które moja córka udzielała nader zdawkowych odpowiedzi.

Dzieci zostały postawione w parszywej sytuacji

Minęło kilka dni. Przemyślałem sprawę. Nasze dzieci, i wasze zresztą też, zostały postawione w parszywej sytuacji. Wątpię, żeby zdalna nauka im odpowiadała. Dla niektórych jest po prostu niezwykle nudna, nie wspominając nawet o tym, jak łatwo przychodzi udawanie. Są dzieci, które potrzebują stymulacji, jaką daje prawdziwa klasa, zapach książek, gwar rówieśników, akceptacja ze strony nauczyciela. Mamy w naszej szkole wspaniałego dyrektora, człowieka nieszablonowego. A szkoła jest szczęśliwym miejscem tętniącym życiem. Obojgu nam będzie trudno, ale się nie poddamy. Jak to napisał Bob Zimmerman:

„Life is sad. Life is a bust. All ya can do is do what you must. You do what you must do and ya do it well. I’ll do it for you. Honey baby can’t you tell?”

Tłum.: A.L.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWielka Brytania wprowadza trzecią dawkę szczepionki. Kto ją otrzyma?
Następny artykułSonia Bohosiewicz podzieliła się trudnym wspomnieniem. „Należało ściągnąć majtki”