Ten gorzki żart powtarzał się często w rozmowach Polaków wysiedlanych ze wschodnich województw Rzeczypospolitej. Podróżowali z jednego krańca ziem polskich na drugi, nowo wyznaczony w Jałcie i Poczdamie. Mija 75 lat od apogeum operacji przesiedlania Polaków na ziemie zachodnie. Niestety, nie towarzyszy temu żaden ogólnopolski program uroczystości, a przecież trzecią część naszych obecnych ziem zaludniają Polacy, którzy albo sami tego przesiedlenia doznali, albo było ono losem ich rodziców lub dziadków. Wtedy, w latach 1945–1946, podróżowali tygodniami, stłoczeni w bydlęcych wagonach, nie wiedząc, ani gdzie są, ani jak zaczną nowe życie.
Z tej pociągowej epopei ok. 3 mln Polaków zachowało się niezwykle mało relacji i zdjęć. „Ludzie rzucili się do wagonów i zajmowali je całymi rodzinami. Ruszyłam z dziećmi za naszą sąsiadką z Druskiennik Wikcią Cywińską, byliśmy więc w wagonie razem. Wikcia od lat wdowa miała chociaż wsparcie ze strony prawie dorosłych dzieci. Jednak kolejarze upchnęli do naszego wagonu także bardzo młodziutką kobietę z bardzo chorym rocznym dzieckiem. Kobieta była blada jak ściana, zrezygnowana, ubrana biedniutko, bez żadnych tobołków, jakby wybierała się na przejażdżkę, a nie w podróż na drugi koniec świata”.
Ta relacja Wiktorii Kwiatkowskiej z Druskiennik pokazuje, jak traktowani byli Polacy, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swych ziem. Formalnie ewakuację nadzorowała wspólna komisja polsko-sowiecka, ale faktycznie rosyjscy strażnicy i kolejarze byli panami życia i śmierci. Umowa między Związkiem Sowieckim a PKWN, zawarta 6 lipca 1945 r., mówiła o wymianie ludności po zaakceptowaniu przez ekipę Bieruta linii Curzona. Oznaczało to, że Polskę opuści ludność pochodzenia ukraińskiego i białoruskiego, a prawo do opuszczenia ZSRS zyskają ludność polska i żydowska.
(…)
Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy”!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS