Palestra ma nieskończony potencjał i najlepsze pomysły w szufladzie.
Pisząc ten felieton, nie wiem, komu przez najbliższe cztery lata przyjdzie dzierżyć stery adwokatury. Nie wiem, kto wygra arytmetyką i pragmatyzmem, a kto wobec nich polegnie. Nie śmiem oceniać tych, na których głos oddali delegaci, na to byłoby bowiem zbyt wcześnie. Myślę jednak, że mogę spojrzeć na listę kandydatów do NRA nie po to, aby ustalić, co ich nazwiska powiedzą nam o sobie za lat kilka, lecz by spróbować zastanowić się, co mówią nam o adwokaturze dzisiejszej.
Co zatem proponuję? Spojrzenie na listę kandydatów do NRA w jej całokształcie (zerkając także poza rogatki Warszawy), a potem na nazwiska adwokatów, których znamy, lubimy, cenimy i choćby na moment porzucenie komunałów takich jak „adwokatura jest jedna”. Co środowisko sobie samemu proponuje na podstawie tej analizy?
Czytaj także: Joanna Parafianowicz: Spokojnie, jeszcze nie raz przegramy
Jestem daleka od tego, aby dzielić nasze środowisko na „starych” i „młodych”. Mimo to zastan…
Artykuł dostępny tylko dla e-prenumeratorów “Rzeczpospolitej”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS