A A+ A++

W sobotę w sieci ukazało się nagranie zrobione przez kobietę, która dzień wcześniej zgłosiła się na izbę przyjęć Świętokrzyskiego Centrum Matki i Noworodka w Kielcach. Miała skierowanie na konsultację po tym, jak samodzielnie dokonała aborcji farmakologicznej. Gdy powiedziała o tym badającej ją lekarce, ta stwierdziła, że “to jest prokuratorska sprawa”.

Rafał Szpak, dyrektor szpitala przy ulicy Prostej, uważa, że to była prowokacja. Twierdzi, że pacjentka doskonale wiedziała, jakie są obowiązujące przepisy i kiedy bez konsekwencji prawnych może usunąć ciążę. Ta jej wiedza, orientacja w temacie, ma być jednym z dowodów na prowokację. Tak jakby zapomniał, że w internecie można znaleźć informacje na ten temat. Argumentem za prowokacją ma być też to, że kobieta wyszła ze szpitala, nie została na badania. Chociaż ona sama mówi, że przestraszyła się tej rozmowy.

Dyrektor broni lekarki, tłumaczy, że to jej, nie pacjentce grożą konsekwencje w przypadku gdyby doszło do złamania prawa. Twierdzi też, że dochowano wszystkich procedur medycznych. No tak, przecież nie może powiedzieć inaczej.

A teraz wyobraźmy sobie taką sytuację. Do szpitala trafia kobieta, która zażyła tabletki poronne, co zawsze jest bardzo trudną decyzją, i ma za sobą farmakologiczną aborcję. Jest w trudnej sytuacji, nikt nie wiedział o jej ciąży. Czuje się źle, krwawi. Długo zwleka, bo to dla niej trudne, ale w końcu idzie do lekarza i też nie bez oporów mówi, co zaszło. Nie zna przepisów, nie wie, czy grożą za to jakieś konsekwencje. Boi się, zdecydowała się na ten krok, bo nie widziała innego wyjścia.

I wtedy od lekarza słyszy: “to jest prokuratorska sprawa”, “może ja nie mam racji, ale w chwili obecnej, jeszcze przy tej władzy, to chyba są jakieś konsekwencje”, “wie pani, druga by zrobiła, nie powiedziała”.

Jaka jest jej reakcja? Może jest na tyle silna, żeby zostać bez względu na “jakieś konsekwencje”. Ale może pomyśli “źle zrobiłam” i wyjdzie. Czy pójdzie szukać pomocy u innego lekarza? Mało prawdopodobne. Zostanie z tym sama.

Inna kwestia to nienawistne komentarze, które pojawiły się na profilu szpitala. Dla hejtu nie ma żadnego usprawiedliwienia. Szpital doskonale wie, jak załatwić taką sprawę na drodze prawnej. I powinien z niej skorzystać, jeśli uważa, że należy bronić własnego imienia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrudna sytuacja Olimpii w tabeli. Musimy wygrać ostanie mecze.
Następny artykułRafał Kot: Horngacher ma jaja