1. Kamil Jóźwiak
22-letni skrzydłowy wszedł na boisko w 59. minucie przy stanie 2:0 dla gospodarzy. Minutę później asystował przy bramce Krzysztofa Piątka. Nie minęło kolejne 60 sekund, a Jóźwiak sam wyrównał na 2:2. Zaliczył także asystę drugiego stopnia przy bramce Roberta Lewandowskiego na 3:3. Wejście z ławki jak marzenie.
Paulo Sousa nieco zaskoczył, że nie dał szansy Jóźwiakowi na grę od pierwszej minuty. Wszak to zawodnik Derby był najlepszym piłkarzem poprzedniego meczu kadry z Holandią (1:2). Strzelił wtedy gola po kapitalnym rajdzie, był bardzo aktywny. Spotkaniem z Węgrami najprawdopodobniej wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie u Sousy. Jako jedyny nie zawiódł w Budapeszcie.
Jednocześnie znów potwierdził, że nie musimy się martwić słabą formą Kamila Grosickiego, bo młodszy od niego o 10 lat Jóźwiak powoli zastępuje go w reprezentacji. I to, mimo że 22-latek nie jest wyróżniającą się postacią Derby w tym sezonie. Dotychczas strzelił tylko jednego gola i zaliczył dwie asysty na zapleczu Premier League. To nie przeszkadza mu błyszczeć w kadrze. Może Jóźwiak śladami Grosickiego będzie czasem dawał więcej drużynie narodowej niż klubowej?
2. Zmiany
Paulo Sousa przestrzelił z wyjściowym składem, co przyznał na pomeczowej konferencji prasowej. – Po meczu stwierdzam, że gdybym mógł, przeprowadziłbym kilka korekt w podstawowym składzie – powiedział Portugalczyk. Należy go jednak pochwalić za zmiany, jakie wprowadził w 59. minucie. Z ławki weszli wtedy Kamil Jóźwiak (gol, asysta i asysta drugiego stopnia), Krzysztof Piątek (gol) i Kamil Glik. W końcówce na boisku pojawili się też Maciej Rybus i Kamil Grosicki.
Zmiany uratowały nam ten mecz. Polacy szybko przeszli z ustawienia 3-5-2 na 3-4-3, co zaskoczyło zdezorientowanych Węgrów. Chaos był naszym sojusznikiem, zdołaliśmy szybko odrobić stratę dwóch bramek, a w końcówce punkt zapewnił nam Robert Lewandowski. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach Sousa także będzie miał nosa do zmian. A może inaczej: oby nie musiał nimi ratować tak trudnej sytuacji, w jakiej znajdowaliśmy się w Budapeszcie do 59. minuty.
3. Kolejny gol Piątka
Kariera klubowa Krzysztofa Piątka nie układa się po jego myśli. Świetna forma w Genoi i początkowo w Milanie, potem zjazd do Herthy Berlin, gdzie polski napastnik nie gra regularnie. Mimo tych problemów Piątek nie zawodzi w reprezentacji. W 16 meczach strzelił osiem goli. To przyzwoity bilans – tym bardziej biorąc pod uwagę jego kłopoty w stolicy Niemiec.
Wobec Piątka nie mamy takich oczekiwań jak wobec Lewandowskiego, a mimo to zawodnik Herthy w swoich ostatnich 15 spotkaniach w reprezentacji zdobył tylko jedną bramkę mniej niż napastnik Bayernu Monachium (osiem-dziewięć). Do tego Piątek strzela w kadrze coraz ważniejsze bramki. Ostatnio na 1:0 z Ukrainą i na 1:2 z Węgrami. To także jego gola dał nam zwycięstwo na początku eliminacji do Euro z Austrią.
4. Sousa inny niż Brzęczek
Paulo Sousa zaskoczył nie tylko zmianą ustawienia, ale także wypowiedziami na pomeczowej konferencji prasowej. W przeciwieństwie do Jerzego Brzęczka był bardzo konkretny, nie unikał odpowiedzi na pytania. Wymieniał konkretne nazwiska piłkarzy, którzy jego zdaniem zawiedli. Nie szedł w ogólniki typu “musimy wyciągnąć wnioski” itd. – Więcej oczekiwałem od Sebastiana Szymańskiego i Arkadiusza Recy. Wyszli na boisko zdenerwowani, dwa nieudane zagrania sprawiły, że się wystraszyli i schowali. W przyszłości muszą być bardziej pewni swoich umiejętności – mówił Sousa.
Prawie wszystkie jego wypowiedzi były rzeczowe i zrozumiałe. Prawie wszystkie, bo jedno zdanie, jakie padło z ust selekcjonera w rozmowie z TVP co najmniej dziwi: “Zasłużyliśmy na więcej niż jeden punkt”. W domyśle zasłużyliśmy na zwycięstwo. Zdanie kuriozalne biorąc pod uwagę przebieg meczu. Polacy zagrali fatalnie w pierwszej połowie. W drugiej dobrze przez 10 minut, w których strzelili trzy gole. Brawa za skuteczność, ale nie można powiedzieć, że zasłużyliśmy na trzy punkty. Zresztą nie zgadza się z tym także selekcjoner Węgrów.
5. To były tylko Węgry
Trzeba się cieszyć, że w czwartek w Budapeszcie graliśmy tylko z Węgrami. Gdyby tego dnia było nam się zmierzyć z mocniejszym rywalem, biorąc pod uwagę dyspozycję Polaków w obronie, wynik mógłby być dużo gorszy. Węgrzy zagrozili bramce Wojciecha Szczęsnego kilka razy i wykorzystali prawie wszystkie sytuacje. Anglicy mają dużo większą siłę rażenia w ataku i mogą nas w przyszłą środę potraktować jak San Marino, z którym wygrali w czwartek 5:0. Oby do tego czasu Sousa zdołał wyeliminować błędy w defensywie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS