W piątkowe popołudnie kurs euro przebija czwartkowe szczyty. Europejska waluta jest najdroższa od 12 lat.
Po 14:10 kurs euro wynosi 4,6484 zł. To nieco więcej niż
wczoraj po południu, gdy na EUR/PLN obserwowaliśmy nawet 4,6464 zł.
Przypomnijmy, że to najwyższy poziom od 2009 r.
– Lokalnie EUR/PLN zbliżył się do okolic 4,65 PLN
ostatni raz notowanych w 2009 r. Szeroki rynek nie wspiera kwotowań walut EM.
Dodatkowo lokalnie nad rynkiem „wisi” kwestia kredytów w CHF (przesunięta na
14/04) oraz gołębia polityka NBP. W komunikatach RPP czytaliśmy, iż mocniejszy
PLN ograniczał potencjał odbicia, co rynek odebrał (wraz z interwencjami
osłabiającymi) jako przyzwolenie na rozegranie słabszego złotego – napisał w
porannym komentarzu Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Na relatywnie wysokim poziomie utrzymuje się także kurs
dolara. Wczoraj amerykańska waluta wyceniana była na 3,946 zł, dziś wróciliśmy na ten pułap. Wpływ na umocnienie dolara mają wydarzenia na parze EUR/USD, gdzie
obserwujemy zjazd poniżej 1,18 USD – to najniższy poziom od listopada.
– Ostatnie 24h na rynku walutowym przyniosło spadek
kursu eurodolara do najniższego poziomu od listopada 2020 r. Mocniejszy dolar
tradycyjnie waży na nastrojach wokół EM, w tym na PLN. Rynek dyskontuje bardziej
efektywny system szczepień i radzenia sobie (na obecnym etapie) z pandemią w
USA vs działania podejmowane w Europie, co implikuje szybsze tempo odbicia
gospodarczego. Dodatkowo do układanki w zakresie ryzyka na rynkach doszła
blokada kanału Sueskiego (rynek spodziewał się godzin, tymczasem część analiz
mówi nawet o tygodniach do udrożnienia przepływu) czy wzrost napięcia na linii
USA/UE – Chiny za sprawą prowincji Xinjiang – dodaje Konrad Ryczko.
Słabemu złotemu “kibicuje”
m.in. prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński. Złoty pod koniec
roku był nawet osłabiany kontrowersyjnymi
interwencjami walutowymi, później w styczniu jednak polska waluta
nieco się umocniła. Od miesiąca złoty znów jednak słabnie, a cena euro w tym
okresie wzrosła aż o 15 groszy.
W teorii słaby złoty sprzyja eksporterom, którzy w uproszczeniu koszty
ponoszą w rodzimej walucie, przychody notują zaś w obcych. To element
wspierający gospodarkę. Z drugiej strony cierpią jednak importerzy, u których
zależność ta wygląda odwrotnie. Dodatkowo problem mają także konsumenci, a więc
wszyscy Polacy, w górę mogą iść bowiem ceny importowanych dóbr. Wyższe wydatki
czekają także zagranicznych urlopowiczów, choć w dobie koronawirusa ten ostatni
temat jest akurat mało znaczący.
W piątkowy poranek słabość złotego widać też po kursach funta brytyjskiego i
franka szwajcarskiego. Pierwszy wyceniany jest na 5,437 zł wobec 5,33 zł na
początku tygodnia, drugi z kolei wart jest 4,19 zł wobec 4,165 zł we wtorek.
Planujemy kontynuację tematu
MZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS