Niemcy mieli nadzieję, że wraz z wyborem Joe Bidena na prezydenta USA nadejdą lepsze czasy dla rurociągu Nord Stream 2. Donald Trump nie tylko atakował projekt werbalnie, ale wraz z Kongresem doprowadził do wprowadzenia sankcji i wstrzymania prac na około rok.
I rzeczywiście, w pierwszych tygodniach wydawało się, że administracja Bidena złagodziła stanowisko, kładąc większy akcent na dyplomatyczne rozwiązanie sporu. Sytuacja uległa jednak zmianie m.in. za sprawą nacisków amerykańskich senatorów – zarówno Republikanów, jak i Demokratów. W ostatnim czasie wielokrotnie domagali się oni zdecydowanych działań oraz wprowadzenia nowych sankcji.
„To jest porażka rządu federalnego. Miał nadzieję na bardziej ugodową politykę w tej sprawie, ale wahał się przed rozmowami z administracją Bidena” – uważa Christoph von Marschall, publicysta Der Tagesspiegel. Dodaje, że „wysoko postawieni eksperci” doradzali Angeli Merkel negocjowanie kompromisu ws. Nord Stream 2 i jak najszybsze podjęcie negocjacji w tej sprawie.
Kanclerz postanowiła jednak zostawić tę sprawę następcom, a „większość partnerów z UE ma za złe wielkiej koalicji w Berlinie, że trzymała się projektu bez brania pod uwagę kompromisów”. Zdaniem publicysty to tym bardziej zdumiewające, że po wyborach kurs Niemiec w stosunku do NS2 prawdopodobnie i tak się znacząco zmieni, ponieważ jego gorącymi przeciwnikami są Zieloni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS