W lutym pisaliśmy o grupce bezdomnych, którzy od wielu lat mieszkają na stadionie im. Edmunda Szyca. Termin eksmisji wyznaczony na 31 marca usłyszeli m.in. emerytka pani Barbara oraz jej partner Marian, który niedawno przeszedł drugi udar, a w szpitalu dodatkowo zakaził się koronawirusem. – Niby coś robią i się starają, ale słyszymy te obietnice urzędników od lat – mówi mężczyzna.
Ćwiczenie “gorszej” ręki
Gdy kilka dni temu poszedłem na stadion, pani Barbary nie było na miejscu. Pojechała jeszcze dowieźć dokumenty do urzędów. Pod jej nieobecność, głównie pan Marian opiekuje się ich psem Pikusiem. Nie jest to łatwe – zwierzę urodziło się ze zdeformowanymi łapami, są przykrótkie i wykręcone w przeciwne strony. Ale Pikuś jest ich oczkiem w głowie. Mówią, że nigdzie się bez niego nie ruszą. A ponieważ ośrodki dla bezdomnych zwierząt nie przyjmują, to odmawiają pójścia do jakiegokolwiek schroniska.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS