Każdy psycholog radzi to samo. Jeśli nie możesz pisać, zrób coś innego. Najważniejsze w depresji czy blokadzie pisania jest zajęcie się czymkolwiek innym, najlepiej tak samo twórczym.
Fran Lebowitz – o czym przypomina także serial “Udawaj, że to miasto” na Netflixie – wystąpiła w filmie “Wilk z Wall Street” obok Leonardo DiCaprio. Zagrała w filmie nie dlatego, że o tym marzyła albo że pasowało to do jej ekstrawaganckiego stylu życia. To był sposób ma niemoc twórczą. Nie mogła pisać, cierpiąc na kompletną blokadę, więc zagrała w filmie. To z pewnością uratowało także jej finanse, bo Lebowitz żyje z pisania i pojawiania się na spotkaniach na żywo.
Stephen King pouczał, że żeby móc pisać, trzeba mieć jak najmniej bodźców. Kiedy pracował jako nauczyciel, cierpiał, próbując jednocześnie pisać. Praca w szkole za dużo zabierała mu czasu. Alkohol i leki miały mu pomóc utrzymać się w formie.
Prawdziwym i zawodowym pisaniem zabrał się dopiero wtedy, kiedy nie zajmował się niczym innym. Pierwsze dwie powieści napisał w schowku na pranie wynajętej przyczepy, stukając w przenośną maszynę do pisania trzymając na kolanach dziecięce biureczko. Domowa pralnia zresztą była też ulubionym miejscem pisania dla kanadyjskiej noblistki Alice Munro.
Z czasem King wyprowadził się ze schowka, ustawił biurko w kącie w pokoju, w którym nie ma telewizora, tak żeby nic go nie rozpraszało. Pisał przede wszystkim przed południem: “Ranki należą do tego, co nowe – aktualnie pisanej książki. Popołudnia to drzemki i pisanie listów. Wieczory – czytanie, rodzina, mecze Red Soxów w telewizji” – relacjonował we wspomnieniowej książce “Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika”
Mecze oglądał namiętnie – w chwilach wolnych od pisania – także Jerzy Pilch. On także pisał rano. I bardzo tego pilnował. I chociaż walczył przez lata z alkoholowym nałogiem, to jednak – jak wyznawał w niejednym wywiadzie – po pijaku nie napisał ani słowa.
Nie zawsze pisanie było lekiem na drzemiące w autorze demony. Czasem zbrodnia i pisanie idą ze sobą w parze.
Jeden z japońskich pisarzy – wówczas jeszcze jako student – Issei Sagawa w 1981 roku zamordował, zgwałcił, poćwiartował, a potem zjadł swoją koleżankę z uniwersytetu. I oczywiście następnie napisał o tym książkę. Uniknął kary i dzięki wpływowemu ojcu opuścił szpital psychiatryczny po półtora roku. Do dziś pisuje w jednym z japońskich tabloidów. Oprócz pisania wystąpił także w filmie porno.
Do najsłynniejszych pisarzy zabójców należy z pewnością William Burroughs, który zastrzelił swoją żonę Joan, celując do szklanki postawionej na jej głowie. “Dzięki temu stałem się pisarzem” – mówił potem. Oboje byli pod wypływem narkotyków. Uzależniony od heroiny Burroughs był także handlarzem narkotyków. Jego powieść “Ćpun” należy do klasyki gatunku.
Inny amerykański pisarz Jack Henry Abbott w zasadzie nie wychodził z więzienia, odkąd skończył 12 lat. Odsiadywał wyroki za morderstwo, napad z bronią w ręku czy fałszerstwo. W 2002 roku powiesił się w swojej celi.
Autorka popularnych powieści Anne Perry przyznała, że to ona w wieku 13 lat – jako Juliet Humle – razem z przyjaciółką zamordowały matkę tej drugiej, roztrzaskując jej głowę cegłą zawiniętą w pończochę. Dlaczego? Bo matka przyjaciółki zdecydowała się na przeprowadzkę, a dziewczynki nie chciały się ze sobą rozstawać. Została skazana na pięć lat za zabójstwo. Po wyjściu z więzienia zmieniła nazwisko. Dziś pisze kryminały historyczne. Najbardziej znana jest z serii o Williamie Monku i Thomasie Pitt.
W Polsce najgłośniejszym pisarzem mordercą okazał się Krystian Bala, który zamordował domniemanego kochanka żony, co szczegółowo opisał w powieści “Amok”. I dzięki właśnie temu policja zatrzymała go, a prokurator doprowadził do jego skazania w procesie poszlakowym.
Katarzyna Buszkowska – dziennikarka, prowadzi blog Literackigps.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS