Atak piratów, katastrofa statku połączona z wyciekiem ropy i skażeniem środowiska lub inne spektakularne nieszczęścia przypominają nam, że gdzieś daleko od naszych domów pulsuje krwiobieg świata.
Współczesna żegluga to od dawna nie jest już miejsce dla romantyków wyprawiających się w nieznane. Rozrośnięte do gigantycznych rozmiarów kontenerowce obsługują kontrahentów ze wszystkich stron globu, przybywając do wyznaczonych portów z dokładnością do kilku godzin i spędzając przy nabrzeżu tylko tyle czasu, ile potrzeba na przeładowanie wystandaryzowanego ładunku.
Wypadek 400-metrowego megakontenerowca „Ever Given”, który z Chin do Rotterdamu transportował przez Kanał Sueski 20 tys. kontenerów, nie jest jedynie problemem tego statku czy armatora. Zdarzenie, którego przyczyną był prawdopodobnie silny boczny wiatr lub chwilowa awaria zasilania, spowodowało zablokowanie drogi morskiej, przez którą rocznie przepływa 12 proc. światowego handlu. Już teraz na szlaku zatrzymanych jest kilkanaście podobnych jednostek oraz dziesiątki mniejszych (przepustowość kanału to ok. 50 statków na dobę). Kolejka wydłuża się z każdą godziną, a Egipcjanie zapowiadają, że udrożnienie szlaku może potrwać kilka dni.
Czy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z podobnym zdarzeniem? Na taką skalę – nie. Wprawdzie podobnych rozmiarów kontenerowiec zablokował Kanał Sueski w 2017 r., ale służbom udało się go szybko oswobodzić i po kilku godzinach regularna żegluga została przywrócona. Prawie nikt tego incydentu nie zauważył. W innych regionach świata także dochodziło do podobnych zdarzeń, ale nigdy ich wpływ na światowy obrót nie był tak znaczący.
Oddany do użytkowania półtora wieku temu Kanał Sueski nie zawsze był żeglowny. W latach 1967–1975 w efekcie konfliktu izraelsko-arabskiego statki obsługujące handel między Azją a Eur … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS