A A+ A++

Na bielskim ratuszu wiszą dwie klepsydry. Młodszy ze zmarłych urzędników miał zaledwie 37 lat. Zakażonych jest wielu urzędników. – W związku z rosnącą liczbą przypadków zachorowań na COVID-19 wśród pracowników Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej informujemy, że w niektórych wydziałach mogą wystąpić trudności z obsługą mieszkańców – czytamy w komunikacie władz miasta.

Na razie bielscy urzędnicy nie wstrzymują bezpośredniej obsługi interesantów, ale apelują, by wszelkie możliwe sprawy urzędowe załatwiać za pośrednictwem internetu bądź telefonicznie i do minimum ograniczyć wizyty w urzędzie. Jeśli już ktoś musi przyjść, proszony jest o bezwzględne przestrzeganie wytycznych sanitarnych oraz stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy straży miejskiej.

Urzędy mogą wstrzymać obsługę mieszkańców

Na Żywiecczyźnie, gdzie sytuacja epidemiologiczna jest także bardzo zła, urzędnicy pracują w okrojonych składach, niektóre wydziały czy zespoły zmuszone są do czasowego zawieszenia działalności. Urzędnicy uprzedzają, że jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, może dojść do całkowitego zamknięcia urzędów. Apelują do mieszkańców, by odłożyć na co najmniej dwa tygodnie załatwienie spraw w urzędach. – W okresie od 1 stycznia do 23 marca na terenie całego powiatu żywieckiego mieliśmy 6905 zakażeń koronawirusem, było aż 70 przypadków śmiertelnych – przypomina Dariusz Szatanik, rzecznik prasowy żywieckiego starostwa.

Cieszyńskie starostwo informuje, że z powodu absencji chorobowej większości pracowników nieczynny aż do odwołania będzie wydział komunikacji. Starostwo na razie oficjalnie nie potwierdza, czy przyczyną nieobecności jest koronawirus, ale raczej trudno się spodziewać, że to jakaś inna choroba.

Coraz częściej od urzędników słychać, że zaczęli się bać chodzić do pracy. – Jest płyn do dezynfekcji, większość mieszkańców przychodzi do urzędu w maseczkach, ale to najwyraźniej nie wystarcza. Był czas, żeby pomyśleć o innej organizacji pracy w urzędach w wypadku przyjścia kolejnej fali zakażeń – uważa jedna z urzędniczek. Ratunkiem jest praca zdalna lub hybrydowa, ale nie wszyscy mają w domach np. dostęp do odpowiednio szybkiego internetu, niektórzy korzystają ze starych komputerów, na których trudno pracować.

Praca zdalna nie może się odbywać kosztem urzędnika

Przemysław Koperski, poseł Lewicy, który był dyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, mówi, że praca zdalna lub hybrydowa to dobry pomysł nie tylko na czas pandemii. – Zdecydowana większość instytucji publicznych, w tym urzędów samorządowych właśnie tak funkcjonuje, i dobrze. Warto jednak zwrócić uwagę, że w obecnym stanie prawnym to do pracodawcy należy decyzja o wprowadzeniu takiej formy świadczenia pracy, nawet wbrew woli zatrudnionych – mówi.

Dodaje, że niestety przepisy prawa pracy i opinie PIP stawiają dzisiaj pracowników podejmujących pracę zdalną w bardzo niekorzystnej sytuacji. Pracodawca nie ma obowiązku wypłacania dodatku za pracę zdalną, refundacji ponoszonych kosztów mediów, pracownicy płacą przecież z własnej kieszeni np. za wykorzystany prąd czy internet. Nawet zakup komputerów, drukarek i telefonów często zrzuca się na barki pracowników, miało to miejsce np. z nauczycielami.

– Jestem zdecydowanym zwolennikiem pracy zdalnej w czasie pandemii, jednak nie może się to odbywać wyłącznie kosztem pracownika. Dane, które do mnie docierają, nie są optymistyczne. Często urzędy, czy szerzej instytucje publiczne, gorzej sobie z tym radzą niż sektor prywatny – ocenia Koperski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBereszyński przed wielką szansą w kadrze
Następny artykułSekretarz stanu USA: Nord Stream 2 powstaje wbrew europejskim celom bezpieczeństwa