Czy klucz do wiecznej młodości może tkwić w naszych organizmach? Wykorzystanie czynników wzrostu w kosmetyce to idea, która czerpie z innowacyjności Matki Natury i zamiast sięgać po „magiczną” pomoc z zewnątrz, próbuje zrobić optymalny użytek z mechanizmów, które rządzą nami od tysięcy lat. Czy owe tajemniczo brzmiące czynniki wzrostu rzeczywiście jednak zasługują na miano przełomu w pielęgnacji skóry? Co warto wiedzieć o ich stosowaniu?
- Co to są czynniki wzrostu?
- Czynniki wzrostu w medycynie
- Naskórkowe czynniki wzrostu a skóra
- Jakie efekty daje stosowanie czynników wzrostu w pielęgnacji skóry?
- Skąd pozyskuje się czynniki wzrostu stosowane w kosmetykach?
- Czy czynniki wzrostu naprawdę działają?
Dekalog współczesnej kosmetologii opiera się na legendarnych już składnikach, których nazwy przepełniają drogeryjne półki: retinol, witamina C, peptydy, koenzym Q10, kolagen… W cieniu tych gigantów rośnie jednak cichy bohater, któremu koncerny kosmetyczne poświęcają coraz więcej czasu, uwagi i funduszy. Czy czynniki wzrostu mają jednak szansę zastąpić dotychczasowe hity pielęgnacyjne?
Co to są czynniki wzrostu?
Z biologicznego punktu widzenia czynniki wzrostu są naturalnie występującymi związkami w postaci cząsteczek białka, wydzielanych przez komórki naszego ciała. Umożliwiają one przede wszystkim rozwój dalszych komórek i gojenie tkanek. Jednym słowem, mowa o strażnikach procesu naprawczego organizmu, bez którego nasze życie byłoby krótkie i zdecydowanie nieprzyjemne.
Czynników wzrostu znamy dziś dziesiątki i mają one bardzo różne funkcje oraz odmienne postacie. Są zazwyczaj białkami lub hormonami sterydowymi i działają jako cząsteczki sygnalizujące, przyłączając się do określonych receptorów na docelowych komórkach. Migracja komórek, ich przetrwanie, przyleganie, rozrost, wzrost, a nawet różnicowanie się stymulowane są właśnie działaniem czynników wzrostu. Dzięki nim rozwijają się w naszym ciele poszczególne organy, kreowane są naczynia włosowate, zaś rany ulegają gojeniu. To dzięki nim z pojedynczej komórki zygoty powstaje tak złożony i wspaniały organizm!
Uwaga!
Czynników wzrostu nie należy mylić z hormonami wzrostu!
Czynniki wzrostu w medycynie
Kariera czynników wzrostu nie rozpoczęła się jednak od potencjału kosmetycznego. W latach 50-tych ubiegłego stulecia dwóch uczonych, włoska biolożka Rita Levi-Montalcini oraz amerykański biochemik Stanley Cohen, jako pierwsi odkryli i opisali działanie czynnika wzrostu nerwów (NGF) oraz naskórkowego czynnika wzrostu (EGF), za co otrzymali w 1986 r. Nagrodę Nobla w dziedzinie Fizjologii i Medycyny. Owo przełomowe odkrycie nie tylko pozwoliło zrozumieć proces kształtowania się płodu, ale także otworzyło drzwi do leczenia wielu poważnych chorób, w tym nowotworów. Na dzień dzisiejszy czynniki wzrostu wykorzystywane są przede wszystkim w terapii różnych rodzajów białaczki, aplastycznej anemii, chorób sercowo-naczyniowych, jak również degeneracyjnych, np. demencji czy choroby Alzheimera. Coraz większe znaczenie czynniki wzrostu będą również odgrywać w chirurgii rekonstrukcyjnej oraz plastycznej – w tym zakresie na szczególną uwagę zasługują płytkopochodny czynnik wzrostu (PGF), czynnik wzrostu śródbłonka naczyniowego (VEGF) oraz fibroplastyczny czynnik wzrostu (FGF). Wydaje się, że leczenie chronicznych, niewyleczalnych ran, typu wrzody, będzie w końcu możliwe i szeroko praktykowane. Owe zastosowania sięgają przy tym już daleko poza zasięg klasycznej medycyny i wchodzą w sfery szeroko rozumianej inżynierii biomedycznej.
Naskórkowe czynniki wzrostu a skóra
Czynniki wzrostu są produkowane przez wszystkie komórki budujące skórę: fibroblasty wytwarzające kolagen, komórki naskórka, czyli keratynocyty, a także melanocyty odpowiedzialne za tworzenie pigmentu. Gdy czynniki wzrostu wydzielone przez jedne komórki „chwycą się” innych, każą im odnawiać się, rozwijać, zmieniać według potrzeb. Czasami efektem jest zwiększenie ilości kolagenu i elastyny, czasem zwiększenie dopływu krwi do tkanki. W tym mechanizmie tkwi istota regeneracji i gojenia się skóry, które, niestety, osłabiają się znacząco wraz z upływem czasu. Czynniki wzrostu u ludzi dojrzałych działają znacznie mniej efektywnie, co przekłada się m.in. na utratę grubości i jędrności skóry.
Co gdyby jednak podać starzejącej skórze czynniki wzrostu w formie zewnętrznej aplikacji? Logika każe oczekiwać, że komórki znów zaczną intensywniej produkować kolagen i elastynę, rozmnażać się i regenerować. Na tej właśnie koncepcji oparte są nowoczesne kosmetyki wykorzystujące czynniki wzrostu.
Jakie efekty daje stosowanie czynników wzrostu w pielęgnacji skóry?
Podstawową funkcją i potencjałem związanym z czynnikami wzrostu ma być oczywiście odmładzanie skóry, czyli odwracanie uszkodzeń powstałych wskutek upływu czasu, nadmiaru nasłonecznienia, palenia, itd. Aplikowane na skórę mają one wnikać w jej głąb, stymulując poszczególne komórki do intensywnych procesów naprawczych, co ma przekładać się na redukcję drobnych zmarszczek i głębszych bruzd, jak również ogólne ujędrnienie i wygładzenie cery. Producenci kremów z czynnikami wzrostu obiecują jednolity koloryt, młodzieńczy blask i miłą w dotyku miękkość przypominającą przysłowiową „pupę niemowlęcia”.
Co więcej, naukowcy rozważają potencjał czynników wzrostu w kontekście redukcji cieni pod oczami, zapadłych blizn, a nawet trądziku. Czynniki wzrostu mogą bowiem również łagodzić stany zapalne i przyspieszać złuszczanie martwych komórek naskórka. Co zaś najważniejsze, w przeciwieństwie do retinolu są zupełnie bezpieczne i łagodne dla skóry, nie powodując podrażnień nawet w przypadku wrażliwej skóry!
Na rynku znajdziemy także preparaty przeznaczone ściśle do skóry głowy, które mają zapobiegać wypadaniu włosów i stymulować wzrost nowych. W gabinetach medycyny estetycznej oferuje się ponadto ostrzykiwania wyizolowanym z własnej krwi czynnikami wzrostu, które skutecznie regenerują mieszki włosów i mogą zapobiegać nawet poważnemu łysieniu!
Skąd pozyskuje się czynniki wzrostu stosowane w kosmetykach?
Największe kontrowersje dotyczące czynników wzrostu w preparatach kosmetycznych dotyczą ich pochodzenia. Do celów medycznych, np. chirurgii czy onkologii, stosuje się bowiem czynniki wzrostu pozyskane od danego pacjenta, z jego własnych tkanek. Proceder taki jest oczywiście niemożliwy w odniesieniu do masowej produkcji kremów i emulsji. Jak rozwiązać ten problem?
Czynniki wzrostu w kremach, żelach i różnego rodzaju serum faktycznie jednak często pochodzą z ludzkich komórek macierzystych, niekoniecznie jednak pochodzących ze skóry. Współczesna inżynieria biomedyczna potrafi bowiem wykorzystać komórki macierzyste z takich źródeł jak pępowina, szpik kostny czy nawet tkanka tłuszczowa i stymulując je w odpowiedni sposób uzyskać komórki dowolnych niemal tkanek ciała. I tak pierwsze kosmetyki wyprodukowane w latach 90-tych z wykorzystaniem czynników wzrostu pochodziły z komórek napletka pobranych od noworodków w trakcie obrzezania. Inne firmy produkujące kremy na globalną skalę wykorzystywały np. darowane im przez szpital fibroblasty ludzkich płodów pochodzące z biopsji. Warto podkreślić, że są to wyizolowane pojedyncze komórki, które poddawane są różnym procesom laboratoryjnym, a do kosmetyków trafiają jedynie same czynniki wzrostu, czyli wyizolowane białka, nie zaś faktyczne komórki ludzkie! Tym sposobem z jednej małej próbki tkanki da się wyprodukować całą linię kosmetyków. Eksperci zgadzają się przy tym, że fibroplasty noworodków są najlepszym źródłem witalnych czynników wzrostu.
Nietrudno jednak wyobrazić sobie kontrowersje dotyczące kremów z takim składem. W efekcie wiele firm postanowiło zrezygnować z elementu ludzkiego w formułach, i pozyskuje czynniki wzrostu ze specjalnie przetwarzanych komórek roślin oraz zwierząt, np. nasion jęczmienia czy ślimaków.
Czy czynniki wzrostu naprawdę działają?
W ciągu ostatnich 15 lat przeprowadzono szereg eksperymentów związanych z faktyczną efektywnością czynników wzrostu w regeneracji tkanek. Poza dowiedzioną już skutecznością w leczeniu ran i obiecującymi wynikami w zakresie innych ściśle medycznych aplikacji, kosmetyki z czynnikami wzrostu wydają się przynosić widoczne efekty po ok. 12 tygodniach stosowania dwa razy dziennie. Rezultaty w dużym stopniu zależą od wyjściowej jakości cery, ale poprawę odnotowuje się zarówno w zakresie poprawy struktury skóry, jak i widoczności zmarszczek, bruzd, a także przebarwień związanych ze starzeniem się lub eskpozycją na słońce.
Niektórzy naukowcy poddają jednak w wątpliwości faktyczny potencjał syntetycznych czynników wzrostu niepochodzących od człowieka. Spotkać się można z opiniami, że nie mają one fizycznej możliwości łączenia się komórkami skóry człowieka i ich pozytywne oddziaływanie wiąże się raczej z właściwościami naturalnych antyoksydantów zawartych w tych preparatach, aniżeli faktycznym pobudzaniem tkanki do regeneracji komórkowej. Co więcej, dyskusje toczą się również wokół konkretnych formuł, a zdaniem niektórych ekspertów najlepsze efekty przynoszą nie tyle wyizolowane naskórkowe czynniki wzrostu z komórek macierzystych, co ich większe kompleksy obejmujące również witaminy, związki odżywcze i cytokiny.
W ostatecznym rozrachunku czynniki wzrostu wydają się więc być niezwykłym potencjałem i obietnicą złamania tajemnicy odmładzania i regeneracji, ale kluczowe może być ich pochodzenie, a także regulacje prawne i względy etyczne towarzyszące naukowemu wykorzystaniu komórek ludzkich.
Bibliografia
- Jolene Edgar; “The Truth About Growth Factors in Skin Care and Why They’re Controversial”; data dostępu: 2021-03-09
- Nobel Media AB 2021; “The Nobel Prize in Physiology and Medicine”; data dostępu: 2021-03-09
- Jessica Ourisman ; “Your Anti-Aging Skin-Care Regimen”; data dostępu: 2021-03-09
- Southern Marin Dermatology; “Growth Factors And Retinol: The Key To What are growth factors in skincare?”; data dostępu: 2021-03-09
- Caroline Aldag i in.; “Skin rejuvenation using cosmetic products containing growth factors, cytokines, and matrikines: a review of the literature”; data dostępu: 2021-03-09
- de Araújo R. i in.; “Fibroblast Growth Factors: A Controlling Mechanism of Skin Aging”; data dostępu: 2021-03-09
- Ruri D. Pamela; “Topical Growth Factors for the Treatment of Facial Photoaging: A Clinical Experience of Eight Cases”; data dostępu: 2021-03-09
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS