Gladys Deacon okrzyknięto najpiękniejszą kobietą na świecie. Marcel Proust pisał o niej: „Nigdy nie spotkałem dziewczęcia o takiej urodzie, tak wspaniałym intelekcie, dobroci i uroku”. Dziś jednak mało kto pamięta o bohaterce z przełomu XIX i XX wieku.
O rękę piękności ubiegali się liczni mężczyźni z zamożnych i książęcych rodów. Francusko-amerykańska arystokratka olśniewała swoją urodą zarówno panów, jak i panie.
Trudno się dziwić, że robiąc tak duże wrażenie na otoczeniu, zapragnęła, by swoją urodę podkreślić jeszcze bardziej. Marząc o idealnym greckim profilu, Gladys wszczepiła sobie parafinę w grzbiet nosa.
Skutki tego zabiegu okazały się tragiczne. Organizm chcąc odrzucić toksynę, wytworzył grudki od nosa po podbródek, wyglądające niczym blizny. Z dnia na dzień podziwiana kobieta chciała ukryć się przed światem, który jeszcze chwilę temu leżał u jej stóp.
Zaczęła unikać ludzi, nie chcąc, żeby na nią patrzyli. Jej blizny pozostały nie tylko na twarzy, ale i na psychice.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS