A A+ A++

Książki skupione na kosmologii dosyć często sięgają po temat ostatecznego końca wszechświata. Jest on bowiem nieodzownym elementem towarzyszącym wszystkim opowieściom i teoriom o jego początku. Każdy z nas zetknął się zapewne przynajmniej z kilkoma pomysłami teoretyków, wedle których kosmos ulegnie fenomenalnej apokalipsie, kończąc nie tylko istnienie w nim wszelkiego życia ale i jakiejkolwiek namacalnej materii. Katie Mack postanowiła zebrać te wszystkie niezbyt optymistyczne wizje przyszłości i omówić te, których zgodnie z obliczeniami, mamy pewne podstawy się obawiać.

Pozorną zaletą Końca wszystkiego jest jego przystępność dla czytelnika niezaznajomionego wcześniej z kosmologiczną literaturą. Dr. Mack w bardzo sprawny, luźny i wielokrotnie humorystyczny sposób upraszcza zawiłe zagadnienia astrofizyki, przenosząc je na poziom dostępny dla praktycznie każdego odbiorcy. Jak można się spodziewać, nie jest to jednak zawsze zabieg udany. Sprowadzanie fizyki cząstek do żartów oraz anegdot może i jest zabawne i przyprawiające o mniejszy ból głowy niż podręczniki akademickie, jednak pozostawia wiele do życzenia pod względem merytoryki. Bez szkody dla zdecydowanej większości osób zainteresowanych naukowymi przepisami na koniec świata, dałoby się tu wprowadzić miejscami więcej naukowości, kosztem występującego często cringe’u i nietrafionych dowcipów o jedzeniu.

Na szczęście, Mack nie podeszła do sprawy w całkowicie infantylny sposób i podzieliła swoją książkę na kilka części, każdą poświęcając innemu sposobowi zagłady wszechświata przewidywanemu przez teoretyczne rozważania astrofizyków. Mamy więc obowiązkową Śmierć Cieplną, Wielki Krach czy Wielkie Rozdarcie. Znalazło się nawet miejsce na Rozpad Próżni i Odbicie. Każdemu z tych tematów autorka poświęca wyczerpującą (oczywiście jak na popularnonaukowe standardy) liczbę stron, omawiając nie tylko dokładny przebieg konkretnej zagłady, ale również ewentualne prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Styl Mack jest lekki i zaskakująco łatwy w odbiorze, więc nawet fragmenty, których zdecydowała się zanadto nie upraszczać, są przyjemną lekturą, którą można bardzo szybko przyswoić. Każdy z poruszonych scenariuszy końca wszechrzeczy został potraktowany w interesujący sposób i opatrzony odpowiednimi danymi numerycznymi oraz czytelnymi wykresami.

Lektura Końca wszystkiego, pomimo swojej ponurej tematyki, okazuje się jednak ostatecznie niezwykle krzepiąca i optymistyczna. Katie Mack słusznie wielokrotnie przypomina o bezsensie zamartwiania się wpływem takich rzeczy jak Pole Higgsa na naszą nagłą śmierć i zwraca uwagę na rolę bardziej przyziemnych problemów w naszym życiu. Książkę pozostaje polecić tym wszystkim, którzy chętnie dowiedzieliby się czegoś więcej o możliwych scenariuszach kosmicznej zagłady, bez chowania głowy pod poduszkę po odłożeniu tej pozycji na półkę, a jednocześnie gotowi pogodzić się z zatrważająco dużą ilością niezbyt udanych dowcipów autorki.

Tytuł oryginalny: The End of Everything (Astrophysically speaking)
Autor: Katie Mack
Tłumaczenie: Jacek Bieroń
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo
Stron: 352
Data wydania: 24 listopada 2020



Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRekordowa liczba zakażeń we Francji w pierwszym dniu nowych restrykcji
Następny artykułNiedzielski: Mutacja brytyjska wypiera inne warianty!