A A+ A++

W sobotę 20 marca Krzysztof Głowacki stanie przed szansą wywalczenia tytułu mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej. Dla “Główki” będzie to okazja, aby stać się pierwszym polskim zawodnikiem, który wywalczy pas trzykrotnie.

Mateusz Hencel

Mateusz Hencel


Getty Images
/ Elsa
/ Na zdjęciu: Krzysztof Głowacki

Do Krzysztofa Głowackiego przyległa łatka jednego z najbardziej pechowych zawodników w historii polskiego boksu. Nie jest to przypadek, bowiem pięściarzowi przez wiele lat trwania kariery przytrafiały się przed ważnymi walkami sytuacje kuriozalne. Ostatecznie jednak “Główka” przeszkody te pokonywał, włącznie z tą ostatnią, w ringu. 

Nie zawsze jednak było tak kolorowo. Krzysztof Głowacki stał się ofiarą jednego z największych skandali ostatnich lat w boksie. 15 czerwca 2019 roku Polak zmierzył się na Łotwie w półfinale turnieju WBSS z miejscowym Mairisem Briedisem. W drugiej odsłonie Polak został zaatakowany łokciem, chwilę później padł na deski, a sędzia ringowy, który stracił panowanie nad wydarzeniami, przedłużył rundę o kilkanaście sekund.

W trzeciej rundzie Briedis rozbił do końca bezradnego Głowackiego, którego marzenia o finale turnieju pękły jak bańka mydlana. Polski obóz walczył o prawa “Główki”, chcąc m.in. unieważnienia walki, jednak nie wszystkim obozom było to na rękę. Ostatecznie udało się wywalczyć prawo potyczki o pas federacji WBO, przed którego szansą wywalczenia Głowacki stanie po raz trzeci.

ZOBACZ WIDEO: “Słabo panowie”. Jan Błachowicz o zagranicznym komentarzu jego walki

Historyczny bój

Światowe sukcesy boksu zawodowego w Polsce wciąż można policzyć na palcach dwóch rąk. Z dumą jednak należy mówić o potyczkach Andrzeja Gołoty, który ostatecznie mistrzem świata nie został, świetnej serii obron pasa Dariusza Michalczewskiego czy pasach mistrzowskich w dwóch kategoriach Tomasza Adamka. 

Przed niezwykłą szansą staje Krzysztof Głowacki, który pas może zdobyć po raz trzeci, zapisując się na zawsze w polskiej historii zawodowego boksu. Polak w 2015 roku w imponującym stylu odebrał pas Marco Huckowi, a w 2018 zdobył go, pokonując na punkty Maksima Własowa.

Sam przeciwko wszystkim

Przed Krzysztofem Głowackim zadanie jednak niezwykle trudne. Polak jedzie do paszczy lwa – do Wielkiej Brytanii, gdzie Lawrence Okolie powoli kreowany jest na gwiazdę pięściarstwa. Zawodnicy z tego kraju często znajdują się pod parasolem ochronnym swoich promotorów, którzy dbają, aby to ręce ich podopiecznych wędrowały w górę przy wyrównanych walkach. 

Do tego dochodzą problemy, z którymi borykał się “Główka” podczas przygotowań. Pojedynek nie odbył się w pierwotnym terminie, ponieważ kilkanaście dni przed walką były mistrz świata zakaził się koronawirusem. Potyczka została odwołana, a sam pięściarz bardzo ciężko przechodził chorobę. Gdy wyznaczono nowy termin walki, “Główka” nie miał zbyt wiele czasu, aby wrócić na spokojnie do treningów. Zawodnik wspominał podczas przygotowań, że wciąż odczuwa skutki choroby. 

– W trakcie biegów jest już “ok”, ale podczas zajęć bokserskich czasem mnie coś zatyka. Jednak i tutaj jest z dnia na dzień coraz lepiej, więc jestem dobrej myśli – powiedział w styczniu podopieczny Fiodora Łapina w wywiadzie dla “Super Expressu”.

Dobrej myśli są wszyscy wokół Głowackiego, jednak w jego sztabie również doszło do tarć. Do Londynu na walkę nie pojechał trener przygotowania fizycznego – Paweł Gasser, a promotor zawodnika Andrzej Wasilewski żyje w bardzo złych relacjach ze szkoleniowcem Fiodorem Łapinem. Otoczka wokół mistrzowskiego starcia Polaka z całą pewnością mogłaby być znacznie lepsza.

Wojna

Krzysztof Głowacki jest świadomy tego, że wygrać na punkty na terenie rywala będzie niezwykle trudno. Polak nastawia się na ringową wojnę oraz zakończenie rywalizacji przed czasem, nie pozostawiając decyzji w rękach arbitrów. “Główka” nie chcąc zdradzać planu na walkę, sugeruje, że będzie boksował ofensywnie. 

Taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy, ponieważ poza mocnym stronami Brytyjczyka, czyli zasięgiem ramion, ciosami prostymi i siłą, dochodzi aspekt doświadczenia, które stoi po stronie Polaka. Głowacki mierzył się w karierze ze znacznie lepszymi rywalami w mistrzowskich bojach, więc wie jak odpowiednio do tego typu pojedynków podejść. 

Mimo blisko dwóch lat bez walki, “Główka” jest niezwykle pewny siebie i nie może doczekać się sobotniego starcia. Pojedynek będzie można obejrzeć za pośrednictwem platformy DAZN, do której dostęp kosztuje 7,99 zł. Pozostaje mieć nadzieję, że w sobotni wieczór “Główka” będzie rozbijał gardę Brytyjczyka i to jego ręka powędruje w górę, zostając po raz trzeci mistrzem świata w kategorii junior ciężkiej.
Obserwuj autora na Twitterze: Obserwuj @MatHencel

Zobacz także:
Borek na gorąco o gali
Parzęczewski po zwycięstwie

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł21 marca – Międzynarodowy Dzień Lasów
Następny artykułDrugie życie dawnej montowni. Trwa budowa loftów na terenie po Stoczni Gdańskiej