Przybywa chorych na covid. Lada moment trzeba będzie uruchomić drugi moduł w szpitalu tymczasowym

Liczyłem, że wyłoni się pewna grupa. Ale pretensji nie mam

Dyrektor Kwiatkowski w piątek komentował (zastrzegając, że pismo wpłynęło wyłącznie do mediów): – Na odprawie powiedziałem, że nic by się nie stało, gdyby kilkoro anestezjologów na ponad 30 zatrudnionych – w ramach odpowiedzialności, dbałości o pacjenta  – zadeklarowało: „Ma pan, panie dyrektorze, trudności z pozyskaniem anestezjologów, więc pójdziemy tam popracować przez miesiąc czy dwa, aby mocniej walczyć z covidem w szpitalu tymczasowym, dla dobra wspólnego mieszkańców Płocka i okolic”. A dobro wspólne to utrzymanie bieżącej pracy szpitala, który ma choćby masę zabiegów planowych do wykonania. My jednak wstrzymujemy przyjęcia, bo np. w izolatkach na oddziale kardiologicznym leży siedem osób z covidem. Równie dobrze mogłyby być w szpitalu tymczasowym.

Kwiatkowski podkreślał, że liczył na wyłonienie spośród anestezjologów grupy, która zdecydowałaby się na pracę w szpitalu tymczasowym. – Ale pretensji nie mam – dodaje. – Większość jest na kontraktach, dlatego nie mogę tu zastosować prawa pracy i kogokolwiek oddelegować.

Dyrektor: Nic by się nie stało…

Anestezjolodzy, jak wyliczał dyrektor, pracują na bloku operacyjnym i w oddziałach intensywnej terapii.

– A tam mamy 17 łóżek. OIOM duży to 11 łóżek, mały – 6. W tej chwili mały OIOM służy pacjentom z COVID-19, leżą tam pod respiratorami ciężko chorzy. Na dyżurach w szpitalu po godz. 15 mamy po czterech anestezjologów.

Dyrektor dodał, że w stosunku do danych z 2019 r. liczba pacjentów w okresie pandemii spadła o 11 tys.

– Nie było wielkich przeciążeń w pracy anestezjologów ze względu na momenty wstrzymania zabiegów planowych. Były tylko ostre. Przy tej ograniczonej działalności podstawowej, dobrej organizacji pracy i chęciach nic by się nie stało, gdyby kilku wzięło dyżury w szpitalu tymczasowym – uważa Stanisław Kwiatkowski.

 Przyznał, że rozmowy z anestezjologami ze szpitala już się zakończyły: – Nie było opcji, aby któryś z nich się zgodził. A potrzebowalibyśmy sześciu-siedmiu, aby zapewnić ciągłość pracy w ramach intensywnej terapii w szpitalu tymczasowym. Na początek byłoby to 10 czy 15 łóżek respiratorowych.

Wojewoda obiecał oddelegować dwóch rezydentów. Na razie zgłosił się jeden z trzeciego roku anestezjologii, z nim dyrektor podpisał umowę o pracę.

Przybywa chorych

W czwartek było 84 pacjentów z COVID-19, w piątek już 95 (w szpitalu tymczasowym mają 44, w szpitalu przy Medycznej – 51 na 35 łóżek przeznaczonych do leczenia COVID-19, pozostałe osoby przebywają w izolatkach). – W szpitalu tymczasowym zbliżamy się do wyczerpania 56-łóżkowego modułu – informuje dyrektor. – Wykorzystanie go na poziomie 80 proc. daje podstawę do uruchomienia drugiego modułu na 28 łóżek. A przy takim wzroście liczby pacjentów, pewnie będziemy musieli tak zrobić po niedzieli. Ale to generuje problem z obsadą lekarską, trzeba będzie ją zwiększyć. Już nie mówiąc o pielęgniarkach anestezjologicznych i anestezjologach…

Pod respiratorami jest 10 pacjentów (sześciu na małym OIOM-ie, po dwóch na oddziale zakaźnym i nefrologii).

W szpitalu mają problem z miejscami dla nowych pacjentów z COVID-19. – Karetki nie powinny przywozić nowych osób. Działa szpital covidowy w Sierpcu. Ale jeżeli mamy covid i udar czy covid i zawał, to karetka przyjeżdża do nas – kontynuuje dyrektor.

Zgłoś naruszenie/Błąd