W realnej perspektywie nie jest możliwa likwidacja istniejących podziałów – mówi Marcin Łochowski, sędzia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
Panie sędzio, wystartował pan w konkursie do nowej Izby SN Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. I w niej pan też orzekał ponad dwa lata. Od 1 marca przeniósł się pan do Izby Cywilnej SN. Jaki jest powód tej zmiany?
Decyzja pani prezes o przeniesieniu mnie i dwóch innych sędziów do Izby Cywilnej była podyktowana wyłącznie potrzebami orzeczniczymi tej izby. Liczba spraw w referacie każdego sędziego IC to średnio około 100 spraw, a czas oczekiwania na rozpoznanie skargi kasacyjnej sięga dwóch lat. Oczywiste jest więc, że sędziowie IC potrzebują wsparcia. Zwłaszcza że w izbie jest wiele nieobsadzonych stanowisk sędziowskich. Poza tym nigdy nie ukrywałem, że klasyczna cywilistyka jest mi bliższa niż sprawy publiczne rozpoznawane w IKNiSP, może poza sprawami regulacyjnymi. Nawet w skargach nadzwyczajnych wnoszonych w sprawach cywilnych dominują zagadnienia konstytucyjne. Muszę przyznać, że gdy wziąłem do rąk pierwsze akta ze skargą kasacyjną w sprawie cywilnej, poczułem się …
Artykuł dostępny tylko dla e-prenumeratorów “Rzeczpospolitej”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS