„Ogólnopolski Strajk Kobiet powtarza wszystkie błędy KOD i niczego się nie uczy, dlatego kończy się znacznie szybciej i bardziej spektakularnie” – pisze Stanisław Janecki na łamach tygodnika „Sieci”.
Publicysta „Sieci” zwraca uwagę na klęskę frekwencyjną demonstracji „Strajku Kobiet”, która miała miejsce ósmego marca.
Protest, w którym 8 marca br. uczestniczyło w centrum Warszawy niewiele ponad 100 osób, był dotychczas największą tragedią ruchu mającego zmienić w Polsce władzę
– czytamy.
Pięć lat temu głównym podmiotem i narzędziem wielkiej rewolucji miał być Komitet Obrony Demokracji oraz jego lider Mateusz Kijowski. (…) Ogólnopolski Strajk Kobiet i Marta Lempart mieli nie powtórzyć błędów Komitetu Obrony Demokracji i Mateusza Kijowskiego. Ale stało się najgorsze, czego rewolucjoniści i „komentariat” (kibice rewolucji) chcieli uniknąć. OSK stał się KOD, a Lempart – Kijowskim. I to w gorszych wersjach
– pisze Janecki.
OSK wdepnął w antypis, choć hasła typu „wypie…alać” „nie były przecież wymierzone tylko w PiS. Celem protestów była ta część elit politycznych, która rości sobie prawo do ustalania ram życia ludzi młodszych od siebie. 30 lat po upadku komuny”. Sprowadzenie rewolucji do antypisu to był cios we własne plecy
– dodaje.
Liderki obciążeniem
Janecki zwraca uwagę na problem, którym dla „Strajku Kobiet” stały się Klementyna Suchanow i Marta Lempart.
Liderki rewolucji stały się dla niej obciążeniem. Tak jak wcześniej Mateusz Kijowski dla KOD. Oto Marta Lempart nazywa posłankę Lewicy Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk „śliczną i podłą kłamczuchą”. A „jej sposób na życie” kwalifikuje jako „ku…estwo, kłamstwo i kradzież cudzych pomysłów”. A jeszcze są te „transfobiczne i przemocowe zachowania Suchanow, o czym informował między innymi kolektyw Stop Bzdurom”. W efekcie „medialne twarze OSK stają się dla organizacji (…) kompromitacją, która kładzie się cieniem na całym ruchu”. Jak ma nie gasnąć rewolucyjny duch, gdy zamiast „realnej pomocy w zakresie odpowiedniego korzystania ze swoich praw reprodukcyjnych” młode kobiety otrzymują zaproszenie do „uczestnictwa w kolejnym pochodzie na dom Jarosława Kaczyńskiego”. I choć, jak stwierdził prof. Rafał Matyja, podczas protestów „została wykrzyczana nowa tożsamość pokoleniowa”, mogąca być „doświadczeniem formacyjnym”, to wszystko zostało już prawie do cna zmarnowane. OSK mnoży struktury, ale nie pojawiły się konkretne propozycje legislacyjne. Nie „wyrosły nowe działaczki i nowi działacze”. A gdy OSK mówi, że kobiety „nie są zmęczone”, „ulica je bardzo męczy”, co spowoduje, że „energia społeczna się wypali”. I zostanie „parę haseł i błyskawic namalowanych na murach polskich miast”
– pisze publicysta.
Jego zdaniem, KOD-owi udało się osiągnąć więcej niż organizacji Lempart i Suchanow.
Zanim KOD i Mateusz Kijowski znaleźli się w miejscu, w którym są obecnie OSK i Marta Lempart, mieli znacznie więcej sukcesów, w tym międzynarodowych. Wielkim osiągnięciem KOD i Kijowskiego było zmuszenie PO i jej ówczesnego szefa Grzegorza Schetyny do sfinansowania zorganizowanej 7 maja 2016 r. największej z dotychczasowych manifestacji opozycji w Warszawie. Mówiono nawet o 240 tys. uczestników, choć faktycznie było ich znacznie mniej (maksymalnie 100 tys.). (…) OSK wyczerpuje swoją energię znacznie szybciej niż KOD, gdyż ma mizerne wsparcie intelektualne. A KOD jednak mógł liczyć na wielu znanych intelektualistów. Nieograniczających się do wychwalania pod niebiosa prymitywnego i wulgarnego języka, jak to w wypadku KOD czynili profesorowie Inga Iwasiów, Ewa Graczyk czy Przemysław Czapliński.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 15 marca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS