A A+ A++

– Chcę w dalszym ciągu potrafić znajdować czas na interakcję z moimi fanami. Chodzi w dużej mierze o internet i wstawianie tam postów. Zamierzam w dalszym ciągu sama się tym zajmować. Chcę, żeby posty były moje, prywatne i płynęły ode mnie – mówi w rozmowie z Interią Iga Świątek, zwyciężczyni Rolanda Garrosa, nr 16. w rankingu WTA.

Zbigniew Czyż, Interia: Jak ocenia pani swoje starty w pierwszych turniejach w tym roku?

Iga Świątek: Jestem przede wszystkim bardzo zadowolona z tego, jak poradziłam sobie po powrocie z dłuższego okresu przygotowawczego. Zarządzanie sukcesem nie jest najłatwiejszą rzeczą. Myślę, że sobie z tym dobrze poradziliśmy. A jeśli chodzi o grę, to z turnieju na turniej radziłam sobie coraz lepiej, wpadałam w odpowiedni rytm meczowy. Poskutkowało to zwycięstwem w Adelajdzie. Mam nadzieję, że będę miała więcej takich tygodni, w których będę się świetnie czuła, i że będę mogła wygrywać kolejne turnieje.

Jakie doświadczenia zyskała pani podczas pierwszych startów w tym roku, kiedy zazwyczaj stawiana była w roli faworytki? Jakie też inne cenne lekcje odebrała w ostatnich miesiącach od momentu zwycięstwa w Rolandzie Garrosie?

– Na pewno ostatnie pół roku minęło mi bardzo szybko. Moje życie się zmieniło. Musiałam się nauczyć nowego stylu życia, popularności. Nauczyłam się też chyba grać jako faworytka. Oczywiście, cały czas nią nie jestem, ale kiedy tak było, chyba poradziłam sobie dobrze. Jestem zadowolona także z tego, jak połączyliśmy wszystkie obowiązki medialne z pracą. Chyba wiem, kiedy należy zachować odpowiedni balans i kiedy być tylko w swojej “bańce”, żeby dobrze się czuć na samym korcie.

Zauważyła pani, że rywalki już inaczej podchodzą do spotkań z Igą Świątek?

– Tak. Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że pod względem taktycznym są bardzo dobrze przygotowane do spotkań ze mną. Wszyscy już znają mój styl gry. Myślę jednak, że to nie będzie taka rzecz, która będzie decydować o tym, czy dany mecz wygram, czy przegram. Jesteśmy tego w sztabie w pełni świadomi. Zresztą ja też jestem zawsze bardzo dobrze przygotowana taktycznie do rywalek. Mój trener Piotr Sierzputowski wykonuje przed meczami świetną robotę.

Wcześniej, kiedy wychodziłam na kort i byłam underdogiem, to moje rywalki nie za bardzo wiedziały, czego się po mnie spodziewać. Teraz jest zupełnie inna sytuacja. Rywalki wiedzą, że muszą być cały czas ostrożne i bardzo uważne. To jest dla mnie nowe wyzwanie. Muszę się nauczyć z nim funkcjonować.

Jeśli chodzi o poprawę niektórych elementów w swojej grze, to nad czym wraz ze swoim sztabem zamierza pani w tym roku najbardziej pracować?

– Na pewno w trakcie sezonu nie ma za bardzo czasu na jakieś ogromne zmiany. Po każdym turnieju robimy analizy tego co działało, a co nie działało. Przed kolejnymi startami staramy się wprowadzać do mojej gry nowe, dobre elementy, żeby moja gra była coraz bardziej kompletna.

Podczas treningów w ostatnich dniach w Warszawie wprowadziliśmy kolejną techniczną nowinkę. Będę się starała ją wprowadzać do swoich meczów, choć gołym okiem nie będzie jej teraz widać. Nie zawsze tę nowinkę będę też zresztą stosować. Tym bardziej, że w ciągu dwóch dni nie jestem w stanie nauczyć się czegoś nowego w perfekcyjny sposób. Na pewno jednak cały czas się rozwijamy i takie mam poczucie.  

Jak wygląda obecnie pani współpraca z psychologiem, Darią Abramowicz?

– Jeśli chodzi o pracę z psychologiem, to ona od dawna jest dosyć intensywna. Tutaj nie ma nowych elementów, poza tym, że cały czas się rozwijam i wykonuję nowe elementy. To, co nowego wprowadziliśmy, to żeby potrafić znaleźć czas na interakcję z moimi fanami. Chodzi w dużej mierze o internet i wstawianie tam postów.

Chciałabym się w dalszym ciągu sama tym zajmować. Chcę, żeby te posty były moje, prywatne i płynęły ode mnie. Na pewno nowych obowiązków trochę doszło, ale to nie jest tak, że dopiero uczę się korzystać z social mediów. Na razie czuję się z tym swobodnie i przede wszystkim to mnie nie przytłacza.

W najbliższym tygodniu start w Miami, a potem powrót do domu i rozpoczęcie przygotowań do gry na kortach ziemnych. 17 maja rusza Roland Garros. Powoli myśli już pani o tym, co za niespełna dwa miesiące i czy powoli rośnie presja przed obroną tytułu?

– Mam nadzieję, że do Rolanda Garrosa podejdę tak samo jak do wszystkich innych zawodów. Tak naprawdę to będzie turniej jak każdy inny. Korty też będą takie same. Na pewno pierwszy raz będę w takiej sytuacji i nie wiem, jak na to wszystko zareaguję. Mając jednak wsparcie dookoła, to które mam, wierzę, że ze wszystkim sobie poradzę. Niezależnie od tego, jaki będzie dla mnie scenariusz tego wielkoszlemowego turnieju.

Roland Garros będzie dla pani najważniejszym turniejem w tym roku? Czy może występ na igrzyskach olimpijskich w Tokio?

– Staram się to w mojej głowie ułożyć inaczej niż prawdopodobnie większość zawodników. Wiadomo, że igrzyska olimpijskie są dla mnie najważniejsze. Powtarzam to chyba zresztą od kilku już lat. W tym względzie dużą rolę odgrywa mój tata, który brał udział w igrzyskach w Seulu. Na igrzyskach na pewno będę jednak chciała traktować każdy mecz tak jak każde kolejne spo … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejny krok BNY Mellon w kierunku kryptowalut
Następny artykułWiosna 2021. Odryj najpiękniejsze widoki na Dolinę Dolnej Wisły