A A+ A++

Wiosną miejsce to może oszołomić (zwłaszcza na przełomie kwietnia i maja). Siedząc pośród kwitnących na biało drzew nad jednym z trzech stawów rybnych, które w słońcu połyskują błękitem na tle wszechobecnej zieleni, można odnieść wrażenie, że trafiło się do jakiejś orientalnej krainy. A że obok serwują kawę, a także smażone lub wędzone ryby, poczucie ukojenia jest kompletne.

Co to za miejsce i gdzie jest ukryte? To znajdujące się przy wejściu do Doliny Będkowskiej gospodarstwo rybne. Można tu przyjechać z własną wędką i grillem i w ten sposób spędzić czas (trzy łowiska wędkarskie są zarybiane m.in. pstrągiem, sandaczem, szczupakiem, karasiem, okoniem), można przyjechać z rodziną, by wypocząć na trawie (są też duże stoły z krzesłami i chroniące przed upałem parasole), najlepiej zaś potraktować osadę rybacką jako punkt początkowy wycieczki po Dolinie Będkowskiej.

Gospodarstwo rybne przy Dolinie Będkowskiej FOT. Magdalena Kursa

Ta ciągnąca się przez około 8 kilometrów dolina (od Łączek Kobylańskich aż po Jerzmanowice) jest jedną z najdłuższych i najpiękniejszych w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Idąc nią widzimy rzędy wapiennych skał, słychać szum strumienia Będkówka, nie brakuje też polan pod skałami idealnie nadających się na pikniki.

Sam szlak ciągnący się wzdłuż doliny (oznaczony kolorem niebieskim) jest bardzo wygodny, w dużej części asfaltowy. Można nim przejechać bez problemu dziecięcym wózkiem czy rowerem. W połowie drogi (po około 45 minutach od stawów) znajduje się słynna Brandysówka – karczma i schronisko w jednym – miejsce kultowe dla wszystkich, którzy w ostatnich kilkudziesięciu latach ciągnęli w Dolinki Krakowskie, by wspinać się w tutejszych skałkach.

Najbardziej spektakularna jest pionowa ściana Sokolicy (najwyższa wapienna ściana jury), wznosząca się na wysokość 100 metrów od dna doliny. Tylko na niej jednej wytyczono 30 dróg wspinaczkowych o różnym stopniu trudności. Co ciekawe, sam szczyt Sokolicy jest stosunkowo łatwo dostępny od drugiej strony – czyli z Będkowic – na szczycie Sokolicy odkryto zresztą ślady niewielkiego grodu rycerskiego z XII wieku.

Inne znane formy skalne w Dolinie Będkowskiej to m.in. Brandysowa, Iglica, Cmentarzysko czy bardzo popularna wśród wspinaczy Dupa Słonia (nazwa pochodzi z lat 70.).

Przy gospodarstwie Brandysówka jest pole namiotowe, a także sezonowe punkty gastronomiczne z grillem. Dolina Będkowska to też piękny wodospad Szum oraz Jaskinia Nietoperzowa, którą można zwiedzać z przewodnikiem.

Główny szlak dnem Doliny może być w weekendy lekko zatłoczony, dlatego czasem lepiej wybrać inne prowadzące do Brandysówki drogi, np. żółty szlak z centrum Będkowic (prowadzący ścieżką leśną – około 20 minut) czy ten ciągnący się od strony Łazów.

Chcąc dojechać samochodem do gospodarstwa rybackiego, trzeba się kierować w stronę przysiółka Łączki Kobylańskie – jest tam kilka prywatnych parkingów – jeden z nich przy samej osadzie. W zeszłym roku za dzień parkowania płaciło się około 10 zł. W Będkowicach (jeśli wybierzemy żółty szlak) można parkować za darmo, np. na parkingu przy minirynku, a w Łazach i przy kościele.

Do Doliny Będkowskiej można też dojechać komunikacją miejską z Krakowa: autobusem nr 210 z Bronowic Małych – wtedy najlepiej wysiąść na przystanku Będkowice Cmentarz (przejazd 33 minuty) i iść potem żółtym szlakiem do Bramy Będkowskiej. Można też wybrać linię 278 do Kobylan (z Bronowic Małych do przystanku Kobylany Dworska jedzie się 29 minut) i stamtąd dojść do wylotu doliny.

Równie interesujące są leżące po sąsiedzku doliny Kobylańska i Bolechowicka. Wszędzie można zobaczyć zmagania wspinaczy, dlatego przed wypadem w Dolinki Krakowskie warto poczytać o historii wspinania się w jurze, m.in. o Czasach Pokutników i Epoce Kaskaderów (nazwy pokoleń wspinaczy). Na YouTubie jest też bardzo interesujący film na ten temat.

Dolina Mnikowska i rejony winnicy Jura

Dolina Mnikowska to wyjątkowo wdzięczny, szybki i łatwy do osiągnięcia cel wycieczek z Krakowa, nie tylko tych weekendowych, ale nawet takich w dzień tygodnia, do których dochodzi w wyniku spontanicznych decyzji podejmowanych np. po ośmiu godzinach pracy zdalnej przy komputerze. Dodatkowo to cel podróży mocno wiosenny, bo można spotkać tu pierwsze kwiaty: zawilce i przylaszczki.

Dolina MnikowskaDolina Mnikowska FOT. Magdalena Kursa

Parking samochodowy (bezpłatny), a także przystanek autobusowy linii 269 z Krakowa-Salwatora (jedzie się około pół godziny) znajduje się tuż przy samym wejściu do doliny. Jest tu też tablica z mapą szlaków. Ścieżka prowadząca dnem doliny jest bardzo łagodna – można tu spotkać dzieci na trójkołowych rowerkach (muszą uważać, bo w drugiej części szlaku jest kilka wąskich mostków), wspinaczy ale też pielgrzymów, bo pod tutejszym ołtarzem i obrazem Matki Boskiej Skalskiej odbywają się nabożeństwa.

Dolina Mnikowska dostarcza spektakularnych widoków – skały są wysokie, czasem wręcz pionowe, wznoszą się po obu stronach ścieżki i ma się wyrażenie, że wyrastają tuż nad głową. Przy szlaku mnóstwo jest ławek i stolików, przy których można się rozłożyć z piknikiem. Jest też małe źródło zasilające potok Sankę.

W pewnym miejscu od szlaku odchodzi wąska stroma ścieżka z drewnianymi schodkami do widocznego w oddali kilkumetrowego wizerunku Matki Boskiej namalowanego na skale. Obraz był w przeszłości celem wycieczki młodego księdza Karola Wojtyły, który przybył tu 27 kwietnia 1952 roku z grupą przyjaciół i odprawił nieszpory. Na pamiątkę tego wydarzenia związanego z obecnym świętym Janem Pawłem II odprawiane są nabożeństwa (stąd dodatkowe rzędy ławek na zboczu pod skałą) – zawsze w rocznicę, czyli w niedzielę najbliższą 27 kwietnia. Są tu też stacje drogi krzyżowej, a także Jaskinia nad Matką Boską.

Dolina MnikowskaDolina Mnikowska FOT. Magdalena Kursa

Gdy dojdzie się do końca Doliny Mnikowskiej, można wracać tą samą trasą lub dookoła przez wieś. W gospodarstwach niedaleko doliny sprzedawane są wiosną sadzonki (informują o tym tablice przy bramach) ziół, kwiatów czy warzyw – te same dostępne są też na Targu Pietruszkowym w Krakowie-Podgórzu, ale przyjemniej nabyć je u źródła w ogrodzie czy w szklarni u gospodarzy. Sadzonki są przetestowane – nawet początkujący miejscy ogrodnicy i ogrodniczki mogą się dzięki nim jesienią cieszyć bujnymi plonami pomidorów na swych tarasach czy balkonach.

Będąc w Dolinie Mnikowskiej, można z tego samego parkingu przejść do Wąwozu Półrzeczki (z reguły pusty), a także zobaczyć rezerwat przyrody nieożywionej Zimny Dół, gdzie znajduje się bardzo wiele stromych skał.

Z Mnikowa warto też podjechać w niezwykle malownicze rejony Rybnej i Sanki – znajduje się tu np. ekologiczna winnica Jura, skąd rozciągają się spektakularne widoki na rzędy winorośli, zielone pagórki i góry w oddali. Trudno uwierzyć, że jest się tuż pod Krakowem…

Krokusy i obserwatorium nad Kudłaczami

Wiosną wielu krakusów ulega pokusie fotograficznego polowania na krokusy w Dolinie Chochołowskiej. By uniknąć tłumów, a osiągnąć podobny efekt, można się udać znacznie bliżej, np. na Suchą Polanę nad Schroniskiem PTTK Kudłacze. Te nieodległe od Krakowa (jedzie się przez Myślenice i Pcim około godziny ) i bardzo interesujące rejony dają poczucie bycia w górach.

Samo schronisko na Kudłaczach znane jest dobrze krakowianom. Wyposażone w salę jadalną, pokoje noclegowe, taras, miejsca do grillowania, a nawet plac zabaw (i od zawsze widoki) bywa celem wypraw rodzinnych, studenckich czy urodzinowych itp. W pandemii posiłki wydawane są przez okno na wynos.

Łatwo tu niemal pod same drzwi wjechać samochodem, ale mocnym, bo droga prowadząca z Pcimia wije się mocno pod górę. Przy sporym parkingu są fajne miejsca widokowe, a potem do schroniska jest jeszcze około 150 metrów spacerem.

Fot. Robert Krawiec

W schronisku można zjeść, biwakować, a dodatkową atrakcją dla dzieci jest oglądanie i karmienie kaczek czy kur z tutejszej zagrody. Można też wyruszyć dalej na wycieczki górskie. Na przykład zielonym szlakiem na Suchą Polanę, gdzie wiosną rosną krokusy czy bazie. Jest tu wiata biwakowa, ławki, miejsce na ognisko, a także krzyż i tablica upamiętniająca to, że w czasie wojny odbywały się tu przeglądy oddziałów partyzanckich. Na Suchą Polanę idzie się lasem, łagodnym szlakiem około 45 minut. Dalej można pójść albo na górę Kamiennik albo żółtym, dość stromym szlakiem na Łysinę – gdy się wybierze tę drugą trasę, zyska się możliwość powrotu na Kudłacze jednym z dwóch szlaków.

Kolejna atrakcja tego rejonu to obserwatorium na Lubomirze ( 904 m n.p.m.) – można tu dotrzeć szlakiem czerwonym – bezpośrednio z Kudłaczy lub z Łysiny. Nazwa wzniesienia Lubomir wzięła się stąd, że w latach 30. XX wieku rodzina Lubomirskich podarowała pod obserwatorium astronomiczne tutejszą działkę z lasem, a także domek myśliwski.

Pierwsze obserwatorium zostało zniszczone przez Niemców (odwet za działania partyzanckie), obecny budynek oddano w 2007 roku. To jedyne obserwatorium w Polsce, które jest stale udostępnione zwiedzającym. Odbywają się tu dzienne i nocne pokazy obiektów, których obserwacje możliwe są tylko na niebie niezanieczyszczonym jakimkolwiek światłem.

Ze względu na pandemie obserwatorium działa teraz w ograniczonym zakresie, ponowne otwarcie zaplanowano na 1 kwietnia, jeśli sytuacja epidemiologiczna na to pozwoli.

Dziennikarze redakcji lokalnych “Gazety Wyborczej” przygotowali propozycje wiosennych wycieczek. Najedź kursorem na interaktywną mapę, znajdź interesujące cię miejsce i kliknij:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKraje wznawiają szczepienia AstraZenecą. Kilku premierów zaszczepi się przed kamerami
Następny artykułWydarzenie kultury Strzały 2019/20. Czy ktoś pokona festiwal Inne Brzmienia?