Minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił w środę, że od 20 marca do 9 kwietnia obostrzenia zostaną zaostrzone i rozszerzone na całą Polskę. To efekt dużego wzrostu zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 w ostatnich dniach.
Decyzja rządu oznacza, że od soboty w całym kraju znów zamknięte będą hotele (z wyjątkiem hoteli robotniczych), stoki narciarskie, teatry, muzea, galerie sztuki, kina, baseny, sauny, siłownie, obiekty sportowe (z wyłączeniem zawodowców), a także centra handlowe (oprócz sklepów spożywczych, aptek czy drogerii).
Ile kosztuje lockdown?
Z wyliczeń “Rzeczpospolitej” wynika, że nowy lockdown może kosztować polską gospodarkę 25 mld zł. Dziennie to straty rzędu 1,3 mld zł. Gazeta zwraca uwagę, że na zamykaniu gospodarki tracą zarówno handel, hotele, gastronomia, usługi, jak i salony fitness zamknięte od wielu miesięcy.
– Kolejne zamknięcie polskiej gospodarki to fatalna decyzja. Nie ma naukowych dowodów na słuszność wprowadzania lockdownu. Przykład Florydy czy Szwajcarii, gdzie zdecydowano o odmrożeniu gospodarki, a liczba zakażeń drastycznie nie wzrosła, świadczy o błędnej polityce wprowadzania lockdownów – uważa Marek Moczulski, prezes Unitopu, producenta słodyczy. Biznesmen ubolewa, że w wielu krajach i praktycznie w prawie całej Europie apele o przywrócenie w miarę normalnego funkcjonowania nie przynoszą skutku.
Luzowanie dopiero po majówce?
Z nieoficjalnych ustaleń “Rz” wynika, że o ile obostrzenia dla handlu przy spadku liczby zachorowań mogą zacząć znikać po Świętach Wielkanocnych, o tyle w przypadku gastronomii stanie się to najwcześniej po majówce.
Czytaj też:
Zakaz przemieszczania się? Prof. Horban: Jesteśmy bardzo bliscy tego
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS