NBP powinien wdrożyć narzędzia, np. długie operacje repo, dzięki którym mógłby w większym stopniu oddziaływać na długi koniec krzywej rentowności – powiedział PAP Biznes członek RPP Łukasz Hardt. Jego zdaniem, rosnące rentowności są ważniejsze od kwestii kursowych, a inflacja może niedługo przebić 4 proc.
“Ważnym brakującym elementem polityki pieniężnej w Polsce są narzędzia mniej standardowe, ukierunkowane, przeznaczone dla banków, po koszcie niższym od referencyjnego, w celu finansowania przez banki przedsiębiorstw – długie operacje repo, tzw. polskie TLTRO. Jeśli kluczowym problemem po pandemii będzie odbudowa aktywności inwestycyjnej przedsiębiorstw, czy finansowanie różnych projektów związanych z zieloną transformacją to jest to narzędzie, którego brakuje w naszym instrumentarium. Wzrost inwestycji, podnosząc wydajność pracy, umożliwia szybszy i zarazem niestymulujący inflacji wzrost wynagrodzeń” – powiedział Hardt.
“Gdyby rynek widział, że NBP ma więcej narzędzi, którymi może efektywnie wpływać na dłuższy koniec krzywej rentowności, to mechanizm transmisji polityki pieniężnej byłby skuteczniejszy, a rentowności niższe. Program skupu aktywów w obecnym kształcie jako kanał transmisji ma swoje oczywiste ograniczenia – widzimy co się dzieje na aukcjach. Ponadto polskie banki mają w swoich portfelach bardzo dużo obligacji skarbowych i gwarantowanych przez Skarb Państwa. Dobrze byłoby posiadać również inne narzędzia. Gdy sytuacja jest niepewna, gdy nie do końca wiemy jak dane narzędzie zadziała, to warto mieć w zanadrzu więcej instrumentów niż mniej. Kredyt wekslowy w zasadzie nie działa, ale musi on pozostać w naszym instrumentarium, bo w pewnym momencie może okazać się bardzo dobrym narzędziem” – dodał.
Dla Hardta „fundamentalnie” większe znaczenie niż kwestia kursowa mają w tym momencie rosnące rentowności papierów skarbowych na dłuższym końcu krzywej.
“Szkoda, że nie było to w ostatnich miesiącach mocniej akcentowane przez Radę. Problem jednak jest taki, że ewentualne odniesienie do rentowności w oficjalnej komunikacji RPP stałoby nieco w sprzeczności z tym, co NBP może wiarygodnie zadeklarować, bo obecnie mamy pewien deficyt narzędzi na efektywne wpływanie na dłuższy koniec krzywej” – powiedział.
Hardt zauważył, że EBC może bardziej skutecznie niż NBP komunikować chęć oddziaływania na rentowności na długim końcu krzywej, bo ma ku temu całe menu działań, w tym m.in. TLTRO.
“Komunikat NBP dotyczący zbyt wysokich rentowności obligacji na krajowym rynku potwierdza postawioną przeze mnie już na początku pandemicznego kryzysu tezę, że polska polityka pieniężna powinna być +długa+ (monetary policy should go long). Komunikat NBP słusznie zauważa, że zbyt wysokie rentowności mogą ograniczać skuteczność polityki pieniężnej. Oczywiście one rosną na fali globalnego oczekiwania na wzrost inflacji, choć w wielu miejscach świata scenariusz wyższej inflacji jest obarczony wysoką niepewnością. W Polsce ta niepewność co do możliwego wzrostu inflacji jest natomiast dużo, dużo niższa” – dodał.
11 marca NBP podał w komunikacie, że wzrost rentowności krajowych obligacji może osłabiać wpływ dotychczasowych działań NBP i mając to na uwadze, NBP rozważa modyfikację sposobu prowadzenia strukturalnych operacji otwartego rynku, w tym poprzez zwiększenie elastyczności i częstotliwości przetargów.
W środę 17 marca odbędzie się jedyny zaplanowany do tej pory na marzec przetarg odkupu NBP.
Do końca lutego br. NBP skupił papiery wartościowe o wartości nominalnej 109,7 mld zł, tj. 115,5 mld zł w cenie zakupu.
Hardt nie chciał komentować odniesień w dokumentach RPP dotyczących kursu walutowego, ponieważ uważa, że są one niepotrzebne.
“Kanał kursowy oczywiście jest istotny, ma znaczenie dla polskiego eksportu, ale też nie należy zapominać o cenach dóbr importowanych, szczególnie surowców, paliw. Poza tym badania NBP pokazują, że znaczenie kursu walutowego dla opłacalności eksportu naprawdę jest radykalnie mniejsze niż kiedyś. Mimo pandemii polski eksport od wielu miesięcy utrzymuje się na rekordowym poziomie” – powiedział.
RPP odnosi się w oficjalnej komunikacji do kwestii kursowych od czerwca 2020 r.
INFLACJA MOŻE PRZEBIĆ 4 PROC., RPP MUSI KOMUNIKOWAĆ PODWYŻSZONY WZROST CEN
Hardt spodziewa się mocniejszego niż w projekcji wzrostu inflacji – nawet ponad 4-proc. CPI, m.in. ze względu na charakter luzowania polityki obrany przez NBP i RPP, a także politykę komunikacyjną polskiego banku centralnego.
“Istnieje ryzyko wyższej ścieżki inflacji od tej, która została przedstawiona w projekcji marcowej. Możemy spodziewać się inflacji powyżej 3,5 proc., a jeśli nie spotka nas kolejny twardy lockdown, albo dramatyczne pogorszenie sytuacji epidemicznej, to inflacja może przekroczyć w najbliższych miesiącach nawet 4 proc. Czynników stymulujących inflację jest wiele, a jednym z ważniejszych jest sposób luzowania polityki pieniężnej wybrany przez RPP w zeszłym roku, gdy w pandemię wchodziliśmy z blisko 5-proc. inflacją” – powiedział Hardt.
“Trzeba jednoznacznie komunikować, że funkcjonujemy w sytuacji podwyższonej inflacji. Nie mamy takiego komfortu, jak banki centralne, które mierzą się z inflacją na poziomie 1 proc. Nasze pole manewru jest ograniczone. W sytuacji wysokiej inflacji i konieczności odbudowy gospodarki po pandemii bardziej finezyjna, celowana polityka miałaby większą skuteczność. Oczywiście absolutnie byłem rok temu za radykalnym luzowaniem polityki pieniężnej, ale w nieco innym kształcie niż został zaimplementowany, i dlatego w kwietniu zeszłego roku poparłem wniosek o obniżkę stóp aż o 75 punktów bazowych, ale ograniczoną do instrumentów ukierunkowanych na bezpośrednie wsparcie przedsiębiorstw” – dodał.
Na posiedzeniu RPP w kwietniu 2020 r. nie przyjęto wniosku o wprowadzenie operacji repo o ponad 2-letnim okresie zapadalności i rentowności 0,25 proc. – wynika z protokołu z tego posiedzenia RPP.
NBP do tej pory nie opublikował wyników wszystkich głosowań z posiedzenia RPP w kwietniu 2020 roku, o których była mowa w minutes z tamtego posiedzenia. Upublicznione zostały jedynie wyniki głosowania ws. wysokości stóp procentowych NBP.
Hardt wskazuje, że konieczne było w ubiegłym roku obniżenie stopy referencyjnej, ale w mniejszej skali niż o 140 pb. Dodaje, że dzięki zasadnemu i szeroko zakrojonemu skupowi przez NBP obligacji skarbowych i gwarantowanych przez Skarb Państwa rząd zyskał przestrzeń fiskalną, a długi koniec krzywej rentowności obniżył się, przy obniżającej się z czasem skuteczności programu skupu.
Członek RPP jest zdania, że jeśli inflacja będzie istotnie rosła, to Rada powinna najpierw zmienić komunikację, następnie podnieść stopę rezerwy obowiązkowej, ponieważ obecnie jest ona zbyt niska i utrudnia utrzymywanie stawki Polonia na poziomie referencyjnym, potem powinna nastąpić nieznaczna podwyżka stopy referencyjnej, przy wprowadzeniu bardziej celowanych instrumentów – długich operacji repo po aktualnej stopie 0,1 proc.
Według Hardta obecna zbyt niska stopa referencyjna istotnie utrudnia, jeśli nie uniemożliwia, wprowadzenie wielu z tych bardziej niestandardowych i potencjalnie skutecznych instrumentów.
“Polityka pieniężna, która zaprzecza występowaniu podwyższonej inflacji jest groźna w długim okresie dla wiarygodności NBP, ale też nie jest optymalna z punktu widzenia najuboższych gospodarstw domowych. Oczywiście nie jest też tak, że RPP powinna od razu reagować na przekroczenie przez inflację 3,5 proc., zwłaszcza w obecnej sytuacji. Za wzrostem inflacji powinna iść najpierw zmiana komunikacji – Rada powinna mówić, że widzi inflację i to nie jest coś przejściowego, tylko coś, co było obecne już przed pandemią i czemu towarzyszyły bardzo wysokie oczekiwania inflacyjne konsumentów” – powiedział.
“RPP powinna wykluczyć możliwość obniżenia stóp procentowych poniżej zera, bo taki ruch byłby potężnym uderzeniem w oszczędzających w bankach, szczególnie w gorzej zarabiających, którzy w przeciwieństwie do lepiej sytuowanych nie mają właściwie dostępu do innych form przechowywania wartości. Trzeba też pamiętać, że nierówności inflacyjne w Polsce są naprawdę wysokie – inflacja dla najuboższych jest dużo wyższa niż dla najbogatszych, więc istotny jest też aspekt redystrybucyjny. Co więcej, na zeszłorocznej radykalnej obniżce stopy referencyjnej ewidentnie i bezpośrednio korzystają bardziej zamożni, bo przecież 60 proc. kredytu hipotecznego skoncentrowane jest w 20 proc. najzamożniejszych gospodarstw domowych” – dodał.
Hardt dodał też, że to co ze strony NBP umożliwiło skuteczną obronę w zeszłym roku gospodarki przed pandemią, to przede wszystkim i zdecydowanie skup aktywów.
Większość RPP oceniła w styczniu i lutym, według opublikowanych do tej pory opisach dyskusji, że gdyby doszło do wyraźnego pogorszenia koniunktury i jej perspektyw, uzasadnione mogłoby być dalsze poluzowanie polityki pieniężnej, w tym poprzez obniżenie stóp procentowych. Prezes NBP na ostatnich konferencjach prasowych przypisywał takiemu scenariuszowi małe prawdopodobieństwo realizacji.
Na posiedzeniach wiosną 2020 r. RPP trzykrotnie obniżyła stopę referencyjną, łącznie o 140 pb, w krokach po 50, 50 i 40 pb, do poziomu 0,10 proc.
Kolejne decyzyjne posiedzenie RPP zaplanowano na 7 kwietnia.
Rafał Tuszyński (PAP Biznes)
tus/ osz/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS