A A+ A++

Max Cegielski ma na koncie kilka książek, wśród których znajdziemy m.in. jego relacje z podróży po Indiach (“Masala”), jak i powieści osadzone w lata 80., ostatniej dekadzie PRL-u (“Prince Polonia”). To także osoba, która ma ogromne doświadczenie dziennikarskie – pracował jako prezenter Canal+, prowadził różne audycje, współpracował z całą masą czasopism. Obecnie oprócz pisarstwa ma swój program w Newonce.radio. Tak się składa, że magazyn “Viva” przeprowadził ostatnio wywiad z Cegielskim, w którym czytelnicy mogli poznać jego historię. A ta jest burzliwa.

Dziennikarz w latach 90. uzależnił się od heroiny, ale poszedł na odwyk i udało mu się odbić od dna. Jak przyznał w wywiadzie, zażywanie narkotyków było dla niego nie tylko pewnego rodzaju buntem, ale także sposobem, żeby lepiej i więcej pracować. Zaczęło się od amfetaminy. – Polska w tamtych czasach była amfetaminową potęgą. Kokaina była ekskluzywna, kojarząca się z gangsterką. A amfa tania i łatwo dostępna. Z perspektywy czasu wydaje się typowym narkotykiem młodego kapitalizmu. Ja wtedy wszystko traktowałem jak przygodę. I to też było przygodą – powiedział.

Jak to określił, lata 90. oszołomiły nastolatków takich jak on. Jednak Cegielski stopniowo zaczął przekraczać granicę miedzy zabawą a uzależnieniem. – Na początku były praca i balangi, wielkie imprezy, kluby, wspomaganie się. Braliśmy, żeby robić więcej i więcej, ale potem pojawiła się heroina. W niebezpiecznie eleganckiej formie. Nie kompot, który “ćpuny” na dworcach wstrzykiwały sobie w żyłę. My konsumowaliśmy ją inaczej. Paliliśmy. Więc mi się wydawało, że to jest coś zupełnie innego, mniej niebezpiecznego. Nie miałem poczucia zagrożenia – wyznaje.

Chodził do pracy, robił karierę, ale tylko do czasu. Nie zdawał sobie wtedy sprawy, że heroina potwornie uzależnia fizycznie i nie da się na niej pracować. – Po amfetaminie masz rano zejście, z trudem zasypiasz, ale jednak następnego dnia jesteś w stanie funkcjonować. Po heroinie twoje ciało się rozpada, a mózg cię informuje, że jak nie zapalisz kolejnej dawki, po prostu nie pójdziesz do pracy. I Tomek, który stał się moim terapeutą, nie zrobił awantury ani nie poszedł na skargę, tylko wyciągnął do mnie rękę. A ja miałem za sobą parę lat picia alkoholu, palenia papierosów, zażywania amfetaminy, brown sugar. Nie ma się co oszukiwać – byłem wrakiem – stwierdził dobitnie Cegielski.

Szczęśliwie dla niego przyjaciele przycisnęli go, by poszedł do ośrodka odwykowego założonego przez Marka Kotańskiego. Przyznał, że pobyt tam wpłynął na niego w nieoczekiwany sposób. Lider ośrodka zaraził go zamiłowaniem do muzyki jazzowej oraz zainteresował Wschodem. Cegielski jest dobrym przykładem na to, że można wyjść z uzależnienia od narkotyków i zaczął życie od nowa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł7. rocznica aneksji Krymu. MSZ Polski: niezmiennie potępiamy
Następny artykułUdostępniała dane objęte tajemnicą bankową. Grozi jej 3 lata więzienia i kara grzywny do miliona złotych