A całkiem sporo! Bo Snyder nie tylko zmontował wszystko od zera, po swojemu, i podszlifował efekty specjalnie, ale i nadmuchał film do czterech godzin seansu. O ile szkielet fabularny pozostał praktycznie bez zmian, to ubogacono konteksty, no i dokręcono sceny zarówno z bohaterami nam znanymi, jak i z nowymi.
“Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” to wersja reżyserska filmu “Liga Sprawiedliwości” z 2017 roku. Więcej na ten temat tutaj.
My mieliśmy już okazję obejrzeć “Ligę Sprawiedliwości Zacka Snydera” i porównać, co się pozmieniało, dlatego tekst polecamy wyłącznie tym, którzy bardzo nie mogą się doczekać 18 marca i premiery na HBO Go. Zobaczmy, kto zyskał, a kto stracił.
Możecie się zdziwić, bo Bruce Wayne zakłada swój kostium po raz pierwszy dopiero po dwóch godzinach seansu. Dla porządku dodajmy, że poprzednia “Liga Sprawiedliwości” trwała… równe sto dwadzieścia minut. Nie znaczy to, że Batmana jest mniej. Przeciwnie, bo ma więcej do powiedzenia i zrobienia. Przez pół filmu zbiera ekipę dość mocną, aby przegonić sługi Darkseida z naszego świata, a potem nareszcie nie stoi z boku, tylko rozdaje razy. Podczas finałowej batalii kosi parademony z działek jakby jutra miało nie być, na równi z najpotężniejszymi członkami Ligi.
Fotki czarnego kostiumu Supermana obiegły świat już przed czterema laty, ale jednak nie zobaczyliśmy go na filmie. Teraz z kolei zmartwychwstały Clark Kent nosi wyłącznie żałobne kolory. Sceny z udziałem syna Kryptonu niewiele się zmieniły poza bitką ze Steppenwolfem (o której poniżej) oraz nakręconego na nowo koszmaru Bruce’a Wayne’a, któremu objawia się postapokaliptyczna przyszłość, gdzie głównym złym staje się nie kto inny, a jego niedawny super przyjaciel. No i, na szczęście, wyrzucono z filmu wszystkie ujęcia z usuniętym cyfrowo wąsami.
Wątek Wonder Woman już poprzednio był należycie rozwinięty, lecz Snyder, mądrze, przydzielił jej jeszcze więcej czasu ekranowego. Pamiętacie bitkę w londyńskim banku? Teraz jest ona znacznie dłuższa i efektowniejsza, a Diana kosi facetów w czerni aż miło. Dodano również parę sekwencji dialogowych między Dianą a Bruce’em Wayne’em i trudno oprzeć się wrażeniu, że ci dwoje jakby mają się ku sobie. Niestety, im dalej, tym bardziej Wonder Woman robi za tło, lecz z całej Ligi Sprawiedliwości tylko ona dostała do tej pory od DC aż dwa filmy, czyli można przymknąć oko.
Mimo że Barry’emu Allenowi nie dopisano nawet paru stron scenariusza i to nadal ten sam facet z tymi samymi tekstami, to fani i tak nie powinni narzekać. Bo dodano jedną fajową scenę. Choć to zalewie kilka krótkich minut, gdy Flash stara się o pracę i przy okazji ratuje przed pewną śmiercią młodą dziewczynę, która rzuca mu urocze uśmiechy znad kierownicy auta, to jednak są one niezłą zapowiedzią tego, czym może być solowy film z tym bohaterem. Owszem, może trochę za dużo tu typowego dla Snydera zwolnionego tempa, lecz inaczej nie dałoby się złapać Flasha w biegu.
Nihil novi, rozczarowanie. Arthur Curry musi się zadowolić zaledwie paroma dopisanymi dialogami i bodaj jednym nowym ujęciem, które jako tako godne jest zapamiętania, ale reszta to powtórka z rozrywki, choć każdy pretekst, żeby pogapić się na Jasona Momoę, wydaje się dobry. Niestety, to wyrzutek z Atlantydy jest bodaj najmniej rozwiniętą postacią z całej Ligi i albo się snuje, rzucając spod byka harde, ponure spojrzenia, albo żongluje suchawymi jak na Aqua(!)mana, żarcikami.
A ten pan ugrał najwięcej, jakby Snyder uparł się, że z pozornie najmniej ciekawej postaci zrobi pogłębionego psychologicznie herosa. No i udało mu się. Cyborg dostał bowiem multum nowych scen rozwijających charakter i motywację tej postaci. Poza tym całkowicie zmieniono losy jego ojca, na bardziej dramatyczne. Bo tutaj Stone senior ginie, poświęcając się dla dobra ogółu, aby superbohaterowie dzięki jego ofierze mogli odnaleźć kryjówkę czarnego charakteru. A tym jest…
Powiedzieć, że Steppenwolf, sługus Darkseida, który przybył na Ziemię przygotować naszą planetę do inwazji szykowanej przez swojego pana i jego armię, nikomu nie zaimponował, to powiedzieć za mało. Snyder jednak nie dość, że poprawił jego wygląd, pociągając chłopa cyfrowym pędzelkiem, to jeszcze dopisał mu sporo scen. Przeważnie oglądamy wtedy rogatego jegomościa na kolanach, rozmawiającego z przybocznym swojego mistrza. No i tym razem facet nie ginie z rąk swoich żołnierzy, ale, dosłownie, traci głowę, która ląduje pod stopami jego pana.
Oto największy nieobecny, ten, o którym poprzednio jedynie się mówiło. Tutaj, nareszcie, jedna z najpotężniejszych istot świata DC występuje we własnej osobie. Ba, nawet możemy podziwiać go w akcji, podczas retrospektywy opowiadającej o pierwszej napaści Darkseida na ten świat, kiedy to został pokonany przez ziemskich wojowników. Pan Steppenwolfa, dowódca stojący na czele ogromnej armii zagrażającej Ziemi, pojawia się jeszcze na końcu filmu, aby na własne oczy ujrzeć klęskę swojego adiutanta. Gdyby Snyder kręcił kolejne części, zobaczylibyśmy jego bój z Ligą.
Kolejna wyczekiwana postać, bo przecież Jared Leto nie miał jeszcze okazji dobrze się zapoznać z Benem Affleckiem, no i… nadal nie ma. Choć panom dopisano scenę, gdzie, w owym sennym koszmarze Batmana, trzymają ze sobą sztamę, to ewidentnym jest, że podczas dokrętek nie towarzyszyli sobie na planie. Joker nie zachwyca swoim monologiem (ani śmiechem), nie mówi nic o “społeczeństwie” i nie zakłada też cierniowej korony. Innymi słowy: reklamy znowu kłamały.
Znowu pojawiają się i Lex Luthor, i Deathstroke, z tym że ten drugi, prócz znanej nam już sceny na jachcie, obecny jest także w owym koszmarze Bruce’a Wayne’a z epilogu, lecz robi tam raczej za tło. Poza tym najważniejsze dodatki to bodajże olimpijscy bogowie oraz walczący (i ginący) u ich boku Green Lantern, stawiający czoła Darkseidowi, plus dwa króciutkie występy nowego superbohatera, czyli Marsjańskiego Łowcy Ludzi, oryginalnego członka komiksowej Ligi. Na samym końcu filmu melduje on Batmanowi gotowość do boju. Szkoda, że ten nigdy nie nastąpi, chociaż na świecie, gdzie nareszcie “Snyder’s Cut” ujrzał światło dziennie, wszystko jest możliwe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS