A A+ A++

Taka leniwa niedziela, a postanowiłem zepsuć dobre samopoczucie, a przynajmniej pokąsać, dwie zwaśnione strony. Trudno przejść obok takiej okazji obojętnie. Ciężko bowiem zdzierżyć sytuację, w której im bardziej natarczywie politycy mówią o jakimś celu, tym więcej podejmują środków zupełnie przeciwstawnych. A mogliby od razu oszczędzić nam biadolenia.

Oto Platforma Obywatelska od kilku lat ględzi namaszczonymi ustami swoich starych i nowych gwiazd o potrzebie „otwarcia”, „poszerzenia elektoratu”, „przekonania niezdecydowanych”, itp., itd. W swojej powtarzalności przebili nawet wyśmiewane przez nich „Przez 8 lat Polki i Polacy…”. Ale do rzeczy. „Otwieranie się” PO w istocie oznacza ostry skręt w lewo, co wywołało sprzeciw w i tak już mocno przerzedzonych szeregach platformianych konserwatystów, którym nie wadził nawet szyld prawicowych mediów, by wyrzucić z siebie kilka gorzkich słów o macierzystej partii.

Hołownia nic nie musi. Wystarczy obserwacja

Taki skręt w przypadku PO jest zupełnie nieopłacalny. Owszem, wśród młodych ludzi dominują tendencje lewicowe, ale jeśli potraktować politykę jak supermarket z szeroką ofertą, w czym Platforma przez lata wiodła prym, pojawiają się bardzo widoczne deficyty towaru.

Dobrze sytuację PO przedstawił nie kto inny jak… Szymon Hołownia.

Zamiast grac skrzydłami dalej, pokazywać się jako centrowa frakcja, otwarta na tych i na tych, w  których jedni się zmieszczą i drudzy się zamieszczą, postanowili pójść w lewo, tylko tam już miejsce jest zajęte

Platforma jak… prawica

Może Platforma zapatrzyła się na… prawicę? Prawicę, która przerażona badaniami opinii publicznej, ustami polityków i komentatorów rozpaczliwie próbuje znaleźć receptę na odpływ młodzieży w kierunku lewicy.

Problem w tym, że konserwatyści przypominają niewprawionego pływaka, który tonąc, zaczyna wykonywać chaotyczne ruchy, które jeszcze bardziej utrudniaj mu utrzymanie się na powierzchni wody. Młodzi mają gdzieś prawicę? Dawaj, jeszcze więcej patosu, jeszcze więcej paździerza, jeszcze więcej świętego (a może wypadałoby użyć brzydszego słowa na „ś”?) oburzenia. Zupełnie tak jakby umowy z różnymi państwowymi instytucjami, których działalność zaczyna przypominać sztukę dla sztuki, zwalniały z krytycznego myślenia.

Mechanizm jest bardzo podobny. „Tacy sami, a ściana między nami” – jak śpiewał przed laty Janusz Panasewicz z grupy Lady Pank. Zresztą przebicie ściany w tym przypadku mogłoby okazać się niebezpiecznie. W czasach pandemii lepiej nie skakać sobie do gardeł.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Pilczycy modlono się w intencji Ojczyzny. „Czasy nie są łatwe”
Następny artykułKoronawirus. Ponad 300 nowych zakażeń