A A+ A++

Wiceprzewodniczący cywilnego Komitetu Reprezentantów, który zapowiedział w niedzielę na Facebooku walkę o ustanowienie “federalnej demokracji upragnionej przez wszystkich naszych etnicznych braci cierpiących od dziesięcioleci różnego rodzaju prześladowania ze strony dyktatury”, uznał prawo do czynnej obrony za kluczową kwestię.

ZOBACZ: Birma: rozwieszone spódnice sieją popłoch w armii. Żołnierze boją się pod nimi przechodzić

Podziemny komitet, który w okresie przejściowym będzie funkcjonował jako tymczasowy zespół ds. administracyjnych, wyda stosowne dekrety zezwalające na użycie broni w sytuacji wyższej konieczności – napisał w swym apelu do ludności Mahn Win Khaing Than, który jest też członkiem kierownictwa Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD).

W odpowiedzi na apel działaczy NLD w niedzielę na ulice birmańskich miast znów wyszły tysiące manifestantów. Policja po raz kolejny używała broni, by zmusić demonstrantów do rozejścia. W Rangunie w dzielnicy handlowej służba bezpieczeństwa śmiertelnie postrzeliła trzy osoby. Ofiary śmiertelne odnotowano też w innych miastach. W 284-tysięcznym Pegu w środkowej części kraju od kul zginął student. Portal The Kachin Wave poinformował zaś, że w niedzielę w 60-tysięcznym Hpakant życie stracił inny uczestnik protestów.

“Najczarniejszy moment w dziejach narodu”

W ocenie Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) od lutego, gdy w Birmie zaczęły się protesty, życie straciło ponad 80 osób. Tylko w sobotę policja zastrzeliła 13 kolejnych osób.

ZOBACZ: Birma. Wojskowa junta wprowadziła niemal całkowitą blokadę internetu

“To najczarniejszy moment w dziejach naszego narodu, ale pamiętajcie, że najciemniej jest tuż przed świtem” – napisał w niedzielę w swym apelu do Birmańczyków cytowany już najwyższy przedstawiciel podziemnych władz.

Obawiając się policyjnych pułapek w Rangunie opozycja zorganizowała w tym mieście kilkanaście równoległych manifestacji. Odbywała się też pikieta na siedząco. Na niektórych ulicach Rangunu ludność wzniosła barykady z worków piasku i zasieki z drutu kolczastego.

Policja używała gazu łzawiącego oraz ostrej amunicji dla rozpraszania tłumów.

“Strzelają do nieuzbrojonych ludzi”

“Zachowują się, jak na polu walki, a strzelają do nieuzbrojonych ludzi” – powiedział w rozmowie z agencją Reutera działacz NLD w Mandalaj, Myat Thu. Zaznaczył, że wśród dotychczasowych ofiar jest 13-letni chłopiec i buddyjski mnich.

Mimo płynących z całego świata apeli o zaprzestanie przemocy wobec własnych obywateli birmańskie władze w dalszym ciągu wysyłają wojsko i policję do tłumienia protestów. Organizacja praw człowieka Amnesty International zarzuciła birmańskiej armii stosowanie przeciwko protestującym śmiercionośnej broni i oceniła, że w wielu przypadkach zabijanie nosiło znamiona pozaprawnych egzekucji.

Demonstranci domagają się ustąpienia junty, która przejęła władzę po puczu w dniu 1 lutego, uwolnienia demokratycznie wybranej przywódczyni kraju, noblistki Aung San Suu Kyi oraz przywrócenia władzy Narodowej Lidze na rzecz Demokracji (NLD), która rządziła Birmą od 2016 roku i wysoko wygrała wybory parlamentarne z listopada 2020 roku. Wojskowa junta twierdzi, że te wybory były sfałszowane, choć komisja wyborcza nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości.

Armia zapowiedziała przeprowadzenie kolejnych wyborów i oddanie władzy ich zwycięzcom, ale wielu Birmańczyków nie wierzy w te zapowiedzi i raczej obawia się kolejnej długotrwałej dyktatury wojskowych.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

rsr/ PAP

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW poniedziałek nastąpi przerwa w dostawie wody w Kłodzku
Następny artykułKto dziś poprawia urodę? Pandemia zmienia oczekiwania kobiet