Idea miejskich ogródków narodziła się w latach 70. w Nowym Jorku. Miasto na skutek cięć budżetowych było zaniedbane, powstało dużo pustostanów. Ziemia niczyja przyciągnęła zapaleńców, którzy zaczęli tworzyć ogólnodostępne rabatki. Dzisiaj społeczne farmy rosną m.in. w Madrycie, Berlinie i Paryżu jako alternatywa dla betonowych placów.
Najbardziej znany ogród społeczny w Europie to berliński Prinzessinnengärten. Grupa mieszkańców zamieniła pusty plac w ogród pełen upraw organicznych. Działa tam także knajpa, w której można zjeść wyhodowane na miejscu rośliny, i odbywa się wiele wydarzeń kulturalnych.
Miejska farma w Gdańsku. Odpowiedź na upały?
Agata Biernacik i Michalina Jasińska, studentki gdańskiego ASP, zaproponowały stworzenie miejskiej farmy na terenach postoczniowych w Gdańsku. Używają określenia “żywe laboratorium”, zapowiadając, że w społecznym ogrodzie znajdą się strefy upraw, miejsca do rekreacji z leżakami i hamakami.
– Na ogół plenerowe inicjatywy skupiają garstkę zapaleńców, wykluczają niektóre grupy lub mają komercyjny charakter – podkreśla Michalina Jasińska. – Farma byłaby otwarta dla wszystkich mieszkańców: starszych i młodszych. Stąd lokalizacja w centrum Gdańska. Do tego organizowane byłyby wykłady, oprowadzania czy projekcje filmów. To wszystko się uzupełnia. I tak, wiedzę zdobytą na warsztatach będzie można wdrożyć w praktyce.
– Ogrody integrują lokalną społeczność. Służą jako forum wymiany wiedzy o ekologicznych uprawach, inicjatywach, postawach, pokazując, że każde, nawet najmniejsze działanie ma sens – wymienia Agata Biernacik.
Miejskie farmy to jedna forma walki z wysokimi temperaturami. Umożliwiają bliski kontakt z naturą, która w mieście staje się towarem deficytowym. Mieszkańcy nie potrzebują własnej działki, aby uprawiać i podziwiać ulubione warzywa i zioła.
– Ziemia potrzebuje oddechu – zauważa Michalina. – Jeśli chodzi o degradację środowiska, to nigdy nie było gorzej. Pilnie potrzebujemy zwrotu. Z drugiej strony nikt tego nie osiągnie w pojedynkę. Farma uczy wspólnego działania, przekazuje inspiracje. Pokazuje, że razem jesteśmy w stanie wykonać parę kroków więcej.
Gdańsk docenił pomysł
Ekologiczny projekt powstał pod okiem prof. Jana Sikory, prowadzącego pracownię Przestrzeni Publicznej w ASP. Wykładowca położył nacisk na partycypację społeczną i udział “czynnika zewnętrznego”, czyli współpracę z mieszkańcami.
– Zazwyczaj studenci tworzą piękne, spektakularne wizualizacje, które później nie mają nic wspólnego z projektowaniem. Atutem tej koncepcji jest to, że nawiązuje dialog z okolicą i czerpie z lokalnych potrzeb, ucząc postaw proekologicznych i prospołecznych – zauważa prof. Sikora.
Miejska farma ma skromny wygląd. – Daje jej to szansę na realizację – przekonuje prof. Sikora. – Tutaj nie było miejsca na popisy. Partycypacja społeczna to coś dużo ważniejszego niż konkurs.
Prace nad koncepcją trwały zaledwie pół roku. Obecnie autorki załatwiają formalności i szukają miejsca na społeczny ogród. Ma szansę na realizację, bo Agata i Michalina dostały 10 tys. zł grantu z Gdańska.
Plany mają jednak ambitniejsze. – Marzy nam się sieć farm: w biurowcach, dzielnicach, szkołach i przedszkolach – przyznaje Agata. – Wszystkie elementy ogrodu są modułowe, można je przenosić z miejsca na miejsce.
Wspólnie powołały do życia PLONY. Pod tą nazwą kryje się inicjatywa, która ma zachęcać mieszkańców Gdańska do “ogrodniczej partyzantki”. 21 marca – pierwszego dnia wiosny – planują wspólne sadzenie roślin na terenach postoczniowych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS