A A+ A++

Zabawa modą nie jest jedynym powodem

“Mamo, idziemy z dziewczynami na lumpy” – nie zdziw się, kiedy usłyszysz od dziecka takie słowa. Okazuje się, że młodzież coraz chętniej i liczniej odwiedza sklepy typu second-hand. Nie jest to podyktowane wyłącznie względami finansowymi i mniejszą zasobnością portfeli rodziców z powodu kryzysu wywołanego pandemią COVID-19. Stoi za tym m.in. moda na tzw. lumpeksowy haul i lumpeksowy challenge. Pod tymi hasłami znajdziemy mnóstwo filmików na popularnym wśród młodzieży Tik Toku czy też na YouTube.

Zobacz też: Żyją razem, ale śpią osobno. Oziębłość seksualna ma różne oblicza i przyczyny

Polskie nastolatki chętnie zaglądają do sklepów z używaną odzieżą. Potwierdza to ekspedientka jednego z popularnych lumpeksów mieszczących się na Sadybie w Warszawie.

– To prawda, że częściej zagląda do nas młodzież – przyznaje sprzedawczyni. – Przerzucają te ubrania, jedno po drugim i widać, że dobrze się bawią. Czasem nawet muszę interweniować i prosić o to, żeby byli ciszej. Ze względu na reżim sanitarny i pandemię oczywiście nie dopuszczam do sytuacji, żeby zrobił mi się w sklepie tłum, dlatego czekają wtedy na zewnątrz na swoją kolej – wyjaśnia kobieta.

Moda na kupowanie w lumpeksach nie jest czymś nowym, jednak bardziej zyskała na popularności wśród młodzieży w czasie trwania pandemii COVID-19. Popularne miejsca spotkań nastolatków, do których należą galerie handlowe, w czasie ferii zimowych były zamknięte.

Młodzieży brakowało rozrywki i towarzystwa rówieśników. Kończyło się więc tym, że albo nastolatki kupowały coś do jedzenia na wynos i ukrywały się przed ochroną w galerii handlowej, albo wybierały opcję w postaci otwartych wtedy gdzieniegdzie second-handów. Tutaj za małe pieniądze mogły bez trudu znaleźć odzież w stylu vintage i modne teraz ubrania typu oversize. 13-letnia Zuzia zauważa, że dorośli nie zawsze rozumieją ten rodzaj mody.

– Kiedyś poszłyśmy z koleżanką kupić sobie coś fajnego i ona w pewnym momencie pomiędzy ubraniami na wieszaku wypatrzyła fajny sweter. Przyłożyła go do siebie i zapytała, czy jej pasuje. Wtrąciła się wtedy jakaś starsza pani i powiedziała, że zdecydowanie jest za duży. A przecież takie swetry się teraz nosi! – śmieje się nastolatka.

– Czasami ekspedientki patrzą na nas podejrzliwie, że przyszłyśmy się tu powygłupiać, porozrzucać ubrania i nic nie kupić. Zawsze jednak coś sobie fajnego upoluję, a że wychodząc do lumpa, spotkam się też z koleżanką i pośmieję, to co w tym złego? – zastanawia się Zuzia.

Ola Bovska na swoim kanale na YouTube chętnie publikuje filmiki z serii: “Lumpeksowy challenge”, “10 minut, by ubrać się w lumpeksie” czy “Wór ubrań za 50 zł”. Youtuberka uważa, że umawianie się na zakupy w lumpeksach to dla młodych ludzi nie tylko polowanie na “babcinowate rzeczy”, czy rozrywka. To także możliwość wyrażania siebie i bawienia się modą w sposób ekonomiczny.

– W moich filmikach starałam się pokazać, że ubrania, które się kupiło w lumpeksie, można personalizować w bezpieczny sposób. Mniej szkoda, jeśli robimy dziurę w spodniach, które kosztowały 5 zł, a nie 150 zł – wyjaśnia Ola.

Co sprawiło, że ten trend zyskał na popularności wśród młodzieży?

– Do popularyzacji tej mody w głównej mierze przyczynił się Tik Tok, który jest bardzo popularny wśród dzieciaków na całym świecie i gdzie z dużą siłą przebicia promuje się unikatowy styl – mówi 22-latka. – Poza tym dużą rolę odegrał też YouTube, gdzie na przykład Wersow, jedna z topowych youtuberek, w swoich filmikach nagrywanych w lumpeksach pokazuje, jak wybiera ubrania. Rzuca też wyzwania lumpeksowe innym osobom i to jest fajne, bo pobudza kreatywność. Dla młodzieży jest osobą opiniotwórczą i wiele dziewczyn się tym zainspirowało – wyjaśnia autorka filmików publikowanych w sieci.

Ola zauważa też, że wzrasta świadomość młodzieży w zakresie konieczności dbania o ekosystem. To z kolei przekłada się na to, że częściej można ją spotkać w lumpeksach niż w sklepach z markowymi ubraniami w galerii handlowej.

– Głośno mówi się o ratowaniu planety i ten komunikat trafia do młodych ludzi. Coraz więcej osób oszczędza wodę, segregujemy śmieci… – uważa Ola Bovska. – Pamiętam, jak kilka miesięcy przed wybuchem epidemii koronawirusa na koncercie na PGE Narodowym, Dawid Podsiadło powiedział ważne słowa o ratowaniu planety. Żebyśmy się zastanowili nad tym, jak bardzo konsumpcjonizm wpływa na naszą planetę. To z pewnością poruszyło wyobraźnię i wiele młodych osób uświadomiło sobie, że wydajemy pieniądze na wciąż to nowe ubrania, co nakręca produkcję zużywającą dużo wody. Wyprodukowanie jednej koszulki wymaga zużycia kilku litrów wody, jednej pary dżinsów aż 10 tys. – przytacza dane youtuberka.

Docenia, że Dawid potrafił wykorzystać fakt, kiedy PGE Narodowy był wypełniony po brzegi, by przemycić słowa: “Nie ignorujcie tego tematu. […] To ważne dla nas i naszych wnuków, bądźcie świadomi, zaangażujcie się w działanie, planetę jeszcze można uratować”. Jej zdaniem, jego słowa nie pozostały bez echa, ani też słowa innych artystów wyznających filozofię życia w stylu eko i zero-waste.

Tak więc wśród młodzieży popularność sklepów z odzieżą używaną wynika też z trendu na bycie eko i świadomości zmian klimatycznych. Nie jest to tylko efekt przekonywania youtuberów, że ubieranie się w lumpeksie nie jest obciachowe. Nie wynika też wyłącznie z faktu, że powróciła moda z lat 70. i 80. i każdy może nosić, co chce, bo moda nie ma żadnych ograniczeń. Kilka czynników bowiem spowodowało, że lumpeksy przeżywają teraz tzw. boom wśród młodzieży.

Oczywiście bonusem jest tu też ekscytacja związana z poszukiwaniem wyjątkowych ubrań i radość, kiedy można się tą zdobyczą pochwalić rówieśnikom.

– W lumpeksie upolowałam bardzo dużo rzeczy. Mam kilka perełek – chwali się Ola. – Kiedyś udało mi się dorwać nowe Conversy, za które zapłaciłam 20 złotych. Mam też swoją ulubioną kurtkę, która co prawda jak na lumpeks była droga, bo kosztowała 50 zł, ale jest duża, typu oversize, skórzana. Jak sprawdziłam później w internecie cenę tej kurtki z tzw. pierwszej ręki, to okazało się, że tak naprawdę jest warta około 2 tys. zł. Chodzę w niej praktycznie non stop – wylicza influencerka.

– Kiedyś udało mi się dorwać markową bluzę, która chyba jest nawet z 1980 roku i pamiętam, że jak pokazałam ją na YouTube, to później dostałam komentarze, że to jest unikatowa bluza. Ludzie pisali, że właściwie to nigdzie nie można jej dostać, może tylko na licytacjach i to za duże kwoty. Radzili też sprzedać ją na Allegro, kiedy mi się znudzi – relacjonuje Ola Bovska w rozmowie z WP Kobieta.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzystankowa galeria w gminie Sędziejowice [ZDJĘCIA]
Następny artykułEkolodzy na medal