A A+ A++

Kiedy w 85. minucie meczu Napoli z Sassuolo murawę opuszczał Piotr Zieliński, przez chwilę zastanawialiśmy się, czy ma sens dalsze oglądanie tej mizerii. Ile można oglądać katastrof w defensywie drużyny Gennaro Gattuso, ile samolubnych zagrań Lorenzo Insigne. Ale równolegle w barwach Sassuolo na plac wybiegł Lukas Haraslin. Właśnie dla niego zostaliśmy na końcówkę i zdecydowanie nie żałujemy.

Haraslin pojawił się na boisku przy wyniku 2:2 na pięć minut przed końcem podstawowego czasu gry. W doliczonym czasie najpierw w katastrofalny sposób zachował się we własnym polu karnym, faulując w kompletnie niegroźnej sytuacji przeciwnika stojącego tyłem do bramki. Insigne pewnie wykorzystał rzut karny i wydawało się, że neapolitańczycy wreszcie przywiozą z wyjazdu komplet punktów. Ale już po upływie doliczonych trzech minut, jeszcze raz przypomniał o sobie Haraslin.

Wbiegł w pole karne z lewej strony, wygrał pojedynek z Manolasem i dosłownie na linii końcowej dał się wyciąć Grekowi. Caputo uderzył dość słabo i na wysokości bramkarza, ale Meret nie był w stanie strzału sięgnąć. 3:3 po dwóch popisach Haraslina pod każdą z bramek.

DWIE TWARZE NAPOLI

Haraslin zaprezentował dwie zupełnie różne twarze, ale podobnie było też z Napoli. Podopieczni Gennaro Gattuso mieli w tym meczu naprawdę fajne okresy dobrej gry ofensywnej. Wspomnimy od razu o bramce Zielińskiego, który świetnie pomierzył po lewym rogu z linii pola karnego, ale nie brakowało też choćby całkiem sympatycznych klepek w okresie pogoni za wynikiem na początku drugiej połowy. Sęk w tym, że zazwyczaj brakowało albo umiejętności (tutaj m.in. Ruiz marnujący sam na sam czy strzały głową z pięciu metrów kierowane ponad poprzeczką), albo koleżeństwa (tutaj wszystkie 84 okazje, gdy Insigne szedł sam, zamiast podawać). To jednak mimo wszystko była ta nieco sympatyczniejsza twarz Napoli. Zresztą, trzy strzelone gole, do tego nieuznana bramka Insigne na 1:0 po minimalnym spalonym – nie jest to zły wynik, jeśli chodzi o grę do przodu.

Ale jest i ta mniej sympatyczna twarz. Defensywka. Manolas zapracował sobie na sparing z Gattuso dziś wieczorem i naprawdę nie chcielibyśmy być w jego skórze. Ale tak naprawdę cała gra defensywna neapolitańczyków była co najwyżej średnia. Swojak Maksimovicia, dwa głupie rzuty karne – to są akcje bramkowe. Ale do tego dochodzi przecież jeszcze spokojne odprowadzenie Berardiego przy jego strzale w poprzeczkę czy ogólny marazm, gdy Sassuolo wyprowadzało kontry dwoma czy trzema piłkarzami.

SPRAWIEDLIWY REMIS

Sytuacja z Berardim jest zresztą znamienna. To był okres, gdy Napoli wymieniało po 20 podań, by finalnie oddać strzał z dystansu, z nieprzygotowanej pozycji, najczęściej zablokowany. Sassuolo? Maksymalnie cztery podania, najprostszy możliwy zwód, czyli zejście na lewą nogę w stylu Robbena, bomba. Zabrakło centymetrów, by gospodarze jeszcze mocniej pognębili Napoli. To, wraz z sytuacją Caputo, były piłki meczowe, gdy bramka na 3:1 pewnie odcięłaby rywalom tlen.

Z drugiej strony jednak trzeba oddać – Napoli też miało swoje niewykorzystane okazje. I finalnie – chyba ten remis trzeba uznać za wynik w miarę sprawiedliwy.

Choć był to też remis przeraźliwie głupi. Skupiliśmy się na Haraslinie, ale trzeba dodać – to Napoli zawaliło sobie ten mecz. Na kilkanaście sekund przed końcem to właśnie oni mieli aut w środku pola, wystarczyło minimalne doświadczenie, wystarczył minimalny spryt, by doślizgąć się do końca. Ale neapolitańczykom właśnie tego brakuje – podejmowania odpowiednich decyzji. Dotyczy to zarówno podawania (Insigne, który nawet przy swojej ładnej asyście z pewnością rozważał strzał w krótki róg), jak i zarządzania tempem meczu. I to pewnie jest już zarzut do samego Gattuso.

Napoli dalej gra w kratkę i w walce o miejsca w pucharach ratuje je również chimeryczność rywali. Na dziś szerszy wniosek mamy tylko jeden – Zieliński w tej formie, grając chyba swój najlepszy sezon (8 goli, 5 asyst!) bardziej pasowałby choćby do Interu czy Milanu, niż tej wesolutkiej zgrajki spod Wezuwiusza.

SASSUOLO – NAPOLI 3:3 (2:1)

Maksimović (s) 34′, Berardi 45+1′, Caputo 90+5′ – Zieliński 38′, Di Lorenzo 72′, Insigne 90′

Fot.Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułToruńsko-krakowska rywalizacja wciąż bez rozstrzygnięcia
Następny artykułŚlub online? Jeszcze nie. Przedślubne formalności do załatwienia w internecie? Jak najbardziej