A A+ A++

Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Podróżnicze wyznanie grzechów. Tyle należy zrobić, gdy po długich latach podróżowania po świecie i ciągłego ignorowania dwóch najważniejszych stolic Europy, w końcu docieram do Londynu i Paryża. Nie tylko odnajduję w nich coś niezwykle interesującego, ale także podróżuję między nimi w najlepszy możliwy sposób: szybko, bezproblemowo i przyjemnie – pociągiem pod Kanałem La Manche.

Czasami pewne decyzje podejmowane są za nas. Do Londynu zacząłem bowiem docierać, gdy biznes zaczął tego wymagać. Za pierwszym razem nie wyszedłem nawet poza szklane wieżowce Paddington, do którego dotarłem i z którego od razu wieczorem wróciłem. Za drugim razem postanowiłem zostać na dwa dni dłużej i zapuściłem się w londyńskie dzielnice z prawdziwym zainteresowaniem. Przy następnych dodawałem kolejne dni aby kontynuować poznawanie miasta, aż w końcu do tego wszystkiego dodałem dzień na kolejową wycieczkę do Paryża.

Paryż. Kolejne miejsce, o którym zawsze powtarzałem, że odwiedzę, gdy będę stary. Do momentu, kiedy zobaczyłem płonącą katedrę Notre Dame. Widząc ten straszliwy pożar i myśląc o upadku tak ikonicznego budynku, postanowiłem, że przy następnej okazji zawitam do stolicy Francji.

Z oboma miastami mam teraz podobną relację – niekoniecznie chcę tam przyjeżdżać na długie, turystyczne wakacje. Za to wpadanie od czasu do czasu, załatwianie tego, co ma się załatwić, spotkania ze znajomymi i przy okazji odkrycie kolejnego miejsca na mapie miasto, to najwidoczniej mój nowy, sprawdzony sposób na te gigantyczne metropolie.

Do rzeczy zatem. Moim celem nie jest stworzenie i napisanie kolejnych przewodników po Londynie i Paryżu. Chciałbym jedynie tym, którzy jeszcze w nich nie byli oraz tym, którzy szukają pomysłu na ciekawy, europejski weekend, przedstawić pomysł. Pomysł, który właśnie zrealizowałem w ramach prezentu dla samego siebie na nadchodzące urodziny.

Londyn – Paryż. Dwa bratanki – do rządzenia światem i do kolonialnej układanki

Przez długi czas nie docierałem do obu miast chyba z powodu ich niesamowitego ogromu. Wielkie metropolie przytłaczają. Londyn i Paryż to dwie stolice dawnych potęg kolonialnych, które niemal podzieliły się światem. Stąd – z powodu faktu, iż rządziły one kiedyś na wszystkich kontynentach – w obu miastach odnajdziemy różnorodność kulturową, jakiej nie da się doświadczyć nigdzie indziej. No może jeszcze poza, położonym po drugiej stronie oceanu, Nowym Jorkiem.

Owe dwa miasta porównuje się niezwykle często bo też bliskość tych dwóch gigantów jest wręcz niesamowita. Jednak jak można się spodziewać, mieć będziemy do czynienia z niezwykle różnymi tkankami miejskimi.

Londyn jest szalony, nieokiełznany, czasami straszliwie głośny i pełen impulsów. Paryż, choć równie wielki, zaskakuje spokojem, który można odnaleźć w wielu jego zakątkach, nawet tych turystycznych. Jest harmonijny, elegancki, piękny. Londyn w konfrontacji z nim może się wydawać brudny i chaotyczny.

Londyn otwarcie pokazuje swoje rany. Doznał ich trochę, szczególnie w czasach drugiej wojny światowej i niemieckich nalotów. Paryż, który poddał się tak szybko, że trudno nawet mówić o jakiejś wojnie z Niemcami, zachował swoje piękne i pozostał miastem praktycznie nietkniętym przez wojenne zawieruchy. Londyn eksperymentuje, Paryż planuje – różne prędkości i różne drogi rozwoju są interesującym tematem do rozważań dla tych, których interesuje urbanistyka.

Oba miasta, choć dziś tak różne, łączy jedno – powstały stworzone przez Rzymian – Londyn na północ od Tamizy, Paryż na lewym brzegu Sekwany. Te rywalizujące ze sobą stolice przez wieki rozwijały się w podobny sposób lecz na pewnych etapach historii wydarzyły się rzeczy, które przedefiniowały oba miasta. Wielki pożar Londynu w 1666 roku zniszczył ogromne połacie stolicy Anglii – z powierzchni ziemi wyparowało ponad trzynaście tysięcy domów czy osiemdziesiąt siedem ze stu dziewięciu kościołów. Człowiek odpowiedzialny za odbudowę Londynu – Sir Christopher Wren, zaproponował wykorzystanie sytuacji i stworzenie w Londynie nowej siatki dróg zamiast chaotycznego, średniowiecznego planu. Propozycja została odrzucona.

Paryż nie potrzebował wielkiego pożaru aby zrewolucjonizować swoją tkankę miejską. Dwa wielkie nazwiska – Georges-Eugene Haussmann oraz Joseph Bazalgette to ludzie, którzy dwieście lat temu zmieniali wygląd obu miast w sposób radykalny.

Haussmann w siedemnaście lat całkowicie przebudował Paryż, niszcząc przy tym setki historycznych budynków oraz przemieszczając setki tysięcy ludzi. W tym czasie powstały charakterystyczne fasady nad rzeką, dworce Are du nord i Are du Lyon, place handlowe czy Opera Paryska.

Balzagette, który urodził się dekadę po Haussmanie podarował Londynowi system irygacyjny i kanalizacyjny, piękne mosty oraz ujmujące nabrzeża Tamizy.

Od tego czasu w latach sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku Londyn nabiera dynamiki, która wśród wielu ludzi interesujących się urbanistyką, zdaje się być rozwojem, który dzieje się przypadkowo, zawsze za wcześnie, zawsze eksperymentalnie. To samo, co dzieje się w Londynie, pojawia się potem w Paryżu, jednak zaplanowane i przemyślane, bardziej eleganckie i dopieszczone.

Jednak cokolwiek by różniło oba miasta – tak w temacie historii, mody, kuchni, architektury – jest jedna rzecz, która je łączy i jest niczym aorta przez którą przepływa krew. Idea tunelu pod kanałem La Manche pojawiła się już w 1802 roku i tak dyskusja trwała aż do 1988 roku, w którym w końcu rozpoczęto prace.

Pierwszy pociąg przejechał między dwiema stolicami w 1994 roku i od tego czasu, pomimo szalonych ostatnich lat pod znakiem nadchodzącego Brexitu, pociąg Eurostar reprezentuje ową więź między wyspami a Europą, o której część brytyjskiego społeczeństwa zdaje się chcieć zapomnieć.

I w taką właśnie podróż – do dwóch wielkich stolic chciałbym dzisiaj Was zabrać i jednocześnie polecić wycieczkę podczas której za pomocą dwóch lotów i jednego połączenia kolejowego odwiedzicie więcej i jednocześnie bardziej ekologicznie. Nie tylko tyle – całkiem przyjemnie bowiem podróżuje się do takich miejsc jak Paryż z żadnym bagażem. Jest lekko, jest przyjemnie, jest bezproblemowo. Zapraszam na spacer po Londynie i Paryżu

Londyn. Atrakcje i spacer po mieście

Ach ten Londyn. Wielkie, monstrualne wręcz i zawsze tętniące życiem miasto. Metropolia, którą ignorowałem przez lata twierdząc, że nie mam tam czego szukać. Jak bardzo się myliłem. Do Londynu docierałem w ostatnich miesiącach na kilka dni, głównie po to, aby dobijać tam interesy, jednak przy każdej okazji dodawałem do takowego wyjazdu przynajmniej jeden albo dwa dni, aby poznać różne jego miejsca.

Na podstawie tych wizyt przygotowałem dla Was wybór moich 10 ulubionych punktów, po których możecie ruszyć na romantyczną, kolejową podróż do stolicy Francji. Możecie je spokojnie odwiedzić podczas jednego bardzo długiego dnia lub dwóch przyjemnych, spokojniejszych dni w stolicy Wielkiej Brytanii.

Wszystkie przytoczone przeze mnie poniżej miejsca to od 10-20 kilometrów spacerów w zależności od tego, ile chodzicie a ile przemieszczacie się metrem. Ja osobiście Lubię przemierzać bardzo długi dystanse a gdy się zmęczę, zaczynam używać metra. Podróżując po Londynie warto uzbroić się w Oyster Card, którą ładuje się wybraną ilością pieniędzy. Na przemieszczanie się między strefą 1-4 potrzebne jest 10 funtów na dzień, co jest bardzo dobrą okazją.

Poniższy wybór jest moją osobistą listą ulubionych, turystycznych atrakcji. Nie przedstawia wszystkiego. Nie da się przedstawić wszystkiego, bo to miasto to materiał na lata odkrywania, można jednak polubić to i owo a innych rzeczy po prostu nie wspomnieć. Zapraszam do spaceru po moich ulubionych punktach miasta:

1. Islington nieopodal stacji Angel.

Zaprzyjaźnianie się z Londynem rozpocząłem od miejsca nietypowego, bo od Islington, gdzie odbywała się pierwsza konferencja, na której miałem przyjemność występować. Tuż po jej zakończeniu wbiłem się w urokliwe, małe uliczki nieopodal stacji metra Angel. Islington to tętniące życiem miejsce, którego centralnym punktem jest Upper Street. Cała okolica usiana jest urokliwymi pubami, barami, restauracjami, teatrami, klubami muzycznymi, kawiarniami i ciekawymi butikami – wszytko to znajdzie się wchodząc w boczne uliczki i eksplorując spokojniejsze części dzielnicy.

2. Okolice katedry św. Pawła oraz Millenium Bridge.

Millennium Bridge był pierwszym mostem dla pieszych nad Tamizą zbudowanym na przestrzeni wieku. Łączy on wybrzeże południowe w pobliżu Tate Modern i teatru Szekspira z londyńskim City w pobliżu katedry św. Pawła. To jedna z moich najbardziej ulubionych miejscówek w mieście pod względem widoków, obserwowania ludzi i ogólnej estetyki urbanistycznej. Miejsce, w którym włóczyłem się o różnych coraz, z celem czy bez celu.

3. South Bank do Tower Bridge

Ci, którzy planują zwiedzanie Londynu, jakoś nie myślą o South Bank jako głównej atrakcji, ani nawet pobocznej. Owszem, znajdują się tam punkty, do których docierają turyści, nawet cała masa, jednak idąc za radą kolegi postanowiłem przejść praktycznie całą długość od Tower Bridge to Westminsteru po południowej stronie rzeki i jest to dla mnie jeden z najlepszych spacerów, jakie można odbyć w Londynie. Po drodze znajdziecie wszystko – pozostałości starego Londynu w postaci teatru szekspirowskiego, następnie statku, na pokładzie którego eksplorowano świat (Golden Hinge), ruiny pałacu Winchester, urokliwe Anchor Bankside i wiele miejsc, w których można usiąść i poobserwować Tamizę oraz toczące się nad nią życie.

4. Tate Modern

Po dojściu do Tower Bridge warto wskoczyć w jeden z charakterystycznych, czerwonych autobusów i przemieścić się w stronę słynnej (i darmowej, jak wiele innych tego typu instytucji) galerii Tate Modern. Nawet przy krótkiej wizycie w mieście nastawionej tylko na spacery i podziwianie miasta, warto, jak zawsze, postawić na chwilę obcowania ze świetną sztuką i kulturą.

5. Pałac Westminsterski

Jeden z najbardziej charakterystycznych, pocztówkowych widoków z Londynu miałem dla samego siebie przez pół godziny, gdy odpoczywałem i spoglądałem na siedzibę brytyjskiego parlamentaryzmu. W miejscu, gdzie kiedyś ustawiała się kolejka Chińczyków do zrobienia idealnego ujęcia z Big Benem dziś wieje pustką. Big Ben jest bowiem w renowacji, co skutecznie oczyściło urokliwe nabrzeże z jakichkolwiek turystów.

6. Notting Hill

Aby odwiedzić to miejsce, które polecają absolutnie wszyscy pasjonaci Londynu, musiałem trochę poczekać. Udało się dopiero za trzecim razem.

Notting Hill to znacznie więcej niż tylko miejsce w którym działa się akcja słynnego filmu. To także dzielnica, w której organizuje się słynny karnawał Notting Hill, największy festiwal uliczny w Europie, o którym opowiadał mi Londyńczyk, kolega z pracy, z którym przemierzałem ostatnio miasto. Jest to miejsce pełne modnych restauracji, barów i sklepów z antykami. Na jednej z najlepszych londyńskich ulic znajdziecie słynny Portobello Road Market – wzdłuż długiej i usianej kolorowymi domami drogi rozstawiają się dziesiątki kramów a po 10-11 swoje progi otwierają świetne sklepy, w których naprawdę można się zatracić. To zdecydowanie dzielnica, z której najtrudniej było mi wyjść – czułem się tam po prostu jak u siebie – swojsko, spokojnie, różnorodnie – to najlepsze słowa, które opisują tę okolicę.

7. Camden Town do Primrose Hill

Kilka osób rzekło – koniecznie musisz odwiedzić Camden Market – opinię potwierdził mój londyński znajomy. Wszyscy mieli rację. To dziś jeden z najgorętszych adresów w stolicy Wielkiej Brytanii. Modne, pełne ludzi butikowe sklepiki, targi, knajpy, street food, sztuka uliczna, wszystko to okraszone niepowtarzalną atmosferą.

Z Camden Market koniecznie warto wybrać się na spacer do Primrose Hill, z którego rozpościera się chyba najsłynniejsza panorama Londynu. To w końcu jeden z najwyższych szczytów w mieście.

8. SOHO i Picadilly Circus nocą

Większość osób, które odwiedzą tę lokalizację zapamiętuje gigantyczne ekrany z reklamami zmieniającymi się co chwilę. To trochę jak nowojorski Time Square. Jednak cała okolica od Picadilly przez SOHO do okolic British Museum to jedna wielka kraina nocnych świateł i niesamowitej, nocnej atmosfery, w której mieszają się muzyka, aromaty, smaki różnych kontynentów, elementy Azji i Europy. Ot taki typowy, londyński misz masz, w którym warto się zatopić.

9. Okolice Trafalgar Square i Covent Garden

To kolejne miejsce, do którego warto się zapuścić wieczorem, aby wraz z Londyńczykami zaliczać najgorętsze adresy w mieście. Gwarno i pełno wszystkiego.

10. Kingston upon Thames

Nie dotarłbym tam nigdy, gdyby nie moi byli sąsiedzi z Krakowa, którzy zamieszkali w tej dalekiej od centrum, ale jakże urokliwej dzielnicy metropolii. Kingston to taka Anglia sprzed stu lat – niezwykle eleganckie, ciche, spokojne i ujmujące miejsce na mapie miasta. Enklawa, w której można znaleźć spokój i ciszę, o które bardzo trudno w ścisłym centrum miasta.

I tak, po odbyciu londyńskiego spaceru po kilku najważniejszych lokalizacjach, pora wybrać się na zwiedzanie kolejnej, ogromnej i niezwykle ważnej stolicy Europy. Paryż – miejsce, które traktowałem tak samo jak Londyn. Pojadę na starość – mawiałem. I gdy nawet pojawiała się ochota na wybranie się do stolicy Francji, szybko mijała na myśl o kolejnym locie, o przebijaniu się przez to wielkie miasto, o tych drogich hotelach i zatłoczonych ulicach. Kiedyś tam – powtarzałem ciągle – aż w pewnej chwili pojawiła się myśl – a może by tam pojechać pociągiem?

Wiecie – nie wszystko w życiu trzeba zrobić od A do Z. Nie da się. Czasami człowiek ma ochotę zobaczyć Wieżę Eiffla i tyle. Piękno życia polega na tym, że może. Wiedząc, że mogę postanowiłem więc sprawić sobie prezent urodzinowy podczas pobytu w Londynie i do owego romantycznego Paryża, skoczyłem na jeden, ale za to jaki piękny, dzień.

Pociąg Eurostar Londyn – Paryż. Informacje praktyczne

Pociągi w Europie to naprawdę wygodny i dosyć romantyczny sposób podróżowania między miastami. Coraz większy wybór mamy także na trasach międzynarodowych.

Pociągi z Londynu do Paryża są niesamowicie szybkie i wygodne, a superszybkie składy Eurostar kursują między tymi miastami w około 2,5 godziny.

Eurostar z Londynu odjeżdża ze stacji St Pancras International i przyjeżdża na paryski dworzec Gare du Nord.

Rezerwując swój hotel w Londynie upewniłem się, że znajduje się bezpośrednio obok stacji King’s Cross (do której przyjeżdża metro z lotniska Heathrow) i St. Pancras, z której odjeżdżają pociągi międzynarodowe. Dzięki temu mogłem zakupić bilet na wczesnoporanny pociąg do Francji oraz wrócić ostatnim połączeniem do stolicy Wielkiej Brytanii.

Wyjazd: 6:18 rano z Londynu – przyjazd do Paryża 9:47.
Powrót: 20:13 z Paryża – przyjazd do Londynu 21:49.

Bilety warto kupować dużo wcześniej, gdyż różnice w cenach są ogromne. Mój bilet kosztował około 140 funtów, czyli 700 złotych w dwie strony.

Tym, którzy porównują od razu ceny, gdyż spotkałem ich trochę, od razu przypominam, że pociąg Pendolino Kraków – Gdynia kosztuje 400 złotych w dwie strony i jedzie dwa razy dłużej. Przemierzając tę trasę pociągiem zamiast samolotem oszczędzam to, co dla mnie jest najważniejsze – czas – ten, którzy latający tanimi liniami spędzają na dojeżdżaniu do lotnisk Stansted a potem dojeżdżaniu do centrum Paryża z lotniska.

Przemieszczając się pociągami Eurostar należy pamiętać o tym, że Wielka Brytania nie należy do strefy Schengen (a już wkrótce pewnie w ogóle do UE) dlatego należy mieć ze sobą paszport. Na dworcu odbywa się, podobnie jak na lotnisku, odprawa oraz kontrola paszportowa oraz bezpieczeństwa.

Przejazd pociągiem jest niezwykle wygodny. Na pokładzie dostępne są wagony restauracyjne oraz całkiem sprawnie działające wifi. Najpierw przemierza się dosyć płaskie krajobrazy Anglii, potem przysypia się i w zasadzie niezauważanie przemierza się tunel pod Kanałem La Manche, po czym przecina się francuskie krajobrazy, aby dotrzeć do Paryża i zacząć cieszyć się niesamowitą atmosferą francuskiej stolicy.

Paryż. Atrakcje i spacer po mieście

Ach ten Paryż. Ostrzegali mnie przed nim. Mówili, co mam robić, a czego nie robić oraz na co uważać. Doceniam to. Ludzie martwią się o tych, których lubią. Ludzie mają także różne doświadczenia z Paryżem i wszystko to jest oparte na swoich subiektywnych wspomnieniach. Jedno zapamiętają je jako niebezpieczne miasto imigrantów, inni jako miejsce zamachów, jeszcze inni jako najbardziej romantyczną krainę świata.

Dla mnie Paryż był ciekawostką. Nowym miejscem, którego nagle zapragnąłem doświadczyć. I jak prawie zawsze w moim przypadku, miałem po prostu szczęście, że doświadczyłem to miasto na swój sposób, spokojnie, spacerowo i bezproblemowo.

Oto zaś moje 6 punktów, do których dotarłem tego dnia i które złożyły się na moje przelotne wspomnienia ze stolicy Francji:

1. Sacre Coeur oraz Montmartre

Tę dzielnicę Paryża kochałem już zanim do niego dotarłem. Kochałem ją po filmach i książkach, które miały tam miejsce. Nie pomyliłem się. Spodobała mi się tak bardzo, że po zwiedzaniu najważniejszych punktów, wróciłem do niej na popołudnie i wieczór, po prostu, aby posiedzieć i się powłóczyć.

Ktoś, kto przyjeżdża do Paryża, koniecznie musi wybrać się na spacer po Montmartre. To zaiste najbardziej romantyczne i niesamowite miejsce w stolicy Francji.

Wielu ludzi, którzy odwiedzają Paryż, idą prosto do bazyliki Sacré-Cœur lub Place du Tertre, gdzie lokalni artyści uliczni sprzedają swoje malowidła i szkicują portrety.

Jednak Montmartre to okolica, w którą warto się po prostu zapuszczać. Znajdziecie tam wąskie zaułki, wiatraki, małe rzeczy i miejsca z duszą.

2. Louvre

Powłóczyłem się pieszo całą drogę od Montmartre to Louvru tylko po to, aby liznąć co nieco z elegancji Paryża. A do słynnego muzeum muszę, podobnie jak to bywało z Londynem, zawitać specjalnie, aby spędzić w nim wiele godzin. Tego dnia zasiadłem jedynie przy jego słynnej piramidzie i pomyślałem o wszystkich tych dziełach, które zobaczy, gdy wrócę tam ponownie.

3. Wieża Eiffla

Ikona. Wiadomo. Nie wiedziałem z której strony ugryźć ten wyczyn człowieka toteż powłóczyłem się po wszystkich okolicach, z których mogłem ją zobaczyć. W kolejce na szczyt nawet się nie ustawiałem, gdyż spędziłbym jedną czwartą dnia tylko na tym. Wystarczył mi jej widok i owszem, jest piękna.

4. Notre Dame i dzielnica łacińska

Pożar. To jeden z tych momentów, który sprawił, że postanowiłem przyjechać. Smutno spoglądało się na zrujnowaną ikonę europejskiej architektury. Życie wokół toczy się jednak ponownie a dzielnica łacińska to kolejne, niezwykle ujmujące miejsce na mapie Paryża.

5. Moulin Rouge

Mówili nie idź tam w nocy, że bywa niebezpiecznie i niefajnie. Nie mogłem się oprzeć i poszedłem. Było normalnie, było głośno, było kolorowo. Być może to fakt, że jestem brodatym mężczyzną, że nie odczuwałem jakiegoś dyskomfortu jednak spędziłem tam miły wieczór włócząc się, jedząc, pojąć i wchłaniając paryską atmosferę.

6. Wszystkie miejsca, w których jadłem i piłem

Dla mnie to chyba najbardziej zachęcająca rzecz we Francji. Jedzenie, picie, celebrowanie czasu. Jak we Włoszech. Często wracam wspomnieniami do naszego pobytu u wuja Magdaleny w Szampanii. Te smaki i aromaty to chyba najsilniejsze z moich paryskich wspomnień. Jest to także coś, co zdecydowanie zaciągnie mnie tam w nieodległej przyszłości.

I choć po tych kilku dniach w Londynie oraz jednym w Paryżu wróciłem niezwykle wyczerpany, odczuwam autentyczną przyjemność z odwiedzenia tych dwóch ogromnych i de facto najważniejszych stolic Europy. Po typowo turystycznym rzuceniu okiem na to i owo mogę teraz, od czasu do czasu, wracać oraz odkrywać dziesiątki kolejnych rozdziałów tych dwóch wspaniałych metropolii.

A co wygrywa według Was? Londyn czy Paryż? Wybralibyście się na taką kolejową wycieczkę?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚwięto Dyni w Żłobku Bursztynek w Odolionie
Następny artykułFacebook pracuje nad logowaniem za pomocą rozpoznawania twarzy