A A+ A++

Zobacz wideo

Dziennikarze “Gazety Wyborczej” ujawnili, w jaki sposób Daniel Obajtek, jeszcze gdy był wójtem Pcimia, chciał “wykończyć” spółkę swojego wuja, jako samorządowiec kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną firmą, a potem skłamał pod przysięgą przed sądem. Dowód? Ponad dwie godziny nagranych rozmów. Jak pisze “GW”, na ujawnionych taśmach słychać, że Daniel Obajtek wydaje pracownikowi firmy TT Plast polecenia, zleca rozmowy z klientami czy decyduje o urlopach. 

Był wówczas wójtem Pcimia, a ustawa o pracownikach samorządowych zabrania łączenia takiej posady z działalnością biznesową. “Za zatajenie informacji o prowadzeniu działalności gospodarczej grozi nawet do ośmiu lat więzienia. Zeznając kilka lat później w sądzie Obajtek podkreślał, że wiedział, iż nie mógł dzielić pracy wójta z biznesem” – czytamy w “GW”. 

Dziennikarze dotarli również do kilku byłych pracowników TT Plastu, którzy potwierdzili, że Obajtek działał w tej firmie. Nazywali go “cichym wspólnikiem”. Dotarli także do Szymona z nagranych rozmów, który nie chciał się wypowiadać. Podobnie jak obecne szefostwo TT Plastu. Jednak po publikacji tekstu głos zabrał prezes zarządu TT Plastu Tomasz Fortuna. 

“Nieprawdziwe informacje, szereg bezpodstawnych sugestii i manipulacji”

“Zapewniam, że informacje dotyczące firmy TT Plast przedstawione w artykule opublikowanym w Gazecie Wyborczej 26 lutego 2021 r. są nieprawdziwe. Zaświadczam, że we wskazanym w artykule okresie, czyli od 17 lutego do 28 sierpnia 2009 r. Daniel Obajtek nie kierował spółką TT Plast, nie pełnił w niej żadnej funkcji i nie miał wpływu na jej działania biznesowe” – oświadczył Tomasz Fortuna. “Artykuł Gazety Wyborczej odbieram jako atak na firmę TT Plast i będę bronił zarówno wiarygodności firmy, jak i swojego dobrego imienia” – stwierdził.

Na ujawnione nagrania zareagowało również biuro prasowe PKN Orlen, a rzeczniczka koncernu Joanna Zakrzewska oceniła, że artykuł zawiera nieprawdziwe informacje, szereg bezpodstawnych sugestii i manipulacji, które wprowadzają w błąd opinię publiczną. “Stawiane w artykule tezy, niemające potwierdzenia w faktach, a oparte na nagraniach których pochodzenia, integralności, czasu i okoliczności utrwalenia nie sposób stwierdzić, uderzają w wizerunek PKN Orlen jak również naruszają dobre imię prezesa Daniela Obajtka. Publikacja ma na celu zdyskredytowanie prezesa zarządu spółki w momencie, gdy prowadzone są kluczowe inwestycje rozwojowe i procesy akwizycyjne” – stwierdziła.

Podkreśliła, że wobec Daniela Obajtka, pełniącego od lutego 2018 roku funkcję prezesa zarządu PKN Orlen, żaden sąd nie wydał wyroku stwierdzającego popełnienie jakiegokolwiek przestępstwa. “Zwracamy również uwagę, że zgodnie z przepisami oświadczenia majątkowe Prezesa Zarządu Daniela Obajtka były jawne do 2016 roku. Prezes Daniel Obajtek składał je rokrocznie od wejścia w życie przepisów obligujących go do tego – najpierw jako wójt, później jako prezes ARiMR” – podała rzeczniczka PKN Orlen.

“Należy też podkreślić, że kontrolę oświadczeń majątkowych prezesa Daniela Obajtka za lata 2002-2013 przeprowadziło CBA i nie dopatrzyło się żadnych uchybień. W związku z tym, że w artykule wykorzystano fragmenty nagrań rozmów z bliżej nieokreśloną osobą, które dodatkowo powstały bez zgody oraz wiedzy prezesa PKN Orlen, poddamy je analizom prawnym” – czytamy w oświadczeniu.

Jak jednak podkreślono pod koniec oświadczenia, spółka “szanuje niezależność mediów” i obiektywne dziennikarstwo. “Sprzeciwiamy się natomiast uprawianiu dziennikarstwa, które w swoich materiałach wydaje wyroki, nie podejmując wcześniej rzetelnej próby potwierdzenia faktów i zdarzeń. Protestujemy przeciwko tendencyjnemu uprawianiu dziennikarstwa” – stwierdziła rzeczniczka. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMaseczki w przedszkolu – czy jest obowiązek?
Następny artykułAtak na prezesa Obajtka – chyba kolejny kapiszon