A A+ A++

Święta pachną choinką, cytrusami i aromatycznym jedzeniem. Coraz częściej na polskim stole – jedzeniem gotowym, ze sklepowej półki albo z cateringu. Czy barszcz z kartonu i piernik z sieciówki są w stanie zabić magię świąt? Tu zdania są podzielone.

Podziel się

“Zaserwowanie gościom na Wigilii bomby chemicznej jest powodem do wstydu” (iStock.com)

ycipk-4ef0e1

“Kupiliśmy gotowy piernik z Ikea i tylko go skleiliśmy” – przyznała Kasia Tusk w komentarzu pod zdjęciem na Instagramie. Widać na nim kuchnię blogerki, jej córkę i gotowy piernikowy domek z popularnej wnętrzarskiej sieciówki. W poprzednich latach Kasia Tusk chętnie chwaliła się świątecznymi wypiekami, w tym pisze: “wiem, że to w mało instagramowym stylu”, ale pieczenie ciastek musi odpuścić ze względu na dziecko.

Można by się było spodziewać, że na blogerkę posypią się gromy, a fanki Kasi przyzwyczajone do tego, że dosyć pieczołowicie przygotowuje się ona do świąt, nie przeboleją tej zmiany. A jednak nie. W komentarzach przeważają raczej takie w klimacie: “Nie pieczesz? Ja też nie”. Do zakupu gotowca z Ikei przyznała się w komentarzu pod zdjęciem Kasi nawet królowa kuchennej blogosfery Eliza Mórawska-Kmita, znana jako autorka bloga whiteplate.com.

ycipk-4ef0e1

Barszcz z kartonu na polskim stole

W moim rodzinnym domu (autorki tego tekstu) też wszystko musi być “domowe”. Za wyjątkiem barszczu. Od lat rodzice kupują popularny czerwony barszcz w kartonie. Nikt do tej pory nie narzekał, ba, często padały pod jego adresem komplementy.

Dziś się dowiedziałam, że moja mama ma z tym problem. – No mam, bo ja jestem starej daty – odparła, kiedy zadzwoniłam do niej rano powiedzieć, o czym piszę. – Święta się powinno celebrować na wszystkie sposoby, to szczególny czas. Przygotowanie specjalnych dań to też element tego celebrowania – przekonuje moja mama.

Z opakowaniami po barszczu nigdy się nie kryła, ale zarzeka się, że w tym roku barszcz będzie z buraków a nie z kartonu. – Tak się zastanawiałam właśnie, czy nie ukisić. Tym telefonem mnie ostatecznie przekonałaś – stwierdziła na do widzenia.

ycipk-4ef0e1

Zobacz także: Zakwas z buraków – prosty przepis

W domu Renaty w tym roku kulinarnych eksperymentów nie będzie. – W święta stawiam na gotowy barszcz z kartonu, część ciast i wędlinę. Zaczęłam korzystać z “gotowców” kiedy organizacja Wigilii i świąt spadła na mnie, po śmierci mojej teściowej. Żeby zaoszczędzić trochę czasu, dodałam do menu kupne dania. Nie czuję obciachu, ani nie kryję się specjalnie z tym, że barszcz nie jest wykonany przeze mnie. Rodzinie to nie przeszkadza, wszystkim smakuje – przekonuje Renata.

Polakom generalnie brakuje czasu na gotowanie. Jak policzył Nielsen dla “Rzeczpospolitej” łącznie polski rynek gotowych dań jest warty ponad 2,7 mld zł. Sprzedaż tak zwanych “dań półkowych” wzrosła w porównaniu do ubiegłego roku o 5 proc., a dań mrożonych (tu sklasyfikowane są pierogi, w sam raz na Wigilię) o 3 proc.

ycipk-4ef0e1

Liczy się grubość portfela

Jak twierdzi kulinarna trendolożka Weronika Lewandowska, data urodzenia przy wyborze potraw na wigilijny stół nie ma wielkiego znaczenia. Gotowcami coraz częściej wspomagają się i młodsi, i starsi Polacy. – W dużych miastach bardziej niż gotowce sklepowe, popularne staje się korzystanie z oferty cateringowej restauracji. Jeszcze parę lat temu zaledwie kilka restauracji w Warszawie miało taką ofertę, natomiast obecnie już większość z nich daje możliwość zakupu na kilogramy potraw wigilijnych, czyli pierogów, kapusty z grzybami, barszczu na litry, czy świątecznych ciast – wylicza Lewandowska i dodaje, że jak ktoś sobie życzy, to na wigilijnym stole może mieć potrawy nawet od samej Magdy Gessler.

Rozwiązanie to na pewno jest wygodne, ale niekoniecznie tanie. Za porcję zupy – barszczu lub grzybowej – zapłacimy w Warszawie 10-12 złotych. Za smażony filet karpia (z mniej lub bardziej wymyślnymi dodatkami) od 18 do nawet dwudziestu kilku złotych. Pierogi są wyceniane na około 3,50 zł za sztukę.

ycipk-4ef0e1

I o ile metryka nie jest żadnym wyznacznikiem, to, jak twierdzi Lewandowska, często znaczenie ma właśnie grubość portfela klienta. – Mam wrażenie, że takie rozwiązanie jest powszechniejsze w zamożnych domach, w których być może nie chodzi nawet o to, że gospodarze nie chcą się “urobić”, co chcą podać swoim gościom produkt naprawdę smaczny. Być może mają też świadomość, że te ich umiejętności kulinarne nie są tak rozwinięte jak profesjonalistów – tłumaczy, ale dodaje też, że chęć wspomagania się gotowcami może wynikać zwyczajnie z lenistwa czy braku czasu.

Jak nie zabić magii świąt?

Choć sama Lewandowska nie ma doświadczeń z gotowymi daniami na świątecznym stole (w domu trendolożki wszystkie dania robią mama i babcia, pilnie strzegąc dostępu do kuchni) to w takiej praktyce nie widzi nic karygodnego. Pod jednym warunkiem.

ycipk-4ef0e1

– Na pewno obowiązkiem osoby, która tego typu posiłek chce postawić na świątecznym stole, jest sprawdzenie składu. Zaserwowanie gościom na Wigilii bomby chemicznej jest powodem do wstydu, natomiast jeżeli jest to jedzenie dobrej jakości i smaczne, nie powinno być to w żaden sposób wstydliwe – uspokaja.

Wigilia złożona z samych gotowych potraw nie bardzo jednak się mojej rozmówczyni podoba. – W tej kuchennej pracy jest dużo uroku, kiedy każdy ma przydzieloną funkcję, ktoś zajmuje się krojeniem, a ktoś doprawianiem. To też jest pewnego rodzaju element świąt, że wspólnie coś tworzymy. A kiedy już naprawdę wszystko przyjeżdża gotowe, można się poczuć trochę jakby się jadło w restauracji, a nie w domu – kończy, przekonując, że tak łatwo zabić magię świąt.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSteam Controller: produkcja zakończona, ostatnie sztuki sprzedane za grosze
Następny artykułAfrykański pomór świń