Atletico zasłużyło na przydomek “El Pupas” – przeklętych. I choć Diego Simeone zrobił wiele, by klub się go pozbył, to klątwa dalej obowiązuje. Widzieliśmy to w Lidze Mistrzów (nikt inny nie przegrał wszystkich trzech finałów, w których grał), a być może zobaczymy to i w LaLiga. Po rundzie jesiennej madrytczycy byli pewniakami do mistrzostwa, ale ostatnio się zacięli. W 12 dni stracili tyle samo punktów, co przez poprzednich 19 kolejek (7), przez co do walki o tytuł w Hiszpanii wróciły emocje. I dzieje się to nawet mimo tego, że Real i Barcelona są najsłabsze od lat.
Atletico nie wytrzymało grania co trzy dni. W 12 dni straciła tyle samo punktów, co w całą rundę
– W ligach zawsze są trudne momenty – bagatelizował Simeone. Ale po spokojnym styczniu, w którym kalendarz Atleti “wyczyścił się” po kompromitacji z trzecioligową Cornellą w Pucharze Króla, nadszedł luty. Granie co trzy dni okazało się przeszkodą nie do przeskoczenia. Najbliższe tygodnie na łatwiejsze się nie zapowiadają – w LaLiga Rojiblancos zagrają z Villarrealem (wyjazd), derby z Realem (dom), Athletikiem (dom) i Getafe (wyjazd), a w międzyczasie odbędą się jeszcze dwa starcia z Chelsea w 1/8 finału Ligi Mistrzów. – Jeszcze miesiąc temu uznałbym Atleti za zdecydowanego faworyta do awansu. Teraz rywalizacja się wyrównała – przekonuje Kepa Arrizabalaga, bramkarz londyńczyków.
Atletico niby to samo, ale jednak inne. Co zmieniło się w drużynie z Madrytu?
– Jesteśmy tą samą drużyną, która na starcie sezonu uciekła wszystkim rywalom. I będziemy tą, która ponownie im odjedzie – deklaruje Mario Hermoso. Ale to też nie do końca prawda. Tak jak Real czy Barcelona, i Atleti ma poważne problemy z kontuzjami, do którego dochodzi Covid-19 (w LaLiga nikt nie chorował tak często jak gracze madrytczyków) czy pozasportowe zawieszenia, jak np. to Kierana Trippiera za złamanie reguł dotyczących zakładów bukmacherskich. Atletico na starcie sezonu rządziło w obu polach karnych. Znakomicie broniło i było niesamowicie efektywne pod bramką rywala. Teraz traciło gole w siedmiu meczach z rzędu (najgorsza seria w erze Simeone!), a pięciokrotnie musiało gonić wynik. Skuteczność zatracił Luis Suarez (trzynaście strzałów bez gola), a wraz z nim cały zespół – w sobotę bramkarz Levante Dani Cardenas zagrał mecz życia, a graczom Atletico nie udało się go pokonać mimo oddania aż 28 uderzeń!
Real i Barcelona są najgorsze od lat, ale w LaLiga radzą sobie zadziwiająco dobrze
Piłkarze Simeone dalej są faworytami do mistrzostwa, ale ich margines błędu nie jest już tak duży jak jeszcze 12 dni temu. Atletico czuje już na karku oddech Realu, który rozegrał mecz więcej, ale też zbliżył się na ledwie trzy punkty. Niewiele dalej jest Barcelona, która do lidera traci dziewięć oczek, ale zagrała jedno spotkanie mniej. I Królewscy, i Katalończycy są pogrążeni w kryzysach, jednak ostatnio w LaLiga radzą sobie zadziwiająco dobrze.
Pozbawiony gwiazd Real wygrał cztery mecze z rzędu. W sobotni wieczór ograł Real Valladolid (1:0), a jedynego gola strzelił Casemiro, który – jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi – jest drugim najlepszym strzelcem zespołu i jednym z czterech filarów drużyny, obok będących w fenomenalnej formie Luki Modricia, Toniego Kroosa i Thibauta Courotisa.
Barca skompromitowała się w Lidze Mistrzów (1:4 z Paris Saint-Germain), a w Pucharze Króla skomplikowała sobie los przegrywając w pierwszym półfinale z Sevillą (0:2), ale Ronald Koeman dalej powtarza, że jego zespół ma szansę na wszystkie trofea. Katalończycy są w lidze niepokonani od grudnia i w ostatnich dwunastu kolejkach zdobyli 32 na 36 możliwych punktów.
Dwa kluczowe mecze przed końcem sezonu. Czy Atletico utrzyma pierwsze miejsce?
Hiszpanie coraz częściej pytają: “Hay liga?” (“Czy walka o mistrzostwo trwa?”). Odpowiedź na to pytanie dadzą nam najbliższe tygodnie. W kalendarzu na czerwono zakreślić należy 7 marca (derby Madrytu na Wanda Metropolitano) oraz 9 maja (Atletico przyjedzie na Camp Nou).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS