Jest mi bardzo przykro z powodu takiego przebiegu sprawy, czuję się odpowiedzialna za nieudzielanie odpowiedzi na pozew w wyznaczonym terminie, bo jestem odpowiedzialna za organizowanie pracy w PCPR i obieg dokumentów – mówi „TP” kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Prudniku Jolanta Barska.
W powiecie trwa „lizanie ran” i szukanie winnych po przegranym z kretesem procesie z byłą szefową jednostki.
– Wyrok jest druzgocący. Dla nas, dla powiatu, dla naszych prawników – grzmiał na ostatnim posiedzeniu RP radny Dariusz Kolbek.
Przypomnijmy, Sąd Rejonowy w Opolu orzekł, iż Krystyna Wilisowska została bezpodstawnie zwolniona z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Prudniku. Powodem wypowiedzenia umowy była rzekoma utrata zaufania. Oświadczenie w tej sprawie b. kierownik otrzymała po odmowie przyjęcia porozumienia zmieniającego warunki pracy i płacy (Zarząd Powiatu zaproponował jej stanowisko zastępcy kierownika). Sąd przyznał powódce 18,2 tys. zł odszkodowania wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Zobowiązał też PCPR, bo to ono formalnie było stroną postępowania, do zwrotu kosztów procesu.
– Do tego należy doliczyć pensje, które pani Wilisowska pobierała, gdy w PCPR była już zatrudniona nowa kierowniczka. Straciliśmy przez to ze 40-50 tys. zł – wyliczał radny Kolbek.
Dlaczego Zarząd Powiatu zwolnił Krystynę Wilisowską z obowiązku świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia?
– Byliśmy zainteresowani już nowymi rozwiązaniami organizacyjnymi i merytorycznymi w jednostce i nie miało naszym zdaniem sensu ciągnięcie tego na siłę, bo raczej wiele dobrego by z tego nie wyniknęło – wyjaśnia starosta Radosław Roszkowski.
Przegrany nie odwołał się od wyroku.
– Radca prawny, który reprezentował w sprawie Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w sądzie, po konsultacji ze służbami starostwa uznał, że nie ma argumentów do złożenia apelacji – informuje kierownik Barska.
Zdaniem starosty Roszkowskiego sprawa została przegrana zanim na dobre ruszył proces. Osobiście ma żal do PCPR o to, że spóźniono się z odpowiedzią na pozew, co w rezultacie skutkowało nieuwzględnieniem wniosków o przesłuchanie świadków.
– Ubolewam bardzo nad tym, że nie miałem możliwości wypowiedzieć się, ponieważ nie wszystkie dokumenty są w aktach osobowych pracowników, a to na nich wyłącznie oparł się sąd.
Kierownik Barska odpowiedzialność za porażkę bierze na siebie.
– Ze względu na okres świąteczny i mój dwutygodniowy urlop korespondencję z sądu otrzymałam dopiero 27 stycznia 2020 roku, czyli po terminie wyznaczonym przez sąd na złożenie odpowiedzi na pozew – tłumaczy. – Sąd nie zgodził się na przywrócenie terminu udzielenia odpowiedzi na pozew i dopuścił jedynie dowody z przesłuchania mnie jako strony pozwanej oraz dowody z dokumentów złożonych w formie papierowej.
Kierownik Barska nie odpowiedziała na pytanie, czy spodziewa się wyciągnięcia konsekwencji w związku z zaistniałą sytuacją. Starosta Roszkowski nie wyklucza ukarania winnych, choć – jak podkreśla – żadne decyzje jeszcze nie zapadły.
Radny Mirosław Czupkiewicz gani szef powiatu za to, że nie poinformował rady o wyroku sądu.
– O fakcie tym kolejny już raz wielu z nas dowiedziało się nie od starosty, tylko z „Tygodnika Prudnickiego”. Dobrze, że są jeszcze lokalne i niezależne media, dzięki którym takie niekorzystne dla powiatowej władzy informacje są upubliczniane.
Według niego pochopne zwalnianie pracowników mija się z sensem, a do tego kosztuje grube tysiące złotych.
– To kolejna tego typu sprawa przegrana w ostatnich latach przez nasz powiat – zaznaczył, przytaczając m.in. proces z byłbym naczelnikiem Wydziału Komunikacji i Transportu oraz z byłą naczelnik Wydziału Infrastruktury Powiatu, której jeszcze przed wręczeniem wypowiedzenia umowy o pracę… wymieniono zamki w drzwiach od gabinetu służbowego w starostwie.
Decyzję o zwolnieniu Krystyny Wilisowskiej podjął Zarząd Powiatu, sprawę sądową przegrało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, a za wszystko – jak zwykle – zapłacą podatnicy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS