A A+ A++

„Nawet najwyższy prawdopodobny poziom wdychania zubożonego uranu nie odgrywał żadnej roli w wywołaniu syndromu Zatoki Perskiej, a jej najbardziej prawdopodobnym powodem lub powodem był kontakt z aerozolowanymi związkami z grupy fosforanów organicznych (pestycydami i środkiem paralityczno-drgawkowym sarin)”. Taki wniosek ogłosili badacze z Uniwersytetu Teksaskiego i Uniwersytetu Portsmouth, kategorycznie odrzucając dotychczasowe hipotezy, jakoby za chorobę znaną pod skrótowcem GWI (od: Gulf War illness) odpowiadały wdychane opary i pył z pocisków przeciwpancernych zawierających zubożony uran.

– To, że zubożony uran nie znajduje się i nigdy nie był w organizmach osób chorych w ilościach wystarczających do wywołania choroby, zaskoczy wielu, w tym samych chorych – wyjaśnia Randall Parrish z Uniwersytetu Portsmouth, specjalista w zakresie geochemii izotopów. – Przez trzydzieści lat podejrzewali oni, że zubożony uran mógł przyczynić się do ich choroby.

GWI objawia się między innymi problemami z pamięcią i koncentracją, chronicznym bólem i zmęczeniem, problemami dermatologicznymi oraz dysfunkcjami układu nerwowego, a również gorączką, nocnymi potami, bezsennością i zaburzeniami seksualnymi. Przeprowadzone do tej pory badania wykazały, że około 25% z blisko 700 tysięcy żołnierzy rozmieszczonych w tym konflikcie wykazywało niektóre z tych objawów. Istnieją nawet badania wskazujące na wystąpienie GWI u ponad jednej trzeciej personelu.

Iracki T-55A zniszczony w 1991 roku.
(US Navy / JO1 Gawlowicz)

Zdecydowana większość osób podejrzewała, że zubożony uran użyty w pociskach przeciwpancernych stworzył toksyczną mieszankę, która skutkowała poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Autorzy badania podkreślają – co już zostało udowodnione wcześniej – że w czasie wojny w Zatoce Perskiej żołnierze byli narażeni na kontakt z sarinem w niewielkim stężeniu, który był pozostałością po niszczeniu składów irackiej broni chemicznej w styczniu 1991 roku. Z kolei pestycydy używane były przez koalicję, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia wśród personelu chorób przenoszonych przez insekty.

– Wyniki tych badań zasadniczo przekreślają rolę zubożonego uranu w wywołaniu GWI – mówi profesor Haley, specjalista chorób wewnętrznych z Uniwersytetu Teksaskiego. – Mają też odniesienie do debaty międzynarodowej w sprawie tego, czy zubożony uran powodował choroby w innych teatrach działań bojowych, gdzie używano amunicji tego rodzaju. Obawy wyrażane w tych sytuacjach opierały się na spekulacjach, że zubożony uran powodował GWI.

Parrish i Haley opracowali czuły test wykrywający niski poziom zubożonego uranu i przebadali za jego pomocą 106 pacjentów z GWI i 48 weteranów stanowiących grupy kontrolne. Efekty były takie, że nie znaleziono zubożonego uranu u żadnej z chorych osób i żadnej różnicy między nimi a grupą kontrolną, która nie była na polach bitew na Bliskich Wschodzie. Nie znaleziono żadnej różnicy co do proporcji 238U/235U u weteranów wykazujących standardowe objawy GWI i u grupy kontrolnej.

Obaj naukowcy doszli do wniosku, że wcześniejsze analizy ilości zubożonego uranu w moczu, prowadzone za pomocą spektrometrów mas z sektorowym polem magnetycznym, dawały wiarygodne wyniki jedynie w przypadku nielicznych weteranów, w których ciałach utkwiły duże odłamki pocisków. Zastosowano wobec tego urządzenie o rząd wielkości bardziej czułe, aby sprawdzić, czy rzeczywiście w moczu znajduje się taka ilość zubożonego uranu, jakiej należy oczekiwać u osoby, która otrzymała przed trzydziestu laty dawkę mogącą negatywnie wpłynąć na zdrowie. Odpowiedź była jednoznaczna: nie.

Robert Haley i Randall Parish.
(UT Southwestern Medical Center)

Gdyby zubożony uran był przyczyną GWI, chorzy weterani powinni mieć poziom tego pierwiastka w moczu zgodny z obliczeniami, natomiast pozostali, zdrowi, weterani – niższy. Niczego takiego nie stwierdzono, nawet u weteranów, którzy z bliska doświadczyli eksplozji pocisków ze zubożonym uranem w przypadkach ognia bratobójczego i wdychali gorące gazy po eksplozji.

W czasie wojny w Zatoce Perskiej użyto na terenie Kuwejtu i południowego Iraku około 300 ton amunicji ze zubożonym uranem. Dochodziło do przypadków friendly fire, a także do kontaktu z aerozolami na przykład w pobliżu zniszczonych, płonących pojazdów.

W 2015 roku domagano się od Stanów Zjednoczonych, aby amerykańskie samoloty w czasie walk z tak zwanym Państwem Islamskim w Iraku i Syrii (operacji „Inherent Resolve”) nie wykorzystywały pocisków ze zubożonym uranem. W tym czasie aktywiści społeczni i parlamentarzyści z Belgii, Holandii i Wielkiej Brytanii wezwali swoje rządy do wywarcia nacisku na Stany Zjednoczone w sprawie wycofania tej amunicji. Waszyngton nie wypowiadał się o użyciu amunicji ze zubożonym uranem przez czołgi i inne pojazdy opancerzone.

Wielokrotnie próbowano udowodnić, że zubożony uran w amunicji miał negatywny wpływ na zdrowie żołnierzy. Nie zgadzało się to z oficjalnym przekazem, że pocisk może stanowić zagrożenie jedynie w wyniku fizycznego uszkodzenia. Później okazało się, że zamiennik zubożonego uranu – stopy wolframu – ma podobne negatywne właściwości. Niemniej we wrześniu 2019 roku Pentagon poinformował o rozpoczęciu wycofywania nabojów z pociskami przeciwpancernymi kalibru 30 milimetrów rodziny PGU-14 (używanych w samolotach A-10 Thunderbolt II), kalibru 105 milimetrów M833 i M900 (używanych w kołowych wozach wsparcia ogniowego M1128) oraz kalibru 120 milimetrów M829A1 i A2 (w zapasowych jednostkach ogniowych czołgów podstawowych M1 Abrams).

Zobacz też: USA chcą mieć nowe bazy w Arabii Saudyjskiej

(utsouthwestern.edu, port.ac.uk)

US Navy / PHC D.W. Holmes II

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułApelacja Nawalnego odrzucona. Rosyjski opozycjonista skazany na 2,5 roku kolonii karnej
Następny artykułMuru nie ma, ale Brosz zmontował solidne zasieki