autor: Jakub Mirowski
Miłośnik gier dla jednego gracza – niby przez lepszy klimat, ale tak naprawdę jest słaby w multi.
Cykl życia PlayStation 4 jako dominującej siły na rynku powoli się kończy – za rok o tej porze będziemy się szykować na dziewiątą generację konsol. Z tej okazji przypominamy najgorsze gry, jakie kiedykolwiek trafiły na tę platformę.
Jeśli w kwaterach Sony nie dojdzie do jakiejś katastrofy, już za rok o tej porze będziemy odliczać dni do premiery PlayStation 5. Przeskok na dziewiątą generację konsol oczywiście ekscytuje nas tak samo jak każdego gracza, tym bardziej że Microsoft na pewno nie odpuści sobie ostrej walki o serca i portfele konsumentów. A mimo to wizja pożegnania z PlayStation 4 – platformą, którą na całym świecie kupiło ponad 100 milionów osób – wprowadza w melancholijny nastrój. Od 2013 roku wylądowało na niej od groma produkcji naprawdę wybitnych: nasz rodzimy hit – Wiedźmin 3, potwornie trudny Bloodborne, szalenie ambitne Red Dead Redemption 2, porywające zwieńczenie przygód Nathana Drake’a, w postaci Uncharted 4: Kresu złodzieja, czy God of War, które wymyśliło ukochaną serię na nowo. Gdy pomyśleć, ile fantastycznych pozycji przewinęło się przez czytniki tej konsoli, łezka kręci się w oku i człowiekowi robi się smutno.
A że nie chcemy Was smucić… zamiast tego serwujemy dziś całkowite przeciwieństwo wymienionych powyżej gier: tytuły nie tyle niewyróżniające się z tłumu, przeciętne czy pozbawione większych aspiracji, co raczej bezczelnie słabe. Bo widzicie – zrobienie średniej produkcji to nic trudnego, ale zaprojektowanie i wydanie naprawdę dramatycznie beznadziejnej gry to już nie lada wyczyn. Kompletne olanie strony estetycznej, pominięcie etapu testowania, przymknięcie oka na rażące błędy, bezczelne kłamstwa w ramach marketingu – przy dzisiejszych możliwościach deweloperów to wszystko wymaga masy samozaparcia. A jednak tym dziesięciu „dziełom” udało się zjednoczyć krytyków, którzy jednogłośnie stwierdzili, że takiego barachła już dawno nie widzieli.
To ostatni moment na odrobinę nostalgii. Poniżej jest już tylko szydera.
Listę oparliśmy na średnich notach z recenzji zebranych w agregatorze ocen Metacritic. Jednocześnie postanowiliśmy pominąć tytuły, o których nie słyszał (na szczęście) prawie nikt, skupiając się na grach, które przez moment wyglądały, jakby mogło się z nich wykluć coś co najmniej przyzwoitego. Koneserów gniotów zapraszamy więc do zastanowienia się nad poszerzeniem swojej biblioteczki, zaś czytelników bez skłonności masochistycznych – do lektury.
Basement Crawl – Bomberman, tylko słabiej
Gdyby nie opóźnienie w procesie produkcji, Basement Crawl byłby jednym z tytułów startowych na PlayStation 4. Ależ to byłaby wpadka!
- Data premiery: 25 lutego 2014
- Średnia ocen w serwisie Metacritic: 27/100
Wszyscy pewnie łączycie Bloober Team z Layers of Fear, Observerem czy Blair Witch – pozycjami co najmniej dobrymi. Tymczasem jeszcze nie tak dawno temu portfolio krakowskiego studia wypełniały głównie twory mizernej jakości. I o ile o takich grach jak Music Master: Chopin czy A-Men 2 pamięta już niewielu, tak Basement Crawla kojarzyć będzie przynajmniej część czytelników. I to z nieszczególnie chlubnego powodu – przez pewien czas zajmował on bowiem miejsce najgorzej ocenianej gry na konsolę PlayStation 4. Do tej pory zresztą wyprzedziły go zaledwie dwa tytuły!
I nic dziwnego, bo Basement Crawl okazał się doprawdy spektakularną katastrofą. Produkcja ta czerpała inspiracje z Bombermana, wzbogacając go o klasy postaci, różnorodne power-upy, mnóstwo trybów i groteskowy klimat. Może i nie był to projekt o najambitniejszych założeniach, ale powinien zaowocować przyzwoitą, nawet jeśli nieszczególnie angażującą, grą imprezową. Tymczasem krakowskim deweloperom udało się uczynić go najsłabszą premierą pierwszych miesięcy funkcjonowania PlayStation 4.
Jakimś cudem w tym nieszczególnie skomplikowanym tytule nie działało praktycznie nic. Mapy były tak ciemne, że nie dało się w nich połapać, a postacie nie odróżniały się od siebie na tyle, by umożliwić komfortową zabawę. Ponadto prosta formuła Bombermana została nadmiernie rozbudowana o nowe, skrajnie nieintuicyjne elementy. Na domiar złego nie funkcjonowały tryby wieloosobowe – znalezienie ekipy do zabawy graniczyło z cudem, a nawet wówczas istniało wysokie ryzyko, że po paru minutach gra wyrzuci nas z serwera. Basement Crawl został całkowicie słusznie zmieszany z błotem i kto wie – może właśnie fala krytyki, jaka wówczas zalała Bloober Team, zmotywowała krakowskich deweloperów do wzięcia się w garść.
- Więcej o grze Basement Crawl/BRAWL
Basement Crawl na jakiś czas uczyniło Bloober Team pośmiewiskiem i nikt chyba nie zdziwiłby się, gdyby ekipa ta postanowiła porzucić ów projekt i jak najszybciej o nim zapomnieć. Tymczasem twórcy pokazali charakter – przez ponad rok dłubali nad nową wersją gry, która wprowadziła masę zmian, i udostępnili ją pod tytułem BRAWL. Gracze, którzy już zdążyli wydać pieniądze na oryginał, otrzymali odświeżoną edycję za darmo i mieli okazję pozytywnie się zaskoczyć. BRAWL wprawdzie nadal nie był dziełem wybitnym, ale na tle pierwowzoru wypadał naprawdę o niebo lepiej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS