Gdańsk był jednym z pierwszych miast w Polsce, w którym uchwalono uchwałę krajobrazową porządkującą chaos reklamowy w przestrzeni publicznej. Od kwietnia 2018 r. wymogi uchwały muszą spełniać wszystkie nowe reklamy, szyldy czy billboardy montowane w mieście. Dla istniejących reklam wprowadzono dwuletni okres przejściowy, po którym – w przypadku braku usunięcia bądź dostosowania reklamy – naliczane są kary administracyjne.
Jak się okazuje, zapisów uchwały nie zamierzają spełniać niektórzy z największych graczy, których reklamy dominowały na ulicach miasta. Uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zaskarżył już McDonald’s oraz Lidl i spółka będąca właścicielem obiektu przy al. Grunwaldzkiej, w którym mieści się market Leroy Merlin.
Uchwała krajobrazowa. Bary kanapkowe chcą totemów z logotypami
Jeżeli określony podmiot bądź przedsiębiorca wnosi skargę do sądu administracyjnego, to oznacza to tyle, że gdańską uchwałę krajobrazową uznaje za niezgodną z polskim prawem, czyli z Ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym bądź szerzej, z Konstytucją.
Od momentu uchwalenia uchwały do WSA w Gdańsku wpłynęło 15 takich skarg, z czego 11 już zostało przez sąd oddalonych. Jedna została odrzucona z powodu błędów formalnych, dwie nadal są procedowane. Ostatnia ze skarg jest zawieszona, ponieważ Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie, w analogicznych sprawach dotyczących uchwał krajobrazowych w innych miastach, zadał szereg pytań do rozstrzygnięcia sporów do Trybunału Konstytucyjnego. W ostatnim czasie sprawę o usunięcie reklamy z McDonald’s przegrała Nysa (właśnie to miasto odwołało się do NSA w Warszawie).
Dotychczas żadna z wniesionych skarg nie okazała się skuteczna, tzn. nie przyniosła efektu w postaci pozostawienia reklamy bez naliczania kary administracyjnej.
Wspomniana zawieszona sprawa w WSA w Gdańsku dotyczy właśnie restauracji McDonald’s. Chodzi o lokale przy ul. Świętokrzyskiej w Gdańsku i przy al. Grunwaldzkiej w Oliwie, przy których zamontowano wysokie totemy z charakterystycznymi żółtymi łukami. Logotypy nadal nie zostały zdemontowane.
Argumenty podnoszone w skargach do WSA przez różne podmioty są podobne. Prawnicy sieciówek wywodzą, że uchwała krajobrazowa narusza tzw. prawa nabyte, czyli wymaga dostosowania już istniejących nośników reklamowych do przepisów uchwały. Wskazują też, mówiąc w uproszczeniu, że uchwałą miasta nie można regulować reklam znajdujących się na terenie prywatnym. Tych argumentów, jak dotychczas, w większości gdański WSA nie podzielił.
O pozostawienie swoich reklam w przestrzeni publicznej z miastem walczy też m.in. szwedzka sieć barów kanapkowych Max Burger, która jedną z dwóch restauracji w Gdańsku prowadzi na Szadółkach (zdjęto już logotyp z totemu, ale samego słupa nadal nie zdemontowano).
Swój szyld reklamowy zmieniła już IKEA. Na markecie, zamiast wyeksponowanych liter, można dzisiaj zobaczyć duży napis z nazwą firmy, który spełnia wymogi uchwały.
Giganci płacą kary
Osobną sprawą wobec postępowań w sądzie są odwołania, jakie ukarane podmioty składają od nałożonych kar administracyjnych do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (kary liczone są od metra kwadratowego reklamy za każdy dzień postępowania administracyjnego).
– Do SKO wpłynęły 62 odwołania od decyzji o nałożeniu kary administracyjnej. 14 decyzji zostało utrzymanych w mocy, dwa odwołania pozostały bez rozpatrzenia z uwagi na błędy formalne, a dwie decyzje zostały skierowane do ponownego rozpatrzenia. Tylko jedna decyzja o nałożeniu kary została uchylona. Pozostałe wciąż są rozpatrywane – mówi Michał Szymański, zastępca dyrektora Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni ds. przestrzeni publicznej.
Takie kary nałożone już zostały m.in. na restauracje McDonald’s, Max Burger, Burger King. Za billboardy na elewacjach został też ukarany Lidl – reklamy zniknęły dopiero po nałożeniu kar. W ostatnim czasie dyskonty z nielegalnymi reklamami musiały zapłacić aż kilkaset tysięcy złotych. Największa kara, jaka została nałożona na jednostkowy podmiot (w kilku postępowaniach administracyjnych), wyniosła ok. 100 tys. zł.
– Problem tych firm polega na tym, że przez dwa lata, kiedy trwał okres przejściowy wprowadzenia w życie uchwały, nie zrobiły nic, aby dostosować się do nowej formy oznakowania. Dopiero po nałożeniu kar administracyjnych nielegalne reklamy zniknęły i zaczęto wykonywać nowe oznakowanie, zgodne z przepisami uchwały – mówi Szymański.
Urzędnicy podkreślają, że nałożenie kar jest ostatecznością. – Co do zasady, zawsze wzywamy do usunięcia nielegalnej reklamy jeszcze przed wszczęciem postępowania administracyjnego, żeby przedsiębiorca mógł uniknąć kary. Naszym celem jest uporządkowanie krajobrazu, a nie nakładanie kar. Postępowania administracyjne są wszczynane w momencie, kiedy podmiot nie reaguje na wezwanie – zaznacza Szymański.
Łączna suma nałożonych kar przekracza już 1,5 mln zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS