Aborcja w przypadku wad płodu została w Polsce zdelegalizowana. Obecnie można ją przeprowadzić w dwóch przypadkach – kiedy jest wynikiem „”czynu zabronionego” (czyli np. zgwałcenia) oraz gdy zagraża zdrowiu lub życiu kobiety. A taką sytuacją jest kryzys psychiczny, doświadczany przez wiele kobiet, które dowiadują się, że urodzą martwe lub skazane na śmierć dziecko.
NEWSWEEK: Wystawia pani zaświadczenia o stanie zdrowia kobiet w ciąży ze stwierdzoną wadą letalną płodu. Dlaczego?
Lekarz psychiatrii Aleksandra Krasowska: Bo trzeba nie mieć sumienia, żeby skazywać kobiety na takie cierpienie. Zgłaszają się do mnie pacjentki w trudnej sytuacji. Czekały na te ciąże, obserwowały, jak rosną im brzuchy. Już sama diagnoza wady letalnej jest dla nich traumą. Przychodzą do mojego gabinetu i czują, że muszą się tłumaczyć. Zarówno ja jak i one mamy poczucie, że taka wizyta jest aktem desperacji.
Polecamy: „Jesteś do niczego, bo urodziłaś martwe dziecko”. Wstrząsający raport opisuje, co spotyka Polki w szpitalach
O co pani pyta?
– Jak się pacjentka czuje ze świadomością, że będzie musiała tę ciążę kontynuować? Jak się czuje z tym, że dziecko, które urodzi będzie bardzo chore albo nie przeżyje? Jak się czuje rozmawiając ze mną o tym?
I co odpowiada pacjentka?
– Jedna z rozmów doprowadziła do wniosków pacjentki, że nie jest w stanie donosić ciąży. Zdecydowała, że chce ją terminować. Przez jej wypowiedzi przezierały lęk, bezradność, złość, smutek. Czuła się osamotniona w cierpieniu. Na tej podstawie wystawiłam zaświadczenie o jej stanie zdrowia. W mojej ocenie kontynuacja ciąży z tak poważną wadą zagrażała zdrowiu i życiu pacjentki. Opierałam się na definicji Światowej Organizacji Zdrowia WHO, którą jako Polska ratyfikowaliśmy w 1948 roku – zdrowie oznacza dobrostan fizyczny, psychiczny i społeczny.
Czy zastanawiała się pani, jak czułaby się postawiona w takiej sytuacji?
– Z reguły nie odpowiadam na osobiste pytania, ale sytuacja jest szczególna więc się z panią tym podzielę. Czułabym się jak w potrzasku. Dla mnie najważniejsze jest jak czuje się pacjentka, jej emocje i myśli, nie pozwalam, aby własne odczucia przysłoniły mi jej świat, potrzeby i światopogląd. To szczególnie ważne w pracy psychiatry.
Czy takie zaświadczenie wystarczy, by przerwać ciążę?
– Trudno powiedzieć. Dopiero uczymy się nowej sytuacji. Czekam na informację od pacjentki, czy uda się jej umówić na aborcję w ramach systemu opieki zdrowia.
Przeczytaj także: Polki się buntują. „Nie chcę rodzić w takim kraju”
A jak będą zachowywać się w podobnych sytuacjach inni koledzy i koleżanki pani profesji?
– Mają wątpliwości, które zresztą podzielam, że nie naszą rolą jest pomaganie kobietom w dostępie do aborcji. Nie powinniśmy być w to angażowani – oczywiście poza sytuacjami, w których problemem jest przewlekła choroba psychiczna. Ale nie w sytuacji, kiedy kobieta jest w stanie podjąć decyzję o własnym zdrowiu, ale zabrania jej tego prawo. Co do moich kolegów i koleżanek – chętnie udostępnię przykład zaświadczenia, które wystawiam.
Czy nie obawia się pani konsekwencji?
– Oczywiście, że się obawiam. Za pomoc w dostępie do aborcji grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat, trudno powiedzieć jak do zabiegów przeprowadzanych po opublikowaniu wyroku TK będzie podchodziła prokuratura. Z tego co wiem już się interesuje zabiegami przeprowadzanymi na terenie Polski. Niewykluczone, że zainteresuje się mną prokuratura. To bardzo smutne, bo przecież nie robię nic złego. Rzetelnie wykonuję swoje obowiązki lekarki. Wizja więzienia za przestrzeganie światowych wytycznych etyki lekarskiej brzmi ponuro. Martwię się też o kolegów i koleżanki pracujących w ginekologii, oni są w zdecydowanie trudniejszej sytuacji. Taka sytuacja, gdy lekarz obawia się leczyć, odbije się na zdrowiu pacjentów.
Czy jest pani zaskoczona tymi wizytami?
– Spodziewałam się, że po orzeczeniu Trybunału prędzej czy później zaczną pojawiać się pacjentki szukające pomocy. Chociaż sama przyznaję, że nie byłam przygotowana na emocje, które się z tym wiążą.
A co pani czuje?
– Współczucie i dyskomfort. Wiem, że te pacjentki czują się zmuszone do wizyty w moim gabinecie. Dla mnie to też jest zupełnie nowa sytuacja. Musimy jakoś sobie radzić.
Zapytam więc jeszcze raz: dlaczego pani to robi?
– To nie jest kwestia mojego buntu względem władzy, czy próba zdobycia popularności, jako „odważnej”. Wykonuję moje obowiązki najlepiej, jak tylko potrafię. Może jestem naiwna, ale wciąż mam nadzieję, że problem dostępu do aborcji w Polsce zostanie rozwiązany. Tworzenie rygorystycznego prawa wokół zabiegów medycznych czy opieki zdrowia ma bardzo poważne konsekwencje. Rządzący muszą to zauważyć! Do tego czasu będę pomagać jak tylko mogę. Warto być człowiekiem.
Karol cierpiał przez lata, a od lekarzy słyszał, że jest symulantem. „Choroba wyzwań” dotyka coraz więcej osób
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS