Juventus wykupił go z Realu Madryt za 105 mln euro, żeby pomógł mu odzyskać tron europejski. Dziś na ojczystej ziemi CR7 trzeci raz zabiera się za wypełnienie swojej misji.
Rywalizacja Porto z Juventusem o ćwierćfinał Ligi Mistrzów ma oczywistego faworyta. Drużyna z Estadio do Dragao zremisowała trzy kolejne mecze w lidze portugalskiej i do lidera Sportingu Lizbona traci już 10 pkt.
Ostatnie mistrzostwo Sporting zdobył w 2002 roku. W październiku tamtego roku zdarzyło się coś równie podniosłego. W meczu ligowym pierwszej drużyny zadebiutował 17-letni Cristiano Ronaldo. Zagrał zaledwie 25 spotkań, zdobył trzy bramki, gdy Alex Ferguson zabrał go do Manchesteru United. Eksplozja talentu Portugalczyka przekroczyła wszelkie wyobrażalne granice.
Niedawno 36-latek został wybrany na najlepszego piłkarza świata XXI wieku wyprzedzając samego Leo Messiego. Na rodzinnej Maderze CR7 ma pomnik, muzeum i lotnisko swojego imienia. Stworzył jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek, żaden człowiek na świecie nie osiągnął takich zasięgów w mediach społecznościowych. Jest instytucją. Ale nie przestał być sportowcem.
Z Manchesterem United wygrał Ligę Mistrzów w 2008 roku i po raz pierwszy zdobył tytuł króla strzelców. Rok później został najdroższym graczem świata przy okazji transferu do Realu Madryt. Dla Królewskich zdobył 450 goli w 438 meczach. Puchar Europy wznosił cztery razy okraszając to pięcioma tytułami najskuteczniejszego gracza rozgrywek.
Gdzieś po drodze poturbował Juventus – zespół najboleśniej doświadczony w walce o tytuł najlepszej drużyny Europy. W finale grał dziewięć razy i aż siedem przegrał. Ostatni raz z Realem w 2017 roku, gdy Ronaldo zdobył dwie bramki.
Prezes Juventusu Andrea Agnelli postanowił, że musi mieć Portugalczyka po swojej stronie. Nigdy 33-letni piłkarz nie kosztował aż 105 mln euro. Klub z Turynu zdobył dziewięć kolejnych tytułów mistrza Włoch, jest nasycony dominacją w Serie A, w tym sezonie zaczął w końcu przeżywać trudności. Jest czwarty w lidze z ośmioma punktami straty do Interu Mediolan, ale rozegrał mecz mniej.
CR7 razem z Romalu Lukaku (Inter) to najskuteczniejsi gracze Serie A. Obaj zdobyli po 16 goli, choć Ronaldo opuścił cztery spotkania z powodu koronawirusa. Ale to nie dziesiąty tytuł z rzędu w lidze włoskiej jest celem numer 1. W Lidze Mistrzów CR7 może wyrównać rekord wszech czasów Paco Gento, który wygrywał rozgrywki sześciokrotnie w barwach Realu. Ronaldo ma pięć triumfów w dwóch klubach.
Z Juventusem dokonał w tych rozgrywkach rzeczy znaczących. W pierwszym sezonie w 1/8 finału zdobył hat-tricka przeciw Atletico i odwrócił losy rywalizacji po porażce w Madrycie 0:2. W starciu z Ajaxem o półfinał zdobył obydwa gole. Nie wystarczyło.
W poprzednim sezonie w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Lyonem też zdobył obie bramki dla Juve, ale do Lizbony pojechali Francuzi po zwycięstwie 1:0 u siebie i porażce w rewanżu 1:2. Tak więc odkąd CR7 zjawił się w Turynie, w fazie pucharowej Champions League nie zdobył gola żaden inny gracz Juventusu. To pokazuje, że CR7 ma za małe wsparcie.
Dziś w Porto mistrz Serie A zaczyna kolejne podejście swojej misji. Po raz trzeci z Ronaldo. Jest murowanym faworytem tak jak rok temu z Lyonem. Czy 36-latek znów będzie musiał rozstrzygać sam o wyniku?
Prezes Bayernu Monachium Karl-Heinz Rummenigge opowiadał niedawno o swojej wizycie u Angelliego. W szatni Juventusu spotkał CR7 siedzącego bez koszulki. – Rzadko widuje się tak wyrzeźbione ciało nawet u 20-latków – powiedział. – Ronaldo wygląda na atletę, który jeszcze długo będzie w stanie utrzymać się na szczycie.
Mimo wszystko czas płynie nieubłaganie, a misja turyńska CR7 wciąż nie została wykonana. Jego kontrakt z Juventusem kończy się w połowie 2022 roku.
Dariusz Wołowski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS