Lilka Charniuk przyjechała do Polski z białoruskiego Brześcia 10 lat temu. Skończyła turystykę i rekreację na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, pracuje jako trenerka personalna i instruktorka jogi. Wolny czas poświęca na prowadzenie swoich profili w mediach społecznościowych.
Swoją maluteńką kawalerkę znalazła w ogłoszeniu na Facebooku. Poprzednia lokatorka szukała zastępstwa na swoje miejsce. Lilka była świeżo po rozstaniu z partnerką i kompletnie nie miała siły na układanie relacji z obcymi współlokatorami.
Lilka funkcjonuje w różnych godzinach, nierzadko wczesnych i późnych, nie chodzi na palcach, a muzyki słucha z bezprzewodowego głośnika. Mimo że między nią a jej sąsiadem w drugim mieszkaniu wydzielonym z jednego większego, jest jedynie ściana działowa to nikt się nie skarży]. Zdecydowała się na malutki metraż ze względu na bliskość centrum oraz dobrą komunikację do pracy w kompleksie M1, gdzie mieści się siłownia, w której pracuje.
Lodówka jako stolik, walizka jako półka
– Funkcjonowanie w tej powierzchni zmieniło moje nawyki. Np. dwa razy zastanowię się, zanim coś kupię, a także pozbywam się rzeczy, których realnie nie używam. Pozwoliło mi to przestać niepotrzebnie obrastać w przedmioty. Nie tylko się przyzwyczaiłam do takiego życia, ale także polubiłam je i czerpię z niego korzyści – twierdzi Lilka.
Półtora roku spędzone na 9 mkw. wpłynęło także na Lilki postrzeganie przestrzeni. Gdy wraca do rodzinnego domu na Białorusi i zasypia w swoim pokoju, który jest czterokrotnie większy niż jej mieszkanie, czuje się nieswojo. Zauważyła, że podczas każdej wizyty, nocą przytula się do ścian, jakby starała się nie dać przygnieść przez ten bezmiar przestrzeni.
Gdy ludzie słyszą 9 mkw., wyobrażają sobie Harry’ego Pottera w schowku pod schodami. Lilka głośno twierdzi, że to wyłącznie kwestia podejścia i kreatywności. Decydując się na wynajem, Lilka wiedziała, że to mieszkanie jest sytuacją tymczasową, która nie potrwa dłużej niż 2-3 lata, dlatego stara się skupiać wyłącznie na pozytywach. W swoim mieszkaniu robi prawie wszystko, łącznie z prowadzeniem ćwiczeń online.
– Większość ludzi była zaskoczona i obawiała się, czy sobie poradzę na takiej niewielkiej przestrzeni. Szczególnie tata się niepokoił. Szybko jednak okazało się, że jestem tu szczęśliwa, więc moi najbliżsi przestali się obawiać. Z realnych negatywów dostrzegam jedynie dwa: ograniczone możliwości spotkań z przyjaciółmi oraz brak miejsca na piekarnik. Płyta indukcyjna oraz mikrofala robią co mogą, ale lubię gotować i tęsknię np. za pieczonymi warzywami. Z kolei maksimum gości, na jaki pozwala mój metraż, to trzy osoby, z których dwójka siedzi na kocach na ziemi – podkreśla Lilka.
“Mikrokawalerki” czy jednak “patodeweloperka”
Filmik, w którym Lilka opowiada o życiu na 9 mkw., nagrała w marcu zeszłego roku. Wideo ma dzisiaj ponad 900 tys. wyświetleń oraz pozytywnych komentarzy, w których gratulują Lilce kreatywności. Równolegle pojawiają się mniej pochlebne uwagi, najczęściej dotyczące tzw. patodeweloperki, która polega na tworzeniu mieszkań nienadających się do normalnego życia. Internauci zarzucają Lilce racjonalizację i wspieranie tego zjawiska. Zgodnie z prawem, mieszkanie powinno mieć powierzchnię użytkową nie mniejszą niż 25 m2. Nie tyczy się to jednak “lokali użytkowych” nieprzeznaczone do stałego pobytu ludzi.
– Niestety na rynku mikrolokali jest coraz więcej i jest to związane, przede wszystkim, z rozwojem najmu krótkoterminowego. Tworzenie takich klitek w nowym budownictwie to naginanie prawa, obchodzenie przepisów, bo warunki techniczne jasno określają, jaką minimalną powierzchnię lokal powinien mieć. Wcześniej takie zjawisko było widoczne na rynku wtórnym, gdzie inwestorzy tworzyli, przerabiali mieszkania, dodając pomieszczeń, oczywiście zmniejszając powierzchnię poszczególnych pomieszczeń – mówi dr Krzysztof Celka, ekspert rynku nieruchomości.
Lilka nie przejmuje się tymi komentarzami, ponieważ decyzję o wynajęciu tego mieszkania podjęła dobrowolnie i samodzielnie.
– 1000 zł to jest akurat. W tej kwocie jest już wszystko, łącznie z rachunkami. Sytuacja na rynku jest taka, że większość pokoi zbliża się do tej kwoty, a ja chciałam mieszkać sama. Oczywiście, że byłoby miło, gdybym za tę samą kwotę mogła wynająć większe mieszkanie, ale nie uważam, aby takie mieszkania były czymś ekstremalnym. Myślę, że jest sporo takich ludzi jak ja, dla których ważniejsza od przestrzeni jest cisza i spokój – mówi Lilka.
Lilka zaczęła nagrywać filmy dwa lata temu, ale długo szukała swojej formuły. Próbowała sił z materiałami o zdrowym odżywianiu czy podróżach, ale rynek YouTube’a jest już dość nasycony. Dopiero nowe mieszkanie i pandemia, które ograniczyły mobilność Lilki, pomogły jej odnaleźć się w formie “daily vlogging”, będącego czymś na kształt tematycznego wideodziennika.
W planach Lilka ma wzięcie kredytu i kupienie własnego mieszkania. Jej branża jest jednak w grupie ryzyka, co w kontekście pandemii komplikuje jej ruchy bankowe. Stara się nie narzekać.
– Przecież nikt w mieszkaniu nie biega, nie gra w piłkę czy jeździ na rowerze. Argument potrzeby wielkiej przestrzeni w domu jest według mnie bzdurą. Ile jest ludzi, którzy w domu jedynie kursują między telewizorem, lodówką i łazienką? Ogromne przestrzenie kompletnie niewykorzystane, poza poczuciem własnej wartości – podkreśla Lilka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS