A A+ A++

W takich okolicznościach gdański zespół musiał pokazać naprawdę duży charakter i w najtrudniejszym możliwym momencie to zrobił. 

Szkoleniowiec Lechii postanowił znów zamieszać w składzie, tym razem sadzając na ławce rezerwowych Karola Filę, którego na prawej obronie zastąpił Bartosz Kopacz. Z kolei za kontuzjowanego Tomasza Makowskiego po raz pierwszy od początku zagrał w Ekstraklasie Jan Biegański. Na skrzydłach ustawieni zostali Joseph Ceesay oraz Kenny Saief, chociaż Amerykanin w fazie ofensywnej był tak naprawdę “wolnym elektronem”, przemieszczał się po całej szerokości boiska.

Gdański zespół od początku postawił na bardzo agresywną grę w środku pola. Piłkarze gości momentalnie doskakiwali do rywali, nie zostawiali im nawet centymetra swobody, często podwajali, albo nawet potrajali. Było to wszystko naprawdę wzorowo zorganizowane. Ten pomysł na Raków okazał się bardzo skuteczny i skutkował wieloma przechwytami w środkowej części boiska, a nawet na połowie rywala.

Już pierwszy z nich przyniósł Lechii bramki. Piłkę przejął Flavio Paixao, szybko przekazał ją do Saiefa, który zdecydował się na strzał zza pola karnego. Bramkarz Rakowa Dominik Holec interweniował na tyle pechowo, że podążający za akcją Jarosław Kubicki (kilkanście sekund wcześniej to on wymusił stratę rywali) nie miał problemów ze skuteczną dobitką.

Kubickiemu ten gol jakby dodał energii, bo potem był na boisku dosłownie wszędzie. Tym razem został ustawiony nieco wyżej, dzięki czemu uczestniczył niemal w każdej akcji ofensywnej, rozgrywał, strzelał. Oczywiście robił też swoje w destrukcji. Zresztą pod tym względem nikt w zespole Lechii nie odstawał. Nawet Saief harował za trzech, a do tego tę swoją orkę tradycyjnie dekorował od czas do czasu technicznymi perełkami.

Dojrzałość Biegańskiego, kluczowy Flavio

Na specjalne słowa uznania zasłużył też Biegański, który zdecydowanie nie pękał na robocie, nie odstawiał nogi. A przy tym potrafił bardzo przytomnie przytrzymać piłkę, wziąć grę na siebie. Jak na tak młody wiek pokazywał dużą dojrzałość w grze i udowodnił, że Lechia może mieć z niego w przyszłości wiele pociechy. 

Wreszcie przydatny dla drużyny był również Flavio Paixao, który wielokrotnie dawał zespołowi oddech w ofensywie. Dobrze się zastawiał, potrafił wygrać pojedynek, twardo walczył z obrońcami. To po jego cudownej akcji blisko podwyższenia wyniku był Kubicki, którego strzał zza pola karnego o centymetry minął “okienko” bramki Rakowa. Swoją okazję po podaniu od aktywnego Ceesaya miał też Saief.

Przy takiej grze Lechii gospodarze byli momentami bezradni, chociaż swoje okazje do zdobycia bramki też mieli. Najaktywniejszy Ivi Lopez trzykrotnie próbował zaskoczyć Dusana Kuciaka, ale bramkarz Lechii za każdym razem interweniował skutecznie, w tym raz w naprawdę kapitalnym stylu. 

Zjednoczeni, ofiarni, pragmatyczni

Lechia przez większość meczu grała na swoich zasadach, chociaż w drugiej połowie skupiła się już niemal wyłącznie na destrukcji. Defensywa była jednak cały czas dobrze zorganizowana, przez co piłkarze Rakowa bardziej się szamotali niż atakowali. 

Największe zagrożenie stworzyli po fatalnej stracie Rafała Pietrzaka, jednak skórę koledze uratował rozgrywający bardzo dobry mecz Kristers Tobers, który w ostatniej chwili zablokował strzał Davida Tijanicia. Kluczową interwencję po uderzeniu Ivana Tudora zaliczył też Michał Nalepa. To wreszcie była zjednoczona w walce, ofiarnie i mądrze grająca drużyna. 

W końcówce było jeszcze trochę nerwowo, ze dwa razy zakotłowało się w polu karnym Lechii, ale ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i gdański zespół odniósł zasłużone zwycięstwo. Chyba najważniejsze w tym sezonie, które daje trochę spokoju na najbliższe dni – zarówno dla piłkarzy, jak i trenera Stokowca. Co ciekawe sprawiło ono, że gdański zespół na chwilę obecną ma już tylko dwa punkty do 4. w tabeli Śląska Wrocław. Ot, paradoksy polskiej Ekstraklasy.

Raków Częstochowa – Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)

Bramki: Kubicki (2.)

Raków: Holec – Piątkowski, Mikołajewski (46. Niewulis Ż), Jach Ż – Tudor (87. Długosz), Schwarz, Poletanović Ż (78. Lederman), Kun (78. Malinowski) – Tijanić Ż, Lopez Ż (78. Szelągowski), Gutkovskis.

Lechia: Kuciak – Kopacz, Nalepa Ż, Tobers, Pietrzak – Biegański – Ceesay Ż (75. Fila), Kubicki Ż, Gajos (90.+3. Żukowski), Saief (81. Conrado) – Flavio Paixao.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPogoń i Raków zagrały dla Legii Warszawa. Potknięcia faworytów
Następny artykułGrochola straszyła fanów: Dzisiaj telewizja, jutro Facebook