A A+ A++
fot. Klaudia Piwowarczyk

Ślepsk Malow Suwałki dobrze rozpoczął środowy pojedynek z PGE Skrą Bełchatów. Po wygraniu pierwszej partii podopieczni trenera Andrzeja Kowala nie zdołali pójść za ciosem. Chociaż na boisku nie brakowało walki, trzy kolejne odsłony na swoim koncie zapisali bełchatowianie i to Skra sięgnęła po komplet punktów w zaległym meczu 23. kolejki PlusLigi.

Po kontuzji do wyjściowego składu gospodarzy powrócił Andreas Takvam. Nieporozumienie na linii Grzegorz Łomacz-Karol Kłos sprawiło, że na pierwsze dwupunktowe prowadzenie wyszli suwałczanie. Dodatkowo blok ustawiony przez Takvama zwiększyło je do trzech ,,oczek”. Słabo to spotkanie rozpoczęli bełchatowianie, którzy zwłaszcza w ataku mieli spore problemy. Po skończeniu kontry przez Marcina Walińskiego było już 9:4 i trener Michał Mieszko Gogol musiał prosić o przerwę. Za brak skuteczności szybko zapłacił Dušan Petković, który został zmieniony przez Bartosza Filipiaka. Jego wejście niewiele zmieniło, a pięciopunktowa strata cały czas utrzymywała się. Dopiero techniczny atak za blok Taylora Sandera zmniejszyło ją do trzech. To właśnie Amerykanin dał sygnał do zmniejszania dystansu punktowego i po wejściu w pole serwisowe trafił zagrywką (15:17). W końcówce premierowej odsłony spotkania cały czas utrzymywała się dwupunktowa przewaga miejscowych. Akcje były wygrywane przy swoim przyjęciu. Serię tą przerwała dopiero ,,czapa” Cezarego Sapińskiego na Sanderze (24:21). Seta zakończył błędem serwisowym amerykański przyjmujący.


W drugiej partii dwupunktowe prowadzenie uzyskali gracze PGE Skry, gdy Marcin Waliński nie poradził sobie z niedokładną piłką. Przewaga ta mogłaby być wyższa, ale goście popełniali sporo błędów w polu serwisowym. Kiedy w kontrataku trafił Taylor Sander zrobiło się 8:5 i różnica ta utrzymywała się przez dłuższy czas. Po asie serwisowym Bartosza Filipiaka wzrosła ona do czterech ,,oczek”, ale dobry blok Andreasa Takvama na Miladzie Ebadipourze ponownie zmniejszył straty. Podopieczni Andrzeja Kowala próbowali dogonić swoich rywali, ale zdobywanie punktów nie przychodziło już im z taką łatwością, jak w pierwszej partii. Duża w tym zasługa samych przyjezdnych, którzy po niemrawym początku wyraźnie się rozkręcili. Po niedokładnym przyjęciu Tomasa Rousseaux zagrywki Ebadipoura sytuacja gospodarzy była trudna (16:20). Wprawdzie w samej końcówce Cezary Sapiński trafił serwisem, ale przewaga bełchatowian była zbyt duża, aby ich rywale mogli myśleć o doprowadzeniu do remisu. Seta zakończył błąd serwisowy Bartłomieja Bołądzia.

Początek trzeciego seta to wyrównana gra po obu stronach siatki. Prowadzący zmieniał się, ale żadna z drużyn nie mogła wypracować sobie większej przewagi, więc wynik cały czas oscylował wokół remisu. Gdy w ataku zaryzykował Marcin Waliński na tablicy wyników było 11:10, ale decyzja sędziów o odgwizdaniu błędów technicznych po stronie miejscowych wywołała spore zamieszanie po ich stronie. Długo nie mogli pogodzić się z tą decyzją, a prowadzone dyskusje wybiły ich także trochę z rytmu. Goście wykorzystali to od razu i po asie serwisowym Bartosza Filipiaka było 13:11. Od tego momentu budowali sobie stopniowo przewagę, a kiedy ustawili skuteczny blok zrobiło się 17:13. Po efektownym ataku Taylora Sandera oraz pomyłce Bartłomieja Bołądzia wydawało się, że losy tej partii są już rozstrzygnięte, ale siatkarze MKS-u Ślepska Malow grali ambitnie do końca. Kiedy wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Jakub Rohnka skończył z lewej flanki posłaną do niego piłkę różnica wynosiła już tylko dwa ,,oczka”. Popularne Pszczoły nie oddały jednak prowadzenia i po trafieniu Sandera wygrali tego seta do 22.

Czwarta partia miała podobny przebieg jak poprzednia, choć znacznie dłużej trwała wyrównana walka. Gra punkt za punkt sprawiła, że nikt nie potrafił wypracować sobie przewagi i uciec swojemu rywalowi. Cały czas ,,oczko” więcej mieli gospodarze, którzy nawet raz prowadzili dwoma punkami, ale szybko dali się dogonić. Kiedy Tomas Rousseaux przestrzelił swoje uderzenie to bełchatowianie uzyskali punkt przewagi. Jednak i im przydarzały się błędy i zamiast ją powiększyć stracili prowadzenie (16:17). Wszystko wskazywało na to, że ekipa, która pierwsza uzyska choć dwupunktowe prowadzenie wygra tego seta. Kiedy przedłużoną akcję skończył Milad Ebadipour zrobiło się 20:19, a gdy Irańczyk popisał się sprytnym zagraniem – 22:20. Trzy kolejne akcje zapisali na swoim koncie miejscowi, dzięki czemu szybko odrobili straty. Zwycięzca tej partii rozstrzygnął się dopiero po grze na przewagi. Końcówki nie wytrzymali suwałczanie. Najpierw atak Bartłomieja Bołądzia został obroniony, a w kontrze popisał się Bartosz Filipiak, a przy pierwszej piłce meczowej ten zawodnik ustawił skuteczny blok na Tomasie Rousseaux i po niezwykle wyrównanym secie górą byli gracze PGE Skry, którzy zwyciężyli 26:24. Wygrana ta pozwoliła im wskoczyć na 6 miejsce w tabeli PlusLigi. Gospodarze natomiast nadal pozostają w walce o ósemkę, ale ich pozycja wyjściowa jest trudna.

MVP: Grzegorz Łomacz

Ślepsk Malow Suwałki – PGE Skra Bełchatów 1:3
(25:23, 22:25, 22:25, 24:26)

Składy zespołów:
Ślepsk: Waliński (9), Rousseaux (11), Bołądź (15), Takvam (10), Sapiński (7), Tuaniga (2), Czunkiewicz (libero) oraz Szwaradzki, Rohnka (4), Warda i Rudzewicz
Skra: Sander (17), Kłos (8), Ebadipour (15), Petković, Łomacz (2), Huber (12), Piechocki (libero) oraz Filipiak (15) i Mitić

Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi

źródło: inf. własna

nadesłał: Izabela Dadak

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiepotrzebne wyposażenie domu zamiast na śmietnik może trafić do potrzebujących
Następny artykułPortal TVP.info wydał oświadczenie ws. protestu mediów