Wnuczka królowej zadebiutowała w roli mamy, choć wciąż nie wiemy, jak nazwała swojego pierworodnego syna. To, co pewne, to fakt, że chłopczyk księciem nie jest i… nigdy nim nie będzie. Wszystko dlatego, że jego tata pochodzi z ludu. W Wielkiej Brytanii przyjęto, że tytuły dziedziczy się po rodzinie ojca, a nie matki.
“Dzieciom Eugenii nie przysługuje bycie księciem czy księżniczką, chyba że królowa postanowi inaczej i nada Jacka Brooksbankowi tytuł earla” – tłumaczyła przed narodzinami dziecka królewska historyczka Carolyn Harris. Na łamach magazynu “Town & Country” przekonywała jednak, że skoro Brooksbank nie dostał tytułu w dniu ślubu z Eugenią, to już go nie otrzyma.
Informacja na temat “statusu” dziecka księżniczki to żadna nowość w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Antony Armstrong-Jones został hrabią po tym, jak wziął ślub z księżniczką Anną, więc ich dzieci mogą korzystać z jego tytułu. Ale księżniczka Anna, córka Elżbiety II, nie zagwarantowała tego samego pierwszemu mężowi, kapitanowi Markowi Phillipsowi.
Zatem ich córka i syn również nie są określani dziś Ich Królewskimi Mościami, jak ich kuzyni – William i Harry. Po narodzinach potomka tego drugiego okazało się, że chociaż mały Archie Harrison mógłby spokojnie zostać księciem, to jego rodzice uznali, że lepiej mu będzie bez tego. Patrząc na to, jak potoczyła się historia książęcej pary, nie ma się w sumie czemu dziwić. Chcieli, by Archie miał normalne, szczęśliwe dzieciństwo. Być może Eugenii i jej mężowi taki plan również odpowiada. Zwłaszcza że jak na razie nie podali nawet do publicznej wiadomości, jak nazwali synka.
Sylwia Gregorczyk-Abram o zaostrzeniu prawa aborcyjnego. “Środowisko prawnicze stoi murem za lekarzami”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS