A A+ A++

„Augustów to jego mieszkańcy!” –takie hasło na sztandarach niosło Nasze Miasto przed ostatnimi wyborami. Tymczasem podczas rządów tego środowiska wiele eksponowanych i ważnych stanowisk w mieście zajmują osoby spoza Augustowa. Na to zjawisko coraz częściej zwracają uwagę także forumowicze portalu dziennikpowiatowy.pl. Należy zadać pytanie, czy w Augustowie faktycznie nie ma odpowiednio wykwalifikowanych mieszkańców?

Bartosz Lipiński

Zastanawiające zjawisko oraz jego skala

Nasze Miasto rządzi w Augustowie drugą kadencję i po raz kolejny ma swojego burmistrza. Sukces wyborczy tego ugrupowania w dużym stopniu oparty był na dobrej kampanii, dzięki świetnie opanowanym zdolnościom marketingowym, wizerunkowym oraz socjotechnicznym. Przed wyborami do znudzenia słuchaliśmy, że Augustów to jego mieszkańcy. Hasło mimo swojej prostoty okazało się kluczem otwierającym bramę do zwycięstwa.

W ostatnim czasie wielu forumowiczów portalu dziennikpowiatowy.pl zwracało naszą uwagę na ciekawe zjawisko, a właściwie na jego skalę. Podczas rządów Naszego Miasta zaskakująco dużo funkcji kierowniczych w mieście zajmują osoby spoza Augustowa. Trzeba podkreślić, że nikt nie neguje ich kwalifikacji i kompetencji, nie kwestionuje ich pracy, ani nie odnosi się do nich personalnie. W poprzedniej kadencji samorządu mieliśmy prezesa Kodremu z okolic Rucianego-Nidy, prezesa Necka z Trójmiasta, prezesa Wodociągów i Kanalizacji Miejskich ze Stalowej Woli oraz dyrektora Zespołu Szkół Samorządowych nr 2 (teraz Szkoły Podstawowej nr 4) z Suwałk. Dopiero po rozpadzie związku Wojciecha Walulika z Naszym Miastem na funkcje prezesów w spółkach miejskich Kodrem i Necko powołano fachowców pochodzących z Augustowa, gdy ich poprzednicy odeszli w atmosferze skandalu. W bieżącej kadencji samorządu u władzy znów jest Nasze Miasto oraz wybrany z ich komitetu burmistrz. Prezesem wodociągów została osoba z Lidzbarka Warmińskiego, stery w Necku objął prezes związany wcześniej z Białymstokiem, funkcję dyrektora Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 (złożonego ze Szkoły Podstawowej nr 3 i Przedszkola nr 6) dostał suwalczanin, a ostatnio dyrektorem Centrum Sportu i Rekreacji został specjalista z Ełku. Warto także nadmienić, że od kilku lat skarbnikiem miasta jest mieszkaniec Suwałk, kandydat na prezydenta tego miasta.

Dobrze wiemy, jak tłumaczona może być taka sytuacja. Najpewniej usłyszelibyśmy, że liczą się kwalifikacje, a nie miejsce pochodzenia i każdy mógł powalczyć o stanowisko. Znamy już te slogany. Pewnie padałyby tłumaczenia, że decyzje należały do rad nadzorczych spółek. Jednak bardzo dobrze wiemy o tym, że burmistrz ma w tych radach swoich przedstawicieli. Powinniśmy postawić najważniejsze pytanie, czy rzeczywiście w Augustowie nie ma dzisiaj odpowiednich osób, godnych powierzenia im funkcji kierowniczych? Wszak Augustów to jego mieszkańcy. Trudno sobie przypomnieć aby przed nastaniem ery Naszego Miasta, aż tak wiele osób z zewnątrz otrzymywało w Augustowie najważniejsze stanowiska. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy byłego wieloletniego burmistrza, obecnego radnego, Leszka Cieślika. Jego zdaniem mieszkańcy Augustowa aktualnie nie są zbyt chętni, żeby ubiegać się o funkcje.

Mieszkańcy widzieli karuzelę stanowisk

-W Augustowie są ludzie, którzy mogliby pełnić funkcje kierownicze. Często augustowianie będący fachowcami w swoich branżach nie decydują się ubiegać o stanowiska, ponieważ dobrze znają panujące realia. Jako mieszkańcy widzieliśmy w poprzedniej i obecnej kadencji samorządu karuzelę stanowisk oraz próby ręcznego sterowania. Każdy, kto zamierza przyjść na określone stanowisko, oczekuje gwarancji, że jeżeli nie popełni żadnego przestępstwa i nie podejmie drastycznie niekorzystnych decyzji, to będzie pełnić swą funkcję przez lata. Pracownicy przyzwyczają się do przełożonego i nie lubią sytuacji, kiedy odwołuje się ich szefa z niejasnych powodów. Polityka personalna Naszego Miasta wyrządziła szkody. Mieszkańcy są na miejscu, obserwują. Część z nich woli zarabiać mniej, lecz mieć stabilność pracy, niż startować w konkursach i mieć obawy, że jakaś decyzja nie po myśli pana Tomasza Dobkowskiego albo innych osób z jego środowiska, może skutkować odwołaniem z funkcji. To może być główną przyczyną tego, że augustowianie nie walczą o kierownicze stanowiska. Mam duże doświadczenie, kierowałem różnymi firmami. Nigdy nie zgodziłbym się pracować z ekipą aktualnie rządzącą miastem, choćby nawet mnie poprosili –komentuje Leszek Cieślik.

Szef klubu Koalicji Obywatelskiej w augustowskiej radzie miasta sądzi, że w każdej miejskiej instytucji od lat pracują osoby, które mogłyby skutecznie sprawować stanowiska kierownicze.

-Osoby zatrudniane z zewnątrz nie są emocjonalnie związane z Augustowem. Wiadomo, że wolałyby pracować na tych stanowiskach u siebie, ale tak z różnych względów się nie dzieje. Czasami nasze miasto jest dla nich tylko przystankiem w karierze zawodowej i możliwością zarobkowania. Przykładem może być pochodzący ze Stalowej Woli były prezes wodociągów. Popracował u nas jakiś czas, odszedł i zdecydował się zawalczyć o urząd prezydenta w swoim rodzinnym mieście. Prezesi czy dyrektorzy z Suwałk mają stosunkowo blisko do Augustowa, lecz w ostatnich latach w mieście zatrudniano kierowników z odległych części Polski. Każdy burmistrz powinien przede wszystkim korzystać z posiadanych zasobów ludzkich. Dobrym przykładem jest spółka MPEC. Co prawda prezes nie pochodzi z Augustowa, jednak pracuje w tej spółce od bardzo wielu lat i świetnie zna jej realia. Mnie osobiście niepokoją też obserwowane od kilku lat roszady kadrowe w urzędzie miasta. W każdej instytucji miejskiej są osoby z Augustowa, które mogłyby objąć funkcję kierowniczą. Ale nie podam ich nazwisk, żeby nie spotkały ich potem restrykcje, nie chcę wyrządzić im niedźwiedziej przysługi –dodaje Cieślik.

Czuć odpowiedzialność przed sąsiadami

Lider augustowskiego PiS Marcin Kleczkowski zwraca uwagę na szalenie istotny szczegół, że osoby zameldowane poza Augustowem, odprowadzają podatki w swych rodzinnych miastach.

-Nikt nie zarzuca osobom pełniącym funkcje kierownicze pochodzącym spoza Augustowa, że nie mają kompetencji lub podejmują niekorzystne działania. Nikt z radnych miejskich, ani też z mediów nigdy takiej tezy nie postawił. Jeśli pojawiały się takie opinie, to dotyczyły jedynie osób anonimowych. Nie ma i nie było z naszej strony żadnej personalnej krytyki. Natomiast faktem jest zastanawiająca powszechność powoływania na ważne funkcje w Augustowie osób z zewnątrz. Rzeczywiście obserwujemy takie zjawisko w dobie rządów Naszego Miasta. Sam zastanawiałem się, czy rzeczywiście w Augustowie nie ma ludzi z kwalifikacjami. Myślę, że są. Sprawą dyskusyjną jest też to, czy powoływanie prezesów i dyrektorów warunkowane jest tylko obiektywnymi warunkami konkursowymi, czy wizją Naszego Miasta? Nie mówimy tu o pojedynczych przypadkach. Przykładów prezesów i dyrektorów z zewnątrz jest dzisiaj sporo. Jak sądzę, duża część z tych osób jest zameldowanych w swoich rodzinnych miastach i tam odprowadzają podatki z niemałych zarobków. To bardzo istotne z punktu widzenia kondycji naszego budżetu. Chciałbym, żeby prezesi spółek czy dyrektorzy szkół mocno utożsamiali się z Augustowem i czuli odpowiedzialność przed sąsiadami albo znajomymi. Żyjemy w małym środowisku i ta niesformalizowana odpowiedzialność jest ważna –mówi Marcin Kleczkowski.

Zarządzający z Augustowa rezygnowali

Pikanterii opisywanej sprawie dodaje również fakt, że w tej kadencji z ważnych miejskich instytucji odeszło dwóch kierowników, rodowitych augustowian. W 2019 roku ze stanowiska prezesa Necka zrezygnował Zbigniew Głowacki, a rezygnację z funkcji dyrektora Centrum Sportu i Rekreacji po blisko dwudziestu latach jej sprawowania złożył Andrzej Zarzecki. Obaj panowie odeszli z klasą i w zasadzie nie starali się uzasadnić swoich decyzji. Ale w kuluarach spekulowano, że prawdziwym powodem ich zaskakujących kroków mogła być silna krytyka ze strony środowiska Naszego Miasta, z jaką musieli się mierzyć. Szczególnie znamienny jest przykład byłego dyrektor CSiR, który sporą część swojego życia poświęcił pracy na pływalni.

-Bardzo wysoko oceniam panów Zbigniewa Głowackiego i Andrzeja Zarzeckiego. Uważam, że są osobami odpowiedzialnymi. Jeżeli zobaczyli, że współpraca z miastem jest niemożliwa, jedynym rozwiązaniem było odejście. Za niewątpliwie trudną, ale podjętą przez nich decyzję mam do obu panów ogromny szacunek, a „głową muru nie przebijesz” –komentuje L. Cieślik.

-Nagonka na pana A. Zarzeckiego wynikała głównie z powodu braku remontu na pływalni. Przypomnę jednak, że były dyrektor CSiR głośno o ten remont zabiegał. Jeżeli proponuje się pewne rozwiązania, mówi o zagrożeniach i nie jest się wysłuchiwanym, to ludzie w pewnym momencie nie są już w stanie tego wytrzymać i rezygnują. Mówię zwłaszcza o osobach, które mają bogatą wiedzę i możliwości. Takimi ludźmi są panowie Zbigniew Głowacki i Andrzej Zarzecki, bo mogliby podjąć pracę w każdej firmie, z korzyścią dla tych firm –dodaje Cieślik.

Na Zarzeckiego były wylewane pomyje

Przewodniczący augustowskiego PiS jest zdania, że podziały wytworzone w naszym mieście są większe nawet, niż w skali kraju. Jako winnych tej sytuacji wskazuje obóz Naszego Miasta.

-Pan Zbigniew Głowacki i pan Andrzej Zarzecki zostali w pewnym sensie zmuszeni do tego, aby zrezygnować ze sprawowanych funkcji. Za pracę w instytucjach miejskich spotykali się z bardzo ostrą krytyką ze strony ludzi skupionych wokół Naszego Miasta, co nie pozostało bez wpływu na ich późniejsze decyzje. Łączy ich to, że nie są osobami służalczymi wobec władzy i skupiali się przede wszystkim na kierowanych przez siebie jednostkach. Okazało się, że być może byli za bardzo samodzielni. Myślę, że pan Zbigniew Głowacki nie odnalazłby się w rzeczywistości, w której musiałby przychodzić po wytyczne do urzędu miasta. Chciał skupić się na merytorycznej pracy. Na pana Zarzeckiego niemal wylewano pomyje –ocenia lider PiS.

-Doskonale pamiętamy, z jaką krytyką ze strony Naszego Miasta musiał mierzyć się Zarzecki, gdy żądano od niego biznesplanów, kiedy chciał wykorzystać niezagospodarowaną część basenu. Miałem wrażenie, że pan Zarzecki został obrany, jako cel do bezustannej nagonki. Przykład panów Zbigniewa Głowackiego i Andrzeja Zarzeckiego z pewnością ostudził zapał augustowian, chcących ubiegać się o ważne funkcje w mieście. Nasze Miasto doprowadziło w Augustowie do większych podziałów pomiędzy ludźmi, niż te widoczne w skali kraju. Ugrupowanie Nasze Miasto poprzez dyskredytowanie wielu ludzi i kontrowersyjne decyzje personalne sprawiło, że wielu wykwalifikowanych ludzi nie chce mieć nic wspólnego z tą ekipą –uważa Kleczkowski.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMistrz kierownicy ucieka bez końca. #DRIVE rozgrzeje silniki na Nintendo Switch
Następny artykułPrezydent Duda na szczycie V4 o gospodarce po pandemii